piątek, 17 grudnia 2010

BC Groan 17

Na początek, ogłoszenie.
Powstało forum dla fanów/fanek SasuNaru, łapcie linka i podajcie dalej ;)
http://sasunaru.5gigs.net/phpBB3/index.php
A teraz...
Zuo się szerzy, BC Groan nadchodzi, buehehehe ]:>
Rozdział 17 w którym Sasuke wkłada majtki blondyna a potem wspólnie dumają nad budyniem.

Dzięki, ludzie, za komentarze ;) Aż się zdziwiłam, jak skrajne opinie zgromadził Itachi. Od antypatii, przez wstręt, aż do bezgranicznego uwielbienia...? Ha! :> To dowodzi, jak nudne są postacie blade bądź przezroczyste :> Itachi został przeze mnie pomalowany na zdecydowane kolorki i choć nie każdemu mogą się w tej chwili podobać, to może... z czasem... ;> (nie, nie zmienią się, to na pewno).
Enjoy.

.........

Sasuke siedział na łóżku blondyna, podczas gdy ten zawzięcie szukał czegoś w szafie. Czuł się podle. W domu nie było już nikogo poza nimi i panią Uzumaki, całe towarzystwo z Itachim na czele wyparowało, znikło. I dobrze. Tylko, że on wciąż nie mógł się pogodzić z odkryciem dotyczącym swojej osoby. Zwycięstwo nad Itachim się nie liczyło. Fakt dłuższego niż zwykle przebywania w towarzystwie Naruto też nie, gdyż na radość z tego płynącą kładły się jak cienie słowa Saia. I wniosek z tych słów: Sasuke traktował Naruto instrumentalnie. Nigdy nie odpłacił mu za szczerą przyjaźń. Tym samym udowodnił, że jest wiecznie samotnym łowcą, który nie potrafi budować normalnych, prawdziwych więzi. Sai miał rację. Bo czego Sasuke właściwie chciał od blondyna? Żeby był przy nim, dopóki on będzie sobie tego życzył? To nie było fair. I jeszcze jedno: na czym miałoby to trwanie polegać?
Spojrzał na Naruto, który wciąż przekopywał się przez sterty ubrań w szafie.
„Przestań udawać, ze zainteresował cię chłopak.”
Już wcześniej postrzegał Naruto jako atrakcyjnego fizycznie. Czy jego niesprecyzowana definicja ‘trwania’ obejmowała tylko przyjaźń? Nie. Z pewnością nie protestowałby, gdyby blondyn chciał zająć się kiedyś jego wcale nie takim małym przyjacielem. Co więcej, odpłaciłby mu tym samym. Bez sensacji, bez obowiązkowego w przypadku dziewczyn pieprzenia o miłości. Naturalnie i z całkowitym nastawieniem na przyjemność – coś, co tylko facet jest w stanie pojąć.
Ta myśl jednak była szalona, wiedział o tym. Naruto jest w stanie opiekować się matką i domem, pomalować garaż, zagrać na gitarze jak profesjonalista, przyjaźnić się ze wszystkim i wszystkimi... ale na pewno nie migdalić się z szefem własnego zespołu, obojętnie jak rzeczowo i po męsku by do tego nie podejść.
Czyli wracamy do punktu wyjścia – jednostronnej przyjaźni. Chyba, że on, Sasuke, coś z tym zrobi.
- Naszukałem się tego jak cholera! – wyszczerzył zęby Naruto – I znalazłem. Łap!
Na głowie Sasuke wylądował granatowy T-Shirt
– A, i jeszcze to!
Do T-shirtu dołączyły szare spodenki.
– Nie bój się, wyprane. Będziesz miał pod kolor. Ja w ciemnych rzeczach raczej nie chodzę.
Sasuke zdjął z twarzy te hojne dary, z dziwną miną. Nie miał wprawdzie fetyszu na punkcie bielizny potencjalnego partnera bądź partnerki, a już zwłaszcza kwestii jej czystości, ale zważywszy na to, ze właśnie myślał o czymś w rodzaju seksu z blondynem, czuł się wybitnie nieswojo dostając jego majtkami prosto w twarz. Postanowił to jednak zignorować.
Wstał, z zamiarem udania się do łazienki. Naruto w międzyczasie podrapał się pod koszulką po plecach, na których wciąż pysznił się, teraz już solidnie zaschnięty, wspaniały trójmasztowiec.
- Kurczę, mam nadzieję, że ta farba jakoś zejdzie – powiedział – Bo inaczej będę musiał szorować plecy pół godziny gąbką do naczyń.
Sasuke zatrzymał się wpół kroku. Jego wyobraźnia spłatała mu figla i podsunęła zgoła inna opcję. Taką, w której miał swój udział.
- Zostawili nam w łazience rozpuszczalnik. Jakoś sobie poradzisz – powiedział zamiast tego i już nie zatrzymując się więcej przemknął do łazienki. Jeśli Naruto chciał jeszcze coś powiedzieć, to stracił szansę.
A Naruto właśnie się zastanawiał, czy nie zażartować i nie zaproponować Sasuke, ze pomoże mu umyć plecy. Ale rozmyślił się. Nie przyznałby się nawet przed sobą, dlaczego. A prawda była taka, że gdyby jakimś cudem Sasuke podjął żart, pod prysznicem mina by mu zrzedła na widok ogromnego wzwodu jego pomocnego kolegi.
