czwartek, 29 lipca 2010

BC Groan 9

Dziękuję za komentarze :* Nie sądziłam, ze Kpina Przeznaczenia zyska taką popularność O_o 7 osób komentujących, chyba najwięcej jak do tej pory *kaszelek zakłopotania*
Chciałabym odpowiedzieć na komentarz każdej z was, ale zajęłoby mi to więcej miejsca, niż zamieszczany rozdział :)
Viral - nie, nie ja :) ale przyznam, że po tym, jak przeczytalam, że ta grafika może zniechęcić do bloga, wzięłam sie za szkicowanie artu na nowy wystrój. wkrótce się pojawi, potrzebuje jeszcze obróbki w programie graficznym.
Daimon - z twórczości Myslowitz znam tylko single i płytę 'Miłość w czasach popkultury' (świetna jest!), więc byłam bardzo zakoczona czytając tekst 'Chciałbym umrzeć z miłości'. faktycznie, pasuje i to bardzo! dziękuję za nazwy zespołów i linki :* niektóre z uwielbień podzielam, a z niektórymi się zapoznaję :) muzykę do Naruto też uwielbiam! tak jak ogólnie muzykę z anime :) i zaskoczona jestem tym Malborkiem, no proszę, jaki pozytywny akcent! :D

Ostatnio moja wena gdzieś uciekła i nie chce wrócić, cholerna, dlatego rozdział taki krótki. Przewiduję nagrodę dla znalazcy :) Pysznego drinka dla osoby, która przekroczyła chlubny wiek 18 lat (sama zrobię) lub colę dla tych, co jeszcze tego szczęścia nie mieli :)

....................................................................................


Sasuke wpatrywał się w szoku w stojącą w drzwiach kobietę.
- Sasuke... – dało się słyszeć zza okna – Wracaj, kurde! To nie mój pokój, to sypialnia mojej matki, właśnie zajarzyłem!...
Na to stwierdzenie oboje – kobieta i brunet – drgnęli.
- Dobry wieczór, przyprowadziłem Naruto – powiedział Sasuke, robiąc nieokreślony gest w kierunku parapetu. Po chwili dotarł do niego idiotyzm tej wypowiedzi. Mógł przyprowadzić nawet samego Dalaj Lamę, a i tak robiłby wrażenie młodocianego złodziejaszka, wkradającego się do domów niczego nie podejrzewających właścicieli przez uchylone okna. Z drugiej strony, co, do cholery, można powiedzieć w takiej sytuacji?
Matka Naruto poruszyła się w świetle lampy.
- Dobry wieczór – przywitała go chłodno.
Sasuke dopiero teraz zauważył, ze była zupełnie niepodobna do swego syna – czy raczej syn do niej. Miała długie rude włosy i zielone oczy, była dość drobnej postawy a poruszała się z niewymuszonym wdziękiem.
Podeszła wolno do okna, cały czas obserwując go z uwagą.
- Mama? Nie śpisz? - dał się słyszeć głos Naruto.
- Nie śpię. Już ci otwieram.
Sasuke dopiero teraz uprzytomnił sobie, że matka Naruto nie wie, w jakim jej syn jest stanie. Niby nie jego sprawa, ale... najchętniej zniknąłby stamtąd jak najszybciej, by nie być świadkiem jej oświecenia w tej kwestii. Marzenie ściętej głowy. Przecież ten debil nie dotrze bez pomocy do wejścia.
Tymczasem pani domu zdążyła podejść do drzwi i odemknąwszy uprzednio wszelkie zamki i odsunąwszy zasuwki, otworzyła je na oścież. Sasuke przeprosił ją kulturalnie i wyszedł, żeby pomóc Naruto. Znalazł go opierającego się o ścianę na tyłach posesji.
- Chodź, gwiazdo – mruknął zarzucając sobie jego rękę na ramię – Czas wprawić w zachwyt twoją matkę.
Doszli razem do drzwi wejściowych. Tutaj Sasuke miał zamiar po prostu przekazać blondyna kobiecie i jak najszybciej się ulotnić, ale niestety, nie poszło tak, jak sobie życzył. Matka Naruto bowiem, widząc swego syna ledwo utrzymującego się na nogach, cuchnącego alkoholem i wymiocinami, najpierw doznała szoku, a po chwili wybuchnęła niekontrolowanym, głośnym płaczem.
- Mamo...- wyszeptał Naruto z trudem – Wszystko z tobą w porządku...? Jak się... czujesz?
Dla Sasuke słowa blondyna brzmiały co najmniej dziwnie. To raczej ona mogłaby zainteresować się jego samopoczuciem, nie on jej. Pani Uzumaki natomiast pomiędzy jednym szlochem a drugim odebrała Sasuke swego syna, przytulając go do siebie z całej siły.
Mocno zdezorientowany brunet cofnął się o krok.
- Pójdę już. Dobranoc – powiedział, po czym odwrócił się szybko i odszedł. Zdziwiłby się, gdyby wiedział, że jego odejście pozostało niezauważone.

