sobota, 11 grudnia 2010

BC Groan 16

Siemka, chciałoby się powiedzieć, ale naraziłabym się takim trywialnym powitaniem na jeszcze większe gwizdy niż te, na które już zasłużyłam ;) Pięć tygodni minęło...? Coś koło tego, w każdym razie. Wytłumaczenia nie mam, możecie bić X)
Gabiuu: na tym blogu kontaktu raczej nie podaję, ale jeśli w następnym komentarzu podasz mi swój numer, to mogę Cię powiadamiać o kolejnych notkach - w ten sposób zdobędziesz mój numer.

Mały bonus: razem z Koko postanowiłyśmy spróbować konkursu na blog SasuNaru odchodzącego powoli roku:
http://top-sn.blogspot.com/
Prosimy o wzięcie udziału :)

Krótkie podsumowanie BCG 16: rozdział agresywny, mało (wcale?) sytuacji zabawnych. To się zdecydowanie wyrówna w następnym, który już zaczęłam pisać.
Enjoy :)

...

Na progu stał ktoś obcy, a jednocześnie znajomy. Wysoki, ciemnowłosy facet w wieku mniej więcej studenckim, swobodny i uśmiechnięty. Naruto zmrużył oczy próbując przypomnieć sobie, skąd go zna, tym bardziej, ze gość zachowywał się tak, jakby często odwiedzał dom Uzumakich. Lub planował to często robić.
Sprawa wyjaśniła się, gdy przybysz się odezwał.
- Dzień dobry, czy Sasuke jeszcze tu jest? – jego głos był niemal identyczny, jak głos ich lidera.
W tym momencie w głowie Naruto zaskoczył odpowiedni trybik i zrozumiał, dlaczego facet wydał mu się znajomy. Powodem było zwykłe podobieństwo rodzinne. Stał przed nim Itachi Uchiha, starszy brat Sasuke. Ten, który miał tyle tupetu, żeby oprócz wątpliwie przyjemnej pozycji gwiazdy rodzinnej zabrać mu również dziewczynę.
Przez chwilę Naruto lustrował go uważnie wzrokiem.
Dziwne.
Sądził, że jeśli kiedyś go pozna, nie będzie w stanie go znieść. A Itachi nie wyglądał jak brat-demon z opowiadań Sakury. Wręcz przeciwnie, jego uśmiech był przyjazny i budzący zaufanie.
- Tak, proszę – odpowiedział, usuwając się gościowi z drogi.
Głosy za jego plecami momentalnie umilkły. Koledzy zorientowali się, że wpuszcza kogoś do domu i pewnie czuli się zażenowani własną nagością i rysunkami na plecach. Ale nie - gdy tylko Naruto zamknął drzwi przekonał się, że Shikamaru i Sai wymieniali kuksańce, próbując odwrócić przeciwnika plecami do gościa, by w ten sposób upokorzyć jeden drugiego w oczach przybysza – czyli wszystko w granicach ich zwyczajnych zachowań, żadnego wstydu. Tylko Sasuke wyglądał jakby ktoś do niego strzelił zza węgła.

.....