....
Po wybornej kolacji jaką przygotowała, uszczęśliwiona większą liczbą osób niż zwykle, pani Uzumaki, nadeszła kolej blondyna, by odwiedzić łazienkę.
Sasuke został sam. Pokój blondyna zagracała teraz perkusja Choujiego przyniesiona tutaj z garażu, i posłanie Sasuke, urządzone na macie na podłodze, tuż obok łóżka Naruto.
Usiadł na nim teraz. Było wygodne. Całkiem niezła alternatywa dla składanej leżanki, na której spał wczoraj. Obok posłania, na podłodze, tłoczyły się pozdejmowane ze statywów części perkusji: pękate półkotły, wyglądające jak strącone z nieba latające talerze płaskie hi-haty, ogromny ride i leżący na nim crash. Za całym tym bogactwem, pod oknem, panoszyły się największe bębny: dumny kocioł i coś, co Sasuke lubił najbardziej – bęben basowy. Na kotle zaś leżał werbel – serce perkusji. Sasuke wziął go teraz i odnalazł pomiędzy pozostałymi częściami pałeczki. Po cichu, żeby nie przeszkadzać pani domu, zaczął próbować różnych rytmów. Najpierw skoczne reagge. Potem rock. Hard rock. Ballada. Powolne, melancholijne tempo, przerywane głośniejszymi, niepokojącymi uderzeniami. Myślał przy tym o tym, co Itachi powiedział o zespole. Zamyślił się do tego stopnia, że nie usłyszał zupełnie wejścia Naruto. Spostrzegł go dopiero, gdy blondyn usiadł obok niego, na posłaniu.
- To było niezłe – powiedział i zaczął gwizdać grany przed chwilą przez Sasuke rytm.
Brunet kiwnął głową i powtórzył sekwencję.
- A co powiesz na to? – Naruto zagwizdał własną melodię do rytmu granego przez Sasuke.
- Słabe – uśmiechnął się Uchiha – ale próbuj dalej. Zaskocz mnie czymś.
- To zmień tempo. To jest do kitu, jak na balladę – naburmuszył się blondyn.
- Przed chwilą mówiłeś, że jest niezłe.
- Kto mówił, co mówił? Wspomniałem tylko, że nie jest najgorsze.
- Akurat.
Naruto wziął do ręki gitarę i umiejscowił się naprzeciwko Sasuke.
- W takim razie co powiesz na to, miszczu? – uśmiechnął się drwiąco i zaczął grać własną melodię.
Przez następne kilka chwil bawili się szukaniem nowych sekwencji dźwięków, przydatnych do ewentualnej nowej piosenki. Nie wymyślili nic odkrywczego, ale przekomarzaniem się i rzucaniem nawzajem wyzwań skutecznie poprawili sobie humory.
-... no i właśnie dlatego mówię, że nie trzymasz się rytmu – droczył się Uzumaki – Taki z ciebie perkusista jak ze mnie baletnica.
- W takim razie odkurz swoje baletki – uśmiechał się Sasuke drwiąco – Gram na perkusji lepiej niż ty na gitarze.
- Ty chyba chcesz się jutro obudzić bez górnych jedynek – blondyn w udanym oburzeniu poruszył się gwałtownie, trącając biurko i nieomal zrzucając z niego lampkę nocną. Tylko refleks Sasuke uratował ją przed rozpryśnięciem się w drobny mak. Ten drobny incydent przypomniał mu o innym, większego kalibru. Coś innego się dzisiaj stłukło, potrąconego przez Naruto. W kuchni. Podczas jego rozmowy z Itachim.
- Tylko tego mi brakuje, żeby zniszczyć sobie jakiś mebel – zaśmiał się Naruto, po czym wstał – Przyniosę colę.
Sasuke nie zareagował na te słowa, więc Uzumaki po prostu skierował się do kuchni.
- Czekaj!
Przystanął, zdziwiony stanowczością, jaka zadźwięczała w tym rozkazie.
- Poczekaj, Naruto – powiedział Sasuke, już ciszej – Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.
Wyglądał przy tym całkiem serio. Naruto zrozumiał, że opór w tym momencie byłby nie na miejscu. Zawrócił, by usiąść przy nim.
- O czym chcesz rozmawiać?
- O tym, co usłyszałeś dzisiaj w kuchni.
Tego się spodziewał. Nie dał jednak poznać po sobie żadnych emocji. Pozwolił Sasuke mówić.
I Sasuke mówił. Powziął postanowienie, a to był pierwszy krok na drodze do jego realizacji. Nie chciał ukrywać niczego przed osobą, która znaczyła dla niego więcej niż Sakura i Chouji razem wzięci. Opowiedział mu więc o śmierci matki, pijaństwie ojca i specyficznych stosunkach, jakie panowały między nim, a bratem.
Dopiero pod koniec Naruto pokręcił głową i powiedział cicho:
- Wiem.
Sasuke w pierwszym momencie pomyślał, że się przesłyszał.
- Wiesz...?