....................................................................................................................................................

Zadziwiające, jak ujrzenie dziecka w niechlubnej sytuacji, do jakiej zwykle doprowadza się rodzic, może podziałać na tego ostatniego. Prawdopodobnie tym, co burzy wcześniejszą zakłamaną równowagę jest uświadomienie sobie faktu, że w każdej chwili dajemy dzieciom swoim zachowaniem przykład, przekazując pewne wzorce. Z drugiej strony może chodzi o sam widok bliskiej osoby w tak żałosnym stanie i, zupełnie jakby się patrzyło w zwierciadło, odczucie tego samego, co ona zawsze czuła patrząc na nas? Prawdopodobnie jedno i drugie sprawiło, że Kushina Uzumaki zareagowała kompletnym załamaniem emocjonalnym na widok swego upitego w sztok syna. Zakłopotany Naruto próbował ją pocieszać, zapewniając, że czuje się dobrze i że to jednorazowy wyskok, który nigdy więcej się nie powtórzy. Doprowadzał ją do łez wzruszenia tym, że cały czas pytał się o jej samopoczucie.
Nigdy wcześniej Kushina nie czuła tak mocno, że go kocha. Obiecała sobie, że zmieni się dla niego. Że zapomni w końcu o jego ojcu i zacznie żyć innym życiem.
Tylko czy da radę dotrzymać obietnicy...?

......................................................................................................................................................

Niedziela, piąta po południu.
Naruto z głośnym westchnieniem opadł na łóżko, burząc nieco układ rozłożonego na nim koca. Morderczy ból głowy już ustąpił i blondyn czuł się już całkiem nieźle. Odebrał kilka sms-ów od Saia, który pluł się, że został sam z całym sprzątaniem. Przyjaciel dzwonił też kilka razy, ale Naruto skrzętnie unikał odbierania. Miał co innego na głowie.
Myślami wracał do wczorajszej rozmowy z Sasuke o Hinacie. Sytuacja przedstawiała się nieciekawie. Nie żałował decyzji o poniechaniu dziewczyny, z ciężkim sercem jednak przygotowywał się do rozmowy, jaka go czekała. Musiał jej jakoś wyjaśnić, że nic z tego nie będzie. Nie wątpił, że po takim ciosie Hinatka nie będzie go chciała więcej widywać na próbach zespołu, a i on jakoś nie wyobrażał sobie, że mogliby dalej grać razem. Postanowił, że odejdzie z zespołu, w końcu to Hinata miała większe prawo do gry w BC Groan. Nieważne, co powiedział Sasuke. Tego się nie da inaczej przeprowadzić.

................................................................................................................................................