Więc to jest miejsce, do którego ukochany braciszek przeniósł się z próbami, pomyślał Itachi rozglądając się z zaciekawieniem po korytarzu, do którego wpuścił go ten półnagi, pomalowany na biało wariat. Pierwsze wrażenie było raczej pozytywne – Itachi zorientował się, że wnętrze jest wprawdzie nie nowoczesne, ale zadbane i przytulne. Zdjął kurtkę i gdy wieszał ją na wieszaku zauważył w głębi korytarza czającą się w półmroku grupkę młodzieży. Fascynujące! Wszyscy nadzy od pasa w górę i uwalani białą farbą w stopniu wysokim, ze szczególnym uwzględnieniem pleców, na których bryzgi farby tworzyły jakieś dziwne, rozmywające się obrazy. Itachi chwilę przyglądał się temu zjawisku, po czym przeniósł wzrok na twarze owej młodzieży. W ten sposób odkrył, że jednym z wymalowanych dziwadeł jest jego własny brat, młodszy przedstawiciel klanu Uchiha.
Zdziwienie w pierwszej chwili odebrało mu mowę. Sasuke dał się ośmieszyć w ten sposób? To było wybitnie nie w jego stylu. I nie w stylu żadnego Uchihy, nawiasem mówiąc. Cała ta sytuacja była jednak nawet zabawna i Itachi zdał sobie sprawę, że właśnie zdobył punkt przewagi nad bratem, do ewentualnego wykorzystania w przyszłości. Szczególnie biorąc pod uwagę, to, co Sasuke miał wymalowane na plecach – aż uśmiechnął się, gdy to zobaczył.
Sam Sasuke zaś nie wydawał się podzielać wesołości brata. Cóż, Itachi nie oczekiwał od niego entuzjazmu, ale mógłby przynajmniej nie robić tak zniesmaczonej miny na jego widok.
- Cześć, braciszku – powiedział Itachi, rozpoczynając swój występ – Byłem w pobliżu i przypomniałem sobie o twoich próbach... Ojciec pamiętał adres, więc wpadłem. Wrócimy razem do domu, nie?
Sasuke dalej patrzył na niego jak na ufoludka, ale machina ruszyła i nie miało to większego znaczenia. Itachi zaznaczył swoją pozycję jako brat i opiekun. Czas zająć się tym, co go tu przywiodło, oprócz miłości do brata, naturalnie.
- Więc to tutaj macie próby?
Delikatne zainteresowanie. Tylko antyspołeczny głupek nie zareagowałby na tę nutę w jego głosie. Liczył, że towarzysze Sasuke do głupich nie należą.
- Nie tutaj, w garażu. Właśnie go malowaliśmy... – zaczął blondyn, ten który otworzył mu drzwi.
Sasuke przerwał tę zmierzającą w obiecującym kierunku konwersację, łapiąc Itachiego za rękaw i odciągając parę kroków w bok.
- Ych, no i czemu tak brutalnie, braciszku...? – powiedział lekko rozbawiony tą reakcją Itachi.
- Po co tu przyszedłeś? – warknął „braciszek”
- Mówiłem. Byłem w pobliżu, i...
- Nie pieprz! – przerwał Sasuke ostro.
Itachi zmarszczył brwi. Już drugi raz od jego przyjazdu Sasuke zmierzał do ostrej kłótni. Wczoraj z ojcem, teraz z nim. Do tej pory nigdy nie odzywał się do niego w ten sposób. Nikt nigdy nie odzywał się do niego w ten sposób. Co się stało?
- Trochę grzeczniej, Sasuke – powiedział lodowato – bo uznam, że towarzystwo, w które wpadłeś, ma na ciebie zły wpływ.
- Wiesz dobrze, że jesteś jedynym, nie licząc ojca, który ma na mnie zły wpływ.
- Ranisz me uczucia – odpowiedział Itachi, jednak bez śladu emocji, które by to potwierdzały - Czy tego jednak chcesz czy nie, jestem twoim bratem. Starszym.
- I dlatego uważasz, że wolno ci mnie kontrolować i szpiegować?
- Zwykłą chęć wspólnego powrotu do domu nazywasz szpiegowaniem? To już nie wolno mi wpaść do znajomych brata, z którym widuję się jakieś dwa razy do roku po to, żeby trochę z nim pobyć?
Sasuke chciał coś odwarknąć, ale w tym momencie podszedł do nich Naruto. To mu przypomniało, że nie są w korytarzu sami.
- Sasuke, Chouji zwolnił łazienkę. Chcesz wejść?
Mówiąc dokładniej, czy chcę wrócić szybciej z Itachim do domu, pomyślał Sasuke. Rozejrzał się. Chouji faktycznie wyszedł z łazienki a teraz wpatrywał się z zaskoczeniem w Itachiego.. On znał stosunku między braćmi i rozumiał doskonale, czym nagłe pojawienie się Itachiego jest dla Sasuke. Shikamaru i Sai zaś nie wiedzieli o niczym, dla nich więc była to pewnie zwykła sprzeczka między braćmi. Shikamaru w ogóle sprawiał wrażenie, jakby go to nie obchodziło, chociaż mógł tylko udawać. Inaczej Sai. Ten przypatrywał się scenie z uwagą, która mówiła Sasuke wyraźnie, że może spodziewać się w przyszłości kłopotów z jego strony. Nie ruszyło go to jednak wcale. Może powinno, gdyby traktował Saia poważnie. A nie traktował.
Ostatni świadek, Naruto, tak jak Sai obserwował wszystko uważnie. Z tą różnicą, że jego spojrzeniu było przejęcie i troska. Umiarkowane, jakby skrywane. Ale były. To nieco zbiło Sasuke z tropu, złagodziło rozdrażnienie wywołane pojawieniem się Itachiego.
W tym momencie z drugiego końca korytarza dały się słyszeć lekkie dziewczęce kroki i gdy Sasuke odwrócił głowę, żeby zlokalizować ich źródło, ujrzał Sakurę w nieodłącznym towarzystwie Hinaty. Dziewczyna wyszła widocznie z pokoju, żeby zobaczyć, co się dzieje, a teraz stała jak wryta i wpatrywała się w Itachiego oczami okrągłymi z przerażenia.
Pięknie! Tylko tego brakowało. Od kilku lat dbał o to, żeby tych dwoje nie znalazło się z nim w jednym pomieszczeniu. Nic trudnego jeśli wziąć pod uwagę fakt, że rzadko odwiedzał Sakurę a dziewczyna też dbała, żeby nigdy nie przychodzić do mieszkania Uchihów, kiedy Itachi był w domu. A teraz – bum! Jego dawna dziewczyna stoi jakieś trzy metry dalej i wlepia ślepia w jego brata blednąc, a następnie zieleniejąc, jakby zobaczyła upiora.
Itachi też ją zauważył. Cholera, wszyscy na nią patrzyli! Naruto, Chouji, Sai, Shikamaru. Wszyscy widzieli jak bardzo boi się Itachiego. Widzieli też, jak kpiąco uśmiechnął się jego brat, gdy ją zobaczył. Słyszeli, z jakim pobłażaniem wypowiedział „Witaj, Sakura” i widzieli, jak Sakura cofnęła się na to o krok.
Jeśli on, Sasuke, tego nie przerwie, domyślą się, co zaszło między nimi w przeszłości. A tego po prostu nie chciał.
- Nie będę wam zabierał kolejki – powiedział więc, zwracając na siebie powszechną uwagę – Naruto, możemy porozmawiać z bratem w kuchni?
Zamierzał pójść teraz do garażu założyć bluzę, a potem jakoś przekonać Itachiego, żeby sobie poszedł i tym sposobem zażegnać całe zamieszanie.
- Jasne – odpowiedział Uzumaki.
Tym sposobem umożliwił mu wcielenie planu w życie. Mógł się udać do garażu.
- Idź do pokoju i nie wychodź stamtąd, dopóki Itachi nie pójdzie do domu – szepnął, przechodząc obok Sakury.
Nie trzeba jej było dwa razy tego powtarzać. Wycofała się ze sceny pod lekceważącym wzrokiem Itachiego i uważnymi, choć mało rozumiejącymi spojrzeniami pozostałych widzów.
Zanim zniknął w garażu, Sasuke zdążył jeszcze zauważyć, że Naruto podszedł do Itachiego i pokazał mu drogę do kuchni. Uwaga ogółu nieco się rozproszyła. To dobrze.