Na to Naruto wstał, wyjął z szuflady biurka jakąś kartkę i podał ją brunetowi. Zaskoczony Sasuke rozpoznał własny utwór.
- Skąd to masz?
- Znalazłem u ciebie w pokoju, dawno temu. Rozmawiałem też o tej piosence z Sakurą. Przepraszam.
Spodziewał się, że Sasuke wybuchnie gniewem, każe mu nie wtykać nosa w nie swoje sprawy i odwróci się od niego kompletnie. Że to będzie koniec ich dobrej passy, a przyjaźń okaże się być jedynie mrzonką.
Nic takiego jednak się nie stało. Sasuke siedział spokojnie na posłaniu i gdy blondyn na niego spojrzał, musiał przyznać, że tym, co go w tej chwili opisywało najlepiej, była rezygnacja. Rzadki stan ducha u Uchihy.
- Nie przepraszaj – powiedział – Chcę tylko, żebyś wiedział, że to – wskazał na piosenkę – to stare dzieje.
- Jak bardzo stare?
- Słyszałeś pewnie od Sakury.
- Słyszałem jej wersję. Nie powiedziała mi wszystkiego. Na przykład tego, że była twoją dziewczyną.
Sasuke uśmiechnął się drwiąco.
- To podobne do niej. Tak jej było wygodniej. Stchórzyła.
- Wolę usłyszeć twoją wersję.
- Naprawdę chcesz?
Przytaknął. Sasuke oparł się o łóżko blondyna.
Po chwili zaczął opowiadać:
- Znaliśmy się z Sakurą od dziecka. Bawiliśmy się razem, rozmawialiśmy, takie rzeczy. Zawsze była samotna. Inne dzieciaki wyśmiewały się z niej, chyba z powodu szerokiego czoła. Głupstwo. Potem, po śmierci matki, przeprowadziliśmy się na tę samą ulicę. Wtedy zaczęliśmy spędzać razem naprawdę dużo czasu. Założyliśmy we trójkę zespół, jeszcze z Choujim, choć wtedy to była tylko zabawa. Pamiętam, że Itachiemu niezbyt się to podobało. Wiesz, on sam świetnie grał na gitarze, ale nigdy nie próbował założyć własnego zespołu. Był zawsze zagrzebany w książkach, skupiony na swoich celach. Na tym, żeby dostać się na dobrą uczelnię i wyjechać. Ale pewnego dnia powiedział mi, że mam przestać widywać się z Sakurą. Że jestem dla niej za dobry.
- Co? – Naruto był poruszony
- Taka gadka o tym, że rodzina Uchiha z byle kim się nie zadaje.
- Aha – mruknął Naruto. W myślach próbował zdecydować, czy sam podpada pod kategorię ’byle kto’. Wyszło mu, że tak.
- Miałem gdzieś to, co mówił. Więc po pewnym czasie przyszedł do mnie i powiedział, że Sakura mnie zdradziła. Z nim. Ona była przy tym obecna. Zaczerwieniła się tak, że nie miałem wątpliwości, że to prawda.
Naruto dłuższą chwilę milczał.
- Dlaczego to zrobiła? – spytał w końcu
- Kogo to obchodzi?
Nie ciebie, jak widać, pomyślał Naruto.
- A czy widywała się potem...z...
- Z Itachim? Nie. On nigdy nie miał zamiaru z nią być. Posłużył się nią. Co nie zmienia faktu, że zdradziła.
Sasuke podniósł kartkę z Hollow.
- To – powiedział – nie powinno było powstać. Tamtego Sasuke już dawno nie ma, rozumiesz?
- Aż za dobrze.
- Co masz na myśli?
- Nic. Co zrobisz z piosenką?
Uchiha milczał przez chwilę, a potem przedarł kartkę na pół. I jeszcze raz. I jeszcze. Naruto patrzył na to obojętnie.
- Szkoda. To dobra piosenka.
- Tylko jedna z wielu.
- Wiesz, że Sakura i tak ma ją w swoim zeszycie?
- Niech ma. Nikt jej nie będzie grał.
To powiedziawszy, wyrzucił resztki piosenki do kosza. A potem, jakby nigdy nic, usiadł obok Naruto na posłaniu i wziął do ręki jego gitarę. Zagrał kilka chwytów. Dla niego sprawa była zakończona.
Ale nie dla Naruto.
Blondyn zdawał sobie sprawę lepiej niż ktokolwiek, że Sasuke wcale się nie uporał z przeszłością, tak jak mu się wydawało. Ciągnęła się za nim nieprzerwanie, wpływając na jego charakter i decyzje. Tylko co on, Naruto, mógł zrobić dla Sasuke poza zaproponowaniem jednorazowego noclegu?
- Daj mi to – odebrał od Sasuke gitarę i zaczął trącać struny, żeby się uspokoić. Nie mógł zrobić dla niego nic więcej i to go wpędzało we frustrację.
Brunetowi zalśniły oczy.
- To było niezłe.
- Hę? Co?
- To, co zagrałeś.... Posłuchaj – Sasuke wziął gitarę i powtórzył melodię wymyśloną przez blondyna.
- A... w sumie... – Naruto nie był do końca przekonany.
- Dobre na solówkę do ballady – stwierdził Sasuke
- Tak myślisz?
- Na pewno.
Milczeli przez chwilę. W końcu Sasuke odłożył gitarę.
- Zajmiemy się tym kiedy indziej.
- Mhm – mruknął Naruto
To był sygnał do zakończenia rozmowy i zgaszenia światła.
....