Jak to możliwe, że powzięcie decyzji nie przyniosło mu ulgi? Zwykle to zawieszenie w pustce niemożności jej podjęcia przynosi dyskomfort, czy wręcz ból. Niestety, nie w przypadku Naruto. Perspektywa pozbawienia Hinaty złudzeń, swoją drogą właściwa decyzja, przyprawiała go o niewyobrażalny stres.
Zdecydował się to zrobić po skończeniu lekcji w poniedziałek.
Na początek zaproponował dziewczynie spacer. Radosna, niczego nie podejrzewająca, zgodziła się chętnie. Zaprowadził ją więc do parku i poprosił, żeby usiedli na ławce. A potem wyznał wszystko.
No, prawie wszystko – oszczędził jej wiedzy o zakładzie. I tak dość będzie cierpieć.

.................................................................................................................................................

Tego popołudnia Sai miał w planach wspólne wyjście z rodzicami do filharmonii. Był właśnie w trakcie zakładania garnituru, gdy jego telefon oznajmił nadejście wiadomości. Zabawny wybrał sobie dźwięk: rżenie konia. Zawsze miał ubaw, gdy był w towarzystwie i akurat dostał sms-a. Reakcje obecnych – bezcenne.
Poświęcił jeszcze chwilę na kolejną próbę zawiązania krawatu. Nie wiedzieć czemu nigdy nie opanował tej sztuki. Teraz też, czarny, elegancki skrawek materiału za cholerę nie chciał leżeć porządnie na nieskazitelnie białej koszuli bruneta. Dał za wygraną i odłożył go na fotel, rozpinając za to lubieżnie dwa górne guziki koszuli i podziwiając efekt w lustrze. Nie spiesząc się podszedł do aparatu.
Hm, od Naruto.
Tknięty dziwnym przeczuciem wcisnął przycisk odczytania wiadomości.
Sms zawierał tylko jedno słowo.
„Wygrałeś”.
Chłopakiem owładnęły sprzeczne uczucia. Oto całkiem wyraźnie zaczęło rysować się przed nim spełnienie marzeń.
Tylko że...
Co się stanie z Naruto i BC Groan? Sai nigdy by się do tego nie przyznał, ale czuł w związku z tą sytuacją nieokreślony niepokój. Chciał, żeby Naruto był szczęśliwy.
Jakie teraz miał na to szanse?
....................................................................................................................................................

Piątek.
Koniec lekcji. Naruto czuł się bardzo dziwnie nie mając dziś w szkole ze sobą gitary. Część znajomych dostrzegła ten fakt i nie omieszkała go skomentować, jednak on miał w nosie wszystkie uwagi. Właśnie wysłał Sasuke sms-a, że nie będzie go dziś na próbie. Hinata od wtorku nie przychodziła do szkoły, więc miał podstawy przypuszczać, że jej także nie będzie. Pięknie. Sasuke będzie zachwycony.
Chłopak zarzucił plecak na ramię i wyszedł z klasy. Na korytarzu dogonili go Sai i Shikamaru. Od wtorku nie odstępowali go na krok, najpierw próbując dowiedzieć się czegoś o rozmowie z Hinatą, by, nie dowiedziawszy się zgoła niczego, przejść do prób rozweselenia blondyna.
Na Naruto jednakże nic nie działało. Konieczność pożegnania się z zespołem bolała go tak, jak strata kogoś bliskiego.
Powlókł się do domu z posępną miną, nie zważając na kolegów.
Miał nadzieję, że chociaż z matką nie będzie miał problemów. Od zeszłej niedzieli nie wypiła ani kieliszka.
Niestety, przeliczył się. Po przekroczeniu progu domu został uraczony widokiem Kushiny trzymającej się framugi drzwi kuchennych, ledwo stojącej na nogach i rozeznającej się w otoczeniu. Koniec spokojnej sielanki z trzeźwą matką. Zrzucił plecak i podbiegł do niej, aby zaprowadzić ją do sypialni. W momencie gdy ją chwycił, Kushiną gwałtownie zwymiotowała na drewniane panele w korytarzu. W całym tym chaosie Naruto nie usłyszał, ze ktoś wchodzi do mieszkania. Dopiero gdy podniósł wzrok, zauważył stojącego w drzwiach, osłupiałego Sasuke Uchihę wpatrującego się w matkę blondyna jakby zobaczył ducha.