Godzinę później Sasuke przewrócił się z boku na bok. Dziwnie było spać nie w swoim pokoju. Nie to, że było mu źle – Uzumaki był mu z pewnością milszym towarzyszem snu niż Itachi a i posłanie było o wiele wygodniejsze od leżanki. Po prostu nie mógł się przyzwyczaić do obcego zapachu, innego natężenia światła, innej przestrzeni i obcej pościeli, które to rzeczy zewsząd atakowały jego zmysły, odpędzając sen.
Mijały minuty. Na biurku tykał zegar, poza tym w pokoju słychać było tylko oddech blondyna, od pewnego czasu głęboki i miarowy. Sasuke po kilku próbach zaśnięcia dał za wygraną i teraz leżał na plecach, wpatrując się w sufit i rozmyślając o wydarzeniach minionego dnia. W końcu zasłona pękła i zdecydował się opowiedzieć Naruto o sobie. Blondyn nie wiedział nawet, jakim jest szczęściarzem, Sasuke Uchiha z reguły bowiem nie rozmawiał z nikim o swoim życiu. Ludzie podziwiali go z daleka, nic o nim nie wiedząc, a ci, którzy byli blisko, po prostu byli i nie wymagali jakichkolwiek wyjaśnień.
Ta sama, niepisana i nigdy nie sformułowana reguła dotyczyła uczuć. Nigdy o nich nie rozmawiał. Nigdy też ich nie okazywał, może poza wściekłością. Ani razu nie powiedział komuś, że go lubi, bądź nienawidzi. Przy Uzumakim jednak, sam nie wiedząc kiedy, zaczął się zmieniać i to do tego stopnia, ze złamał dziś regułę milczenia. Ale Uzumaki to wyjątek, dlatego też Sasuke nie żałował swej decyzji. Słowa Saia już mniej bolały, powoli traciły znaczenie. Obok jego przyjaciel przekręcał się z boku na bok, szeleszcząc kołdrą, a brunet myślał o tym, jak zaskakujący Naruto potrafi być. Zaprzyjaźnić się z Uchihą? Toż to nie lada wyczyn. Spojrzał na niego teraz.
Czyżby myśląc o Uzumakim użył słowa przyjaciel? Usmiechnął się. Tak, przyjaciel. Spał tuż obok, a jego oddech dochodził aż do Sasuke. Słodko. Tylko, że ten oddech budził w nim też inne, usypiane przez niego systematycznie, nie całkiem czyste myśli.
Cholera, dawno tego nie robił. A teraz czuł wyraźnie w spodenkach pożyczonych od Uzumakiego, że takie przerwy mu nie służą. Spojrzał jeszcze raz na przyjaciela. Przed kolacją myślał o ‘małych przysługach’, robionych sobie przez nich nawzajem, a teraz miał śpiącego Naruto, na wyciągnięcie ręki...
Nie.
Nie zrobi przecież niczego, czego musiałby się potem wstydzić. Nawet, jeśli kilkudniowy post dawał o sobie znać tak mocno. Całą siłą woli opanował się i zmusił ciało, by pozbyło się podniecenia.
Naruto znów się przekręcił, a jego ręka opadła na posłanie Sasuke, tuż przy jego twarzy. Zaskoczony brunet przez chwilę się nie ruszał, a potem zaśmiał się krótko i dotknął tej dłoni.
- Może jednak nie miałbyś nic przeciwko, żeby mi oddać małą przysługę... – mruknął, zamykając oczy.
Ciepła dłoń Naruto zacisnęła się na jego palcach, jak gwarancja bezpieczeństwa. Sasuke po kilku minutach wreszcie zasnął.

............

Naruto spał twardo i smacznie, nieświadom niczego. Obudził się dopiero nad ranem, podniecony snem, którego do końca nie pamiętał. Wyniósł z niego jedynie uczucie błogości i pikantnego przekomarzania się z kimś, kogo twarz i imię zacierały mu się w pamięci. Jeszcze na wpół spał, gdy jego ręka odruchowo powędrowała w bokserki przywitać się czule z twardą i pokaźną konsekwencją tego snu. Po dłuższej chwili erotycznej zabawy jego organizm w końcu jednak zdecydował się obudzić. Otworzył ostrożnie jedno oko i pierwszą rzeczą, którą zauważył, była dłoń Sasuke delikatnie zaciśnięta na jego własnej, spoczywającej na poduszce bruneta.
- O, cholera – mruknął widząc ten sielankowy obrazek, a jego dłoń pracująca w bokserkach na moment zaprzestała akcji.
Kompletnie nie wiedział, co myśleć o tej sytuacji i kto kogo chwycił za rękę pierwszy. Pewnie ramię opadło mu na posłanie Sasuke w nocy, a brunetowi śniło się coś, co kazało mu chwycić dłoń blondyna, zamiast ją strącić na podłogę. Nie może być w tym niczego więcej.
Podniecenie troszkę opadło, lecz zwierz Naruto wyraźnie mówił mu, że nie tego chce. Chłopak był zbyt pobudzony by nie doprowadzić sprawy do końca. Na dodatek widok głęboko uśpionego Sasuke działał na niego równie dobrze jak sen, z którego właśnie się ocknął. Ręka podjęła przerwaną czynność, niemal wbrew jego woli, i mimo iż zdawał sobie sprawę, że patrzenie na kolegę i trzymanie go za rękę podczas robienia sobie dobrze to kompletne wariactwo, po prostu nie mógł przestać. Mało tego, nagle wyobraził sobie, że Sasuke nie trzyma go za rękę, ale za penisa i patrząc mu wyzywająco w oczy pociera go intensywnie, dostarczając mu takiej rozkoszy, o jakiej nigdy nie marzył. Zagryzł wargi, gdy podniecenie powoli zaczęło zbliżać się do apogeum. W przypływie ostatniego impulsu przyzwoitości puścił rękę Sasuke i poderwał się do pozycji siedzącej, nie chcąc widzieć jego twarzy, w momencie, kiedy będzie kończył. Zsunął nieco bokserki i instynktownie przyciągnął do kolan kołdrę. Czuł, że zaraz dojdzie.
- Naruto? Co ty...?
Blondyn doszedł dokładnie w momencie, gdy głos Sasuke rozległ się za jego plecami. Podskoczył z zaskoczenia i ze strachu. Spowodowało to piękny rozprysk spermy, którego tylko ślepiec by nie zauważył, co więcej, zamiast tam, gdzie miała trafić – na kołdrę – wylądowała niemal w całości na podłodze tworząc wspaniałą mozaikę przy drzwiach.
Na moment w pokoju zaległa potworna cisza. Naruto zastygł w pozie, w której doszedł, kompletnie sparaliżowany świadomością tego, że Sasuke się obudził.
Sasuke natomiast, wyrwany ze snu (puszczeniem jego ręki przez Naruto) przetrawiał właśnie to, co zobaczył. Zwłaszcza białą fontannę wspaniale rozpryskującą się na podłogę. Szok nie brał się z faktu, że Naruto się masturbował – w końcu prawie każdy chłopak to robi – ale z faktu, że robił to przy nim! Myśli Sasuke goniły jak szalone a serce łomotało mu jak nigdy dotąd. Czy Naruto musiał sobie po prostu ulżyć? A może miało to związek z jego obecnością...? A co, jeśli tak?
Myśli Naruto biegły natomiast innym torem. Właśnie błagał niebiosa, żeby pozwoliły mu cofnąć czas o minutę. Niebiosa jednak nie miały dziś dla blondyna litości.
- Naruto, już po siódmej! – rozległ się żeński głos pod drzwiami.
Sasuke drgnął nerwowo, przeczuwając, co się stanie za chwilę. Naruto z kolei zdążył zachować tylko tyle przytomności umysłu, żeby poprawić bokserki i zakryć doskonale widoczną na nich mokrą plamę kołdrą.
Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła Kushina.
- Och, myślałam, żę jeszcze śpicie – powiedziała, po czym widowiskowo pośliznęła się na pozostałości po orgazmie swego syna rozlanej przy drzwiach.
Widząc to Naruto pożałował, że do jego pokoju nie wpadł właśnie piorun kulisty i nie zabił go na miejscu.
- Do licha, co to ma być? –Kushina złapała równowagę a następnie oceniła rozmiar bałaganu marszcząc brwi.
Nikt nie odpowiedział, więc przycisnęła:
- No? Dowiem się?
- To... Naruto rozlał – odpowiedział jej w końcu Sasuke, zgodnie z prawdą, zresztą – Budyń – dodał rzuciwszy szybkie spojrzenie na blondyna
- Budyń? Robiliście wczoraj budyń przed snem? – spytała zaskoczona Kushina
Nie uzyskała już jednak odpowiedzi od żadnego z chłopców. Ich miny wskazywały wyraźnie, że coś przeskrobali, jednak Kushina nawet się nie domyślała, o co tak naprawdę chodziło. Po dłuższej chwili dała za wygraną.
- No dobrze... tak czy siak, wstańcie. Już późno. Naruto, zetrzyj to. – z tymi słowami udała się do kuchni.
Wkrótce odgłos gotowanej wody i trzask otwieranych i zamykanych półek oznajmiły, że rozpoczęła przygotowania do śniadania.
Blondyn siedział nieruchomo na łóżku w tej pozycji, co przedtem. Sasuke czuł, że to jest właściwy moment na szczerą rozmowę. Na nazwanie myśli, które kłębią się w nim samym od jakiegoś czasu. Na ostrożne wybadanie uczuć blondyna. Nie mógł jednak postawić sprawy jasno i powiedzieć mu, że chce, żeby byli dla siebie kimś więcej, niż powinni. Nie wiedział, jak zareagowałby na to blondyn.
Był w kropce. Nie, gorzej... W czarnej dziurze tej części ciała, która mówi wita się z kibelkiem co rano. Poruszył się niespokojnie w pościeli zastanawiając się, jak zacząć rozmowę.
Tym samym zakończył ją przed rozpoczęciem, bo Naruto, gdy tylko usłyszał ruch, poderwał się ze swego miejsca, wyciągnął z szafy pierwsze skrawki garderoby, jakie wpadły mu w ręce i uciekł do łazienki.
Sasuke został sam w pokoju, a szanse na nawiązanie rozmowy z blondynem zmalały do zera. I pozostały na tym poziomie przez cały ranek oraz kilka następnych dni.