....................................................................................................................................................

Brunet siedział na łóżku w pokoju Naruto, dochodząc do siebie po niespodziewanym, psychicznym ciosie, jaki zafundowali mu blondyn i jego matka. Naruto zostawił go tam, bo sam musiał zająć się jeszcze Kushiną i podłogą na korytarzu.
Widok pani Uzumaki w stanie bardziej niż wskazującym zszokował go nie tylko dlatego, że w jego mniemaniu była ostatnią osobą, po której by się tego spodziewał. Bardziej chodziło o Naruto. Sasuke znał go już trochę i nigdy by się nie domyślił, że chłopak przechodzi w domu piekło. Takie samo, jak on, nawiasem mówiąc. Wiecznie uśmiechnięty, pełen energii, łatwo wpadający w zakłopotanie, sprawiał wrażenie kogoś, kto w rodzinie ma oparcie.
Brunet zacisnął wargi w linijkę. Pozory jak widać cholernie mylą. Przypomniał sobie ich rozmowę sprzed tygodnia, gdy odprowadzał blondyna do domu. Czy nie wspomniał on wtedy, że wie, jak to jest opiekować się kimś nietrzeźwym? Chyba tak... cóż, teraz brunet wiedział dokładnie, kogo miał na myśli.
Poczuł nagłą i bardzo intensywną więź z blondynem. Odżyły w nim wszystkie wspomnienia: Naruto grający na gitarze, rzucający brunetowi ukradkowe spojrzenie, śmiejący się w towarzystwie Choujiego i Sakury...
...ledwo trzymający się na nogach i pytający matkę, czy wszystko z nią w porządku, prowadzący nieprzytomną rodzicielkę do sypialni...
Sasuke potrząsnął głową. Cholera, co to jest? To uczucie sprzed chwili? Nie sympatia. Za silne na sympatię.
Ten właśnie moment wybrał sobie Naruto, żeby wejść do pokoju. Minę miał niewesołą. Sasuke spojrzał na niego. Pojął w lot, że blondyn nie chce rozmawiać o tym, co zaszło przed chwilą. Nic dziwnego. Sam w takiej sytuacji nie chciałby słyszeć ani słowa komentarza.
Cisza między nimi stawała się jednak nazbyt ciężka.
- Hinata nie przyszła dziś na próbę – powiedział, żeby ją przerwać – Sakura zadzwoniła do mnie z informacją, że jest u niej. W tej sytuacji nie było sensu robić próby i odwołałem Choujiego. Czemu ty nie mogłeś przyjść?
- Domyśl się – Naruto wsadził ręce w kieszenie, nie patrząc na gościa.
- Rozmawiałeś z Hinatą?
- Uhm.
- Zerwałeś z nią?
- Nigdy nie byliśmy ze sobą.
Naruto odwrócił się do Sasuke plecami. Na ten gest bruneta ogarnęła nagła złość
- To czemu kurwa nie załatwiłeś tego tak, jak mówiłem?! – warknął, raptownie wstając.
- Nie dało się! Wsadź sobie te twoje koncepcje w tyłek, tego się nie dało załatwić inaczej!- odciął się Naruto, odwracając się gwałtownie do bruneta.
- I co?! Odchodzisz?
- A co mam robić?
- Kurwa! Tak trudno pomyśleć? Może łaskawie porozmawiać z Hinatą? Zespołowi się to należy!
- Zespół! Zespół! Mam gdzieś ten cały zespół! – wybuchnął Naruto – Mam dość ciebie, Hinaty i całej reszty! Gdzieś mam te wszystkie jebane próby! Wsadź sobie w dupę wszystkie swoje piosenki łącznie z tymi, których zabraniasz później grać!
W tym momencie Sasuke z rozmachem uderzył go pięścią w twarz. Blondyn zatoczył się, chwytając się za policzek. Brunet natomiast złapał go za koszulkę i przyciągnął jego twarz do swojej.
- Jesteś zerem! – wycedził powoli patrząc w niebieskie tęczówki – Cholernym, wielkim, nic nie wartym zerem. A ja miałem cię za kogoś innego, przed chwilą nawet myślałem... – umilkł, mrużąc lekko oczy, a i jego wargi mimowolnie zbliżyły się do ust blondyna. Po plecach Naruto przebiegł dreszcz jednoczesnego strachu i podniecenia wywołanego niespodziewaną, nagłą bliskością bruneta.
Chwila jednak skończyła się tak szybko, jak się pojawiła.
Sasuke zacisnął usta i mocno odrzucił blondyna od siebie.
- Gnij tutaj, skoro chcesz – rzucił, wychodząc.
Naruto usłyszał jeszcze trzask drzwi wyjściowych i skrzypienie furtki, po czym został sam.


................................................................................

Brought to you by:

...

12 komentarzy:

Kuroneko pisze...

Bardzo dobry rozdział :D Jak na brak weny, na który cały czas narzekałaś naprawdę Ci się udał. Widzę, że skupia się na relacjach Sasuke-Naruto, czyli wątku, który chyba nas wszystkich interesuje. Nie, nie! nie pod tym względem, akurat teraz miałam na myśli ich relacje z rodzicami! Naprawdę!!!!
Cholernie podoba mi się fragment, w którym Kushina widzi stan Naruto, przyznam, że naprawdę na mnie podziałał. Ogólnie odczuwalna atmosfera nie należy do najszczęśliwszych ; / Naruto zrezygnował z zakładu (noo tu to się akurat ucieszyłam, bo to oznacza *odprawia dziki taniec radości* wszyscy wiemy co :D), doprowadził do jako takiego rozpadu w zespole i.. jednym słowem kicha ;/ A do tego ostatnia scena, swoją drogą również świetna! Całe ponowne spotkanie Sasuke & Naruto to po prostu smakołyki, że aż palce lizać. Naruto, może trochę za szybko się poddał, może rzeczywiście wybrał najprostszy sposób, ale... w sumie jak inaczej mógł to rozegrać? Nie obejdzie się zapewne bez poczucia winy i tych wszystkich wyrzutów...
Wrauuuu i ta furia bruneta! : D Biedny Naruciak ; (
Jeżeli taki rozdział wyszedł Ci przy braku weny to myślę, że mogę spać spokojnie ];>
:*

Daimon pisze...