.................
Brought to you by:

a nie powiem :x dowiecie się w swoim czasie

16 komentarzy:

Teme pisze...

Jak mogłaś zakończyć w takim momencie??!! To było genialne!! Czytając to myślałam że to raczej Sasek bd się masturbował no ale zaskoczyłaś mnie i powiem Ci szczerze z każdą nową notą kocham tego bloga coraz bardziej i nie mogę się doczekać kolejnych not!! Kobieto Ty nie wiesz jak ja z moją przyjaciółką wariujemy gdy nie dodajesz długo notki, więc prosze zlituj się nad 2 chorymi fankami i dodawaj troszkę częściej i troszkę dłuższe te noty xD

Anonimowy pisze...

przeboskie haha :) już nie mogę się doczekać nowej ((;

Anonimowy pisze...

O MÓJ BOŻE! Biedny Naruto. Jak on się musi czuć. Cóż, głupio zapewne ;) Co innego robić sobie dobrze pod prysznicem z wyobrażeniem a co innego jak wyobrażenie materializuje się na podłodze i jest niezłym katalizatorem. Oj chciałabym zobaczyć minę Sasuke ;> A Kushina w poślizgu mnie zabiła :D BUDYŃ! Kobieto, czy zdajesz sobie sprawę, że ja już nie spojrzę normalnie na budyń?! A waniliowy jest moim ulubionym ;D Zmienię powiedzenie ze: śmieje się jak głupi do sera, na... ;D Tak, od dzisiaj będę się śmiała na widok budyniu. Pozbawiacie nas z Koko normalnego odżywiania. U niej z kolei owoce rządzą.
Oj uśmiałam się dzisiaj, kosztem naszego blondaska. W sumie dobrze wyszło, bo przynajmniej ruszyło się coś do przodu, Sasuke zaczął coś kombinować. Mam nadzieję, że na następnej próbie przyciśnie Naruto, chyba, że Uzumaki stchórzy i odwoła próbę z powodu yyy choroby matki. Chociaż Sasuke nie dałby się zwieźć i nawiedziłby go. Już nie mogę się doczekać tej rozmowy. Aleś nam dzisiaj zaserwowała... deserek ;)
A teraz trochę powagi, no już nie śmiejemy się. Opowieść Sasuke, hm, przyznał się do wszystkiego, opowiedział i ja również, jak Naruto jestem ciekawa, co tak naprawdę zaszło między Sakurą i Itachim. Już kiedyś się tam zastanawiałam. Co Itachi powiedział, zrobił, że Sakura poszła z nim do łóżka. Bo że coś zachachmęcił to jestem pewna. Hm, no nic zobaczymy, zapewne kiedyś nam to wyjawisz.
A teraz Itachi we własnej osobie. Och tak, napisałam, że nie lubię Itachiego w sensie, że Sasuke robi pod górkę. A tak w ogóle to stworzyłaś świetny zły charakter. Nie zmieniaj go. Niech będzie zły. We wszystkich tekstach jest miły i przyjazny, co oczywiście uwielbiam ;D ale jeden zły Itachi też potrzebny. A tu pasuje świetnie. Poza tym, myślę sobie, że on zazdrości Sasuke tego, że założył zespół, że sobie radzi mimo wszelkich problemów. Mimo gadania ojca, mimo jego zachowania względem niego. Nie dał się złamać i myślę, że to go wkurza.
Bardzo jestem ciekawa tej nowej ballady i kto będzie ją śpiewał. Czy będzie na damski wokal, czy może jednak Sasuke się zdecyduje? A może Naruto umie śpiewać! :D Będzie jakiś tekst dotyczący ich eee znajomości? AAA!!! Zwariuję przez Ciebie.
Dobra koniec! Spać trzeba, bo jutro do pracy. Bardzo Ci dziękuję za świetny rozdział, teraz będę miała budyniowe sny ;)
Ściskam Cię mocno i już zacieram łapki na następny rozdział :*
Daimon