Wen! kici, kici (chodzi po okolicy gwiżdże i cmoka, wyciąga kiełbaskę, cukierka, piwo, wódkę do wyboru, hm może wen się na coś skusi?) ;)
Cóż, całkowicie zgadzam się z Kuroneko, jeśli TAKIE rzeczy wychodzą Ci przy braku wena to ja czekam na te z wenem ;D Ale wracając do rozdziału. Pokój matki, parsknęłam śmiechem, Naruto to jednak młotek ;) No a później? Tak sobie wyobrażałam tę scenę. Matka się załamie jak go zobaczy i będzie obiecywać sobie/jemu, że się poprawi... ale jak zwykle nic tego :/
Rozmowa z Hinatą, ech, ciężkie są takie rozmowy, jak się jeszcze wie, że można tym zepsuć coś co nadaje sens życiu i to nie tylko własnemu. Zabrzmiało to jakby Naruto chciał sobie w łeb strzelić. Nie miało tak zabrzmieć. Cieszę się, że Uzumaki podjął taką decyzję, szkoda byłoby Hinatki. Niewinne dziewczę tak bałamucić. Podobała mi się również reakcja Saia na to jedno słowo. Zdaje sobie sprawę, jakie konsekwencje mogą z tego wyniknąć i jego wygrana nie jest w tym momencie ważna i tak satysfakcjonująca jakby się wydawało, że będzie. Nie potrafi się nią cieszyć w obliczu tego co przeżywa przyjaciel.
I jeszcze wizyta Sasuke. Świetnie przeprowadzona rozmowa. Jestem pod wrażeniem. Od samego początku, od przemyśleń Sasuke po przywalenie i przygadanie Naruto. W sumie nie dziwię się Uzumakiemu, że tak wybuchowo zareagował. Jestem w stanie wyobrazić sobie niemoc jaka go ogarnęła. Sytuacja z matką, którą notabene widział Sasuke (na pewno gdzieś w najdalszych zakamarkach umysłu miał nadzieję, że Kushina jednak pozbiera się), z Hinatą, która to sprawa na pewno go męczy i ma wyrzuty sumienia, zespół, który był odskocznią i był zapewne spełnieniem marzeń i wisienka na torcie w postaci Sasuke. Jeśli sam blondyn nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że coś go do niego ciągnie, to jego podświadomość radzi sobie z tym bardzo dobrze ;)
Nie dziwię się też reakcji Sasuke, który również poczuł jakieś przyciąganie do blondyna, którego również nie jest w stanie jeszcze nazwać. Napatrzył się na swojego ojca, który poddał się już dawno i myślę, że swoją reakcją chciał jakoś pobudzić do działania Naruto. Mam nadzieję, że podziałało. Ale tego to już dowiemy się w kolejnych rozdziałach.
Ach i jeszcze zapomniałam pod ostatnim rozdziałem napisać, że laaata temu mieliśmy taki sam problem z koleżanką. Nie słaniała się wprawdzie na nogach ale zapomniała kluczy i znajomy wdrapywał się do jej okna, tyle, że to było wysokie pierwsze piętro. Okno na wysokości 4m. W oknie wystawowym pod jej oknem były kraty i kolega wdrapał się po nich. Byłam pełna podziwu dla niego. Ona na szczęście nie pomyliła pokoi ;) Ale jakby jej babcia akurat wyszła ze swojego pokoju jak on przechodził przez przedpokój to ani chybi dostałaby zawału. Była trzecia w nocy. Ech te wspomnienia z szalonej młodości ;)

Daimon pisze...

Pozdrawiam i idę szukać Twojego wena, hm może pizza? albo lody? (odchodzi mamrocząc pod nosem).

Anonimowy pisze...

Rozdział faktycznie inny. Za mało opisów z uczuć i przemyśleń.
Krótki rozdział.
Moim zdaniem mogłaś więcej poświęcić czasu na motyw rozmowy Naru z Hinatą.
Podoba mi się, że nie zrobiłaś błędu z matką Uzumakeigo. Jaka była, taka będzie. Widok upitego synka nic nie zmieni.

Powinnaś przedstawić nam dokładniej drugi dzień Naru. Na pewno źle się czuł, ale powinien myśleć o Hinacie, ogólnie o występie, zabawie, przyjaciołach, matce i o konsekwencjach.

Mam nadzieję, że wena powróci ^^

By Pazurek

Anonimowy pisze...

Hahaha! Akurat! Kuroneko ja już tam wiec co miałaś ma myśli mówiąc o relacjach Sasuke i Naruto! Bynajmniej nie ich rodziców :D
Jeśli chodzi o rozdział, już wcześniej mówiłam, że bardzo mi się podoba. Jest napisany lekkim stylem i bardzo przyjemnie mi się go czytało. Nawet jeśli aktualna treść nie jest zbyt optymistyczna :D
Naruto postąpił w sprawie Hinaty tak a nie inaczej, ponieważ:
a) jest uczciwym chłopcem,
b) nie umie zbyt dobrze kłamać i źle wychodzi mu kręcenie
c) wiedział, że Sasuke zrobi wszystko - nawet wyrzuci pannę-ciepłe-pulty - by tylko odzyskać Naruto
...
No dobrze może ostatni punkt sobie wymyśliłam i za daleko wybiegam w przyszłość, no ale kto wie...? ;) Jak w tej piosence (oszczędzę was i tylko zacytuje ;D) - wszystko się może zdarzyć... ;)
Wcześniej dostałam jakby skróconą wersję i podobają mi się wstawki, które napisałaś :D
Najbardziej w rozdziale podobał mi się sms! 'Wygrałeś' ;D
Głupi Saiu to nie ty wygrałeś, tylko Sasuke!
Ale wracając, ciekawi mnie jak to wszystko się potoczy.
Przecież Naruto nie może siedzieć w stroju Adama na krzesełku w pracowni Sai`a i...
Chyba, że w między czasie Sasuke przyjedzie po niego na białym koniu i go uratuje. Taki obrót wydarzeń by mi pasował! ^-^
Łaaa no i ostatnia scena. Pojechali po garach, zwłaszcza Sasuke :D
'Jesteś zerem!'<- Czy mi się wydaje, czy była taka piosenka? xD I mimowolnie wyobrażam sobie Sasuke zamiast warczącego na Naru, to w dobitny sposób wyśpiewującemu mu tą zwrotkę ;D Echh, tak jak wczoraj z tą piętą było ;D
No i żeby przywrócić ci wenę, mogę ci nawet coś namalować jeśli chcesz! : D
Z niecierpliwością czekam na cd, który mam nadzieję szybko nastąpi, no bo no! D:
Ochh, no i dziwić się, że Kpina Przeznaczenia miała tyle komentarzy! Przecież to było cudowne *.*
No dobrze, było ochh, to jeszcze powiem achh i kończę.
Achh, dodałaś kilka nowych obrazków w tym czymś co tak cały czas przeskakuje ;D Niektóre są naprawdę takie ładne! :D Musisz mi je przesłać.
No dobrze =-= Jeszcze niech będzie uchh.
Uchh, no i jak ci coś namaluję i wena ci wroci to chcę drinka! Ale przyrządzonego osobiście przez ciebie! :D
Kończąc, po raz kolejny się nie logująca (mam dziwne poczucie humoru. Dlaczego zawsze mnie to tak bawi jak piszę o tym logowaniu...?)
Koko!
:D

Daimon pisze...

Odnosząc się do wypowiedzi Pazurka, uważam, że są rzeczy, które mogą zostać w domyśle. No co tu roztrząsać rozmowę z Hinatą, tak naprawdę jego podchodów też nie było wiele w tekście, ani koncertu, na który razem poszli. Wszystko było tylko informacyjnie, więc mi osobiście nie brakowało wylewania łez. Chociaż szkoda mi dziewczyny, no ale męski gatunek ma to w naturze, musi polować, ech. Tak samo roztrząsanie każdego dnia, a we wtorek poczuł się tak, a w środę jeszcze inaczej. Podobało mi się ogólne podsumowanie sprawy. No ale to moje zdanie, a jak wiadomo, ile osób tyle opinii ;D Dzięki temu można podyskutować. Więc bez obrazy proszę, jam pokojowy człowiek. :)
Ale co do matki Naruto to się zgadzamy. Muszę powtórzyć, świetnie to rozegrałaś. Jednak alkoholizm to ciężka choroba i ciężko się z tego wyrwać. :(
Buziaki i niech wen wraca :*

Anonimowy pisze...

Doskonale rozumiem Daimonie (dobrze odmieniłam?). Tylko zwróciłam uwagę czego mi brakowało. Jeżeli tylko mi to przeszkadzało, oznacza to, że nie miałam racji i czepiam się drobnostek.
Alkoholizm... Bez niczyjej pomocy nie wychodzi się z tego. Jeżeli człowiek jest zaślepiony to nie wyjdzie, nawet jeżeli ma dla kogo żyć i być wzorcem.

Ja też jestem pokojowa^^ Nie mam żalu, miło usłyszeć czyjąś opinie.
By Pazurek

Anonimowy pisze...