P.S.
Właśnie jeszcze sobie pomyślałam o Saiu. Wiecie co by było jakby się dowiedział, co się zdarzyło? muahahaha A tak się starał, taki już był pewny, że przemówił do rozsądku Sasuke. A tu kiszka mój drogi. Myślisz, że po co tu się spotykamy? ;D

:*

Anonimowy pisze...

Ubawiła mnie strasznie ta sytuacja :) świetnie napisane i czekam na kontynuację

Hilisme pisze...

Jeju, Naruto musiał się naprawdę źle poczuć po tym co sie stało.. Ale to nie zmienia faktu, że notka i tak była zabawna xD No i Sasek się wkońcu otworzył. No nic, czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że wkrótce się pojawi. Pozdrawiam i życzę weny.
Bye

Anonimowy pisze...

Wow, no jestem pod wrażeniem :D Bardzo mi się podoba to, jak prowadzisz ich relacje, z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, jestem pod ogromnym wrażeniem.
Poprzednia scena niegrzecznej zabawy chłopców podobała mi się tak samo jak ta, jednak z tą różnicą, że zakończenie właśnie opublikowanej było po prostu niesamowite! :D Nie dziwię się, że jednak ją dodałaś.

Naruto wziął do ręki gitarę i umiejscowił się naprzeciwko Sasuke.
- W takim razie co powiesz na to, miszczu? – uśmiechnął się drwiąco i zaczął grać własną melodię. <- nie powinno być mistrzu? Tak mi się ten wyraz trochę w oczy rzucił :)

Haha, bardzo fajnie, naprawdę :D Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Koko

Anonimowy pisze...

Budyń a jaki smak? Waniliowy czy śmietankowy XD

Kuroneko pisze...

ha! Akurat jestem zalogowana ;3 W końcu coś zaczęło się ruszać do przodu między chłopcami, ale kiedy moja nadzieja osiągnęła apogeum, końcowa scena podziałała jak kubeł zimnej wody. Znowu będzie trzeba zaczynać od początku. W pierwszym momencie jak to przeczytałam to ... xD biedny Naruto *tuli mocno i głaszcze po głowie* No, ale zacznijmy od początku. Właściwie to może cofnę się do poprzedniego rozdziału, bo o Itachim też przydałoby się coś powiedzieć. Hmm szczerze mówiąc Itaś ni to mnie ziębi, ni grzeje, ale przyznam, że Uzumaki wybronił Saska fenomenalnie ;D W pierwszej chwili myślałam, że po odrzuceniu tej szufelki Naruto powie coś ala "Poradzimy sobie bez twojej pomocy wkur$%^& palancie" XD

No dobra - jestem w szoku, że Sasek się otworzył, ale z drugiej strony Naruciak ma to "coś". No i Sai. Brawa dla tego Pana. Znów oddał naszym gołąbeczkom przysługę :) Dzięki jego słowom Sasuke zaczął się zastanawiać/myśleć/analizować relacje łączące go z blondaskiem. I chwała mu za to! *fanfary* \o/ Rozmowy nocą jak najbardziej owocne mrrr ];> *zboczuchuję, przyznaję się, ale wieczór jest no! XD*
Czekam oczywiście na kolejny rozdział i już ja się postaram żeby był szybciej od 16 x)
W następnym rozdziale ma być Gaara, bo jak nie.... to.... to.... to.... się popłaczę T______T

@Daimon: ja wiercę alienkowi dziurę w brzuchu o wokal dla Naruto, ale nie chce sie złamać x)
@Koko: "miszczu" było napisane specjalnie. Na zasadzie ironii ;) Tak mi sie zdaje przynajmniej.
No nic, to czekam *przyczaiła się w kącie i ostrzy Kosę*

Anonimowy pisze...

o jaaa miazga! myslalam ze sie skoncze jak mama Naruto poslizgnela sie na nooo:d ale jajca ;p to bylo dobre:D w koncu cos zaczynaja rozumiec wzgledem swoich uczuc, to dobrze:)
Agu

Anonimowy pisze...