Ja już myślałam, że Sasuke go pocałuje...
Kurcze, liczyłam że Uchiha wykarze się większą kulturą i jakimiś sumieniem. Po takich słowach i przegranej z Sai'em coś czuję, że Naruto tak szybko się nie pozbiera, że będzie chodził nadąsany, albo pójdzie w stronę matki. W sumie mam nieodpartą chęć przeczytania sytuacji, gdzie Naruto nie daje sobie rady w obecnej chwili, a Sasuke widząc to, pomaga mu.
Gomena, że nie pisałam komentarzy, ale ostatnio miałam przerwę w czytaniu opowidań w yaoi. Muszę robić przerwy na moje ukochane książki fantasy, które tylko w wakacje czytam :) Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wynagrodzę to jak powiem, że to moje najulubieńsze opowiadanie yaoi w chwili obecnej? ^^ Muzyka, Naruto, Sasuke, problemy :D Żyć nie umierać. Szkoda, że nie piszą takich książek :P
Życzę weny ^^

Zgred-chan

Daimon pisze...

Tak dobrze odmieniłaś :) Och "racja", może być ich tyle ile jest osób ;). To jak z kolejnymi tomami książek, albo spełniają nasze wyobrażenia albo nam czegoś brakuje do całości. Taką miałaś po prostu wizję całej sytuacji, zapewne każdy miał inną, a Autorka przedstawiła nam swoją ;D
Nie mogę się już doczekać co nam dalej przedstawi.

No i zobacz droga Alien, co tam pizza czy piwo. Takie dyskusje i szczegółowe roztrząsanie tekstu prawie, że po literce powinny przywołać i karmić Twojego wena :D No chyba się ze mną wszyscy zgodzicie :D Buziaki dla wszystkich :*

Eruza pisze...

Przez ciebie, mam obsesję na punkcie twojego opowiadania! Przeczytałam wszystko, bez robienia jakiejkolwiek przerwy, co w moim wykonaniu jest nadzwyczaj dziwne. Kocham twojego Sasuke, niby nie miał lekko ale ma silny charakter! jest porostu, jednym słowem aww :>
We wcześniejszych opowiadaniach, zauważyłam te nieprzeciętne poczucie humoru, które zwalało mnie z nóg :D Uwielbiam to jak opisujesz różne sytuacje i jak potrafisz wciągnąć każdym rozdziałem :)
W poprzednich, w chwilach gdy pojawiał się Rock Lee wybuchałam niepohamowanym śmiechem... aż brat przychodził do mnie pytając się czy wszystko ze mną w porządku XD
Podsumowując, kocham twoje opowiadanie :D
Urzekło mnie :D
Niech wena będzie z tobą :*

Daimon pisze...

Nie no, muszę to napisać! Świetna szata graficzna :D Jestem pod wrażeniem. Nie dość, że TAK pisze, to jeszcze TAK rysuje. Gratulacje moja droga. W tym jednym rysunku widać wszystko co się dzieje. Pięknie Ci to wyszło :D
Buziaki

Sasame pisze...

Sama też chciałabym poznać sposób blondyna, choć mniemam, że jak w mandze, tak i tu chodzi raczej o maskę, pod którą skrywa prawdziwe emocje...Czego wyraz dał wybitnie.

Z drugiej strony...Naprawdę zazdroszczę Uzumakiemu. To co mówię zdaje się chore, ale wie, że matce na nim zależy, bo ona to okazuje...Co mnie dziwi.

Czyżby Kushina była w stanie 'średnio zaawansowanym'? No bo gdyby była na level'u word class(że się po piłkarskiemu wyrażę), miałaby wszystko i wszystkich gdzieś, a do rodziny, tutaj w osobie Uzumakiego, pałałaby czystą niechęcią, wręcz nienawiścią, za odciąganie jej od alko i zabieranie jej go.

No ale kończąc dygresje, podsumuję to na szybko - Paradoksem jest, że to Sasuke, który w mandze ma tendencje do użalania się nad swym złym i okrutnym losem, właśnie on w BC Groan jest tym, który radzi Uzumakiemu, aby się otrząsnął...Piękne odwrócenie ról;)