Przygoda w łóżku... Reakcja Sasuke... Naruto i Kushiny. Ciekawe jakby zareagowała, gdyby wiedziała w co naprawdę wlazła. A co do budyniu, dobrze, że kocham czekoladowy, ale to nie zmienia faktu, że dziwne myśli będą mi krążyć po głowie :) Mniam, smacznego, hahaha.

Uchiha, lecisz! Poradzisz sobie z tym, tylko bardziej staraj się i daj się spławić Uzumakiemu- to twoja szansa :P

Naruto, coś mi się wydaję, że rozmów, patrzenia w oczy itd z Sasuke, będzie unikał jak diabeł święconej wody xD
Rozdział ogólnie fenomenalny xD Musiałam ręką zakrywać usta, tak rechotałam, co przeszkadzało mojej rodzince :)

Wybacz, że tak dziwnie napisałam, ale trochę zmęczona jestem, a chcę teraz napisać, bo później czasu mogę nie znaleźć :) Święta, szkoła... yay.

By Pazurek

ikuko pisze...

Nooo kochana dosypalas do pieca <3 chyba najlepsza notka BC !! Genialne! Juz nie moge doczekac sie rozmowy!

Anonimowy pisze...

Nie ma to jak mocne wejście rodzica ^^

Sasame pisze...

Reaktywując bloga układałam listę linków...i na forum natknęłam się na twojego bloga.

Weszłam...

I pierwsze co zauważyłam to to, że masz BOSKĄ oprawę graficzną.

Więcej powiem, kiedy przeczytam wszystkie 17 partów. Jednak dodaję do ulubionych i lecę czytać...

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Najlepszy blog o tematyce SasuNaru jaki dotąd widziałem, a trochę ich już miałem okazje ujrzeć. Dobrze zbudowana historia i fajny styl pisania (i znowu - też coś o tym wiem, więc moich pochwał nie odbieraj jako takie sobie tam gadanie :P). W sumie wszystko dobrze, blog przyjemnie zbudowany i z tego co widzę, to częstotliwość wrzucania notek też dobra (nie to żebym nie chciał szybciej, ale domyślam się, że każda notka wymaga pewnego wkładu pracy i czasu, którego się nie da naginać żeby nadal było tak fajnie jak jest dotąd). Więęęc... Ja tu będę na pewno nadal. I będę czytać. : ) Powodzenia w tworzeniu!

Sasame pisze...

Na wstępie, mały błąd, chyba, że źle zrozumiałam, jednak mnie czegoś tu brakuje i zdanie traci na logice:

' W czarnej dziurze tej części ciała, która mówi wita się z kibelkiem co rano. '


Przechodząc już do własnych dygresji : Cieszę się, że nie stało się to, czego się spodziewałam, bo to byłoby zbyt przewidywalne. Mianowicie już od momentu, kiedy Sasuke miał zostać na noc, spodziewałam się, że w pokoju znajdzie 'Hollow' i będzie scysja między nim a blondynem.
Twoje rozwiązanie podobało mi się bardziej, bo ukazało, że Uzumaki jest szczery wobec przyjaciela, nie chce go okłamywać.


Podobało mi się też zgrabne wstawienie stroju Sasuke sprzed podążeniem za swoim własnym ero-Sanninem( niby to tytuł Jirayi, a jednak to Oro pożąda młodych ciał, ma niewyobrażalnie długi język i fetysz na punkcie węży). Może Sasuke na przyszłość, kiedy już będzie u Naruto sypiał, co jak wiemy w końcu się wydarzy, zaadoptuje sobie tę 'piżamkę'

Ponownie sprawa Itachiego. Po twoim opisie idealnie widać, że jest 100% perfekcyjnym melancholikiem. Wiem, bo w 40% sama nim jestem. Większość mojej osobowości jednak to spokojny flegmatyk, który ma tyle wspólnego ze spokojem, co student z nauką przez większą część semestru(przed zaliczeniem), ponieważ choć jestem dygresyjnego raczej usposobienia, jednocześnie(pewnie dzięki otoczeniu -.-') ze spokojem mam mało co wspólnego. ;)

Coś tam jeszcze miałam, ale wstawki o sobie, przy komentowaniu zwykle źle się kończą, więc idę czytać dalej ;)

Anonimowy pisze...

Budyń atakuje świat!! Z koleżanką do pierwszej nad ranem gadalysmy o tym że budyń chcę opanować świat a tu takie cos!!! Wiedziałam! A propos rozdziału... Uśmiech nie schodzi mi z mordy C: idę czytać dalej i... Kurna, nie wytrzymam! Kończę komentarz i lecę o kulach po kolejny epizod!!// Nagato Uchimaki