....

Itachi został wprowadzony przez Naruto do przestronnej, czystej kuchni. Zgodził się na propozycję blondyna dotyczącej czegoś do picia, po czym usiadł przy stole i oddał się swemu ulubionemu zajęciu – obserwacji i analizie. Najpierw obiektem swej obserwacji uczynił pomieszczenie, szybko się jednak znudził i przeniósł uwagę na znacznie ciekawszy przedmiot – Naruto. Blondyn narzucił na siebie jakąś wiszącą na krześle koszulę, ale jej nie zapiął, dlatego od czasu do czasu na widoku znajdywała się jakaś część jego całkiem kształtnego brzucha i klatki piersiowej. Krzątał się przy blacie, wyjmując szklankę, sok, krojąc cytrynę i podając później to wszystko gościowi. Wydawał się być całkiem sympatyczny. Społeczny typ. O wszystko i wszystkich się martwi. Widać to było w jego ruchach, postawie, spojrzeniu. Przejmował się kłótnią między nim a Sasuke.
Itachi uśmiechnął się lekko. Nie było się czym przejmować. Przynajmniej według niego.
Sasuke szedł korytarzem, naciągając w pośpiechu bluzę na wizerunek krasnalka na plecach. Po drodze skonstatował, że Chouji poszedł do dziewczyn sprawdzić, jak się ma Sakura, a łazienkę zajmował teraz Shikamaru. Sai natomiast stał obok drzwi łazienki opierając się o ścianę. On też miał na sobie bluzę – wizyta Itachiego wszystkich skłoniła do porzucenia wizerunku beztroskich nastolatków i przypomniała o istnieniu czegoś takiego, jak normy społeczne.
Biła od niego wyzywająca arogancja, którą wyrażał całym sobą – postawą, spojrzeniem – ale Sasuke chwilowo całkowicie to zignorował. Miał na głowie kogoś znacznie ważniejszego.
Itachi siedział przy stole i nonszalancko popijał przygotowany przez Naruto sok. Ten drugi natomiast kręcił się po kuchni porządkując, ścierając i ogólnie starając się sprawiać wrażenie zajętego i totalnie nie zainteresowanego tym, co się dzieje. Jak na razie osiągnął swój cel – Itachi nie zwracał na niego uwagi a Sasuke po prostu go minął, nie zaszczyciwszy nawet spojrzeniem.
Tak naprawdę Sasuke nie pomyślał o tym, co Naruto może przez przypadek usłyszeć. Cały był skupiony na Itachim.
- Słuchaj – zaczął niegłośno, siadając przy starszym bracie – Sam wrócę do domu. Doprowadzę się do porządku, i...
- Zaczekam na ciebie. Mam wyjść tylko po to, żebyś mnie po kilku minutach dogonił? To nie ma sensu.
- To twoje siedzenie tutaj nie ma sensu. Powtarzam, chcę wrócić sam. Nie chcę, żebyś śledził każdy mój ruch.
Itachi odstawił szklankę.
- Nie śledzę cię. Martwię się o ciebie trochę, ale to wszystko.
- A nie przyszło ci do głowy, że sam umiem o siebie zadbać?
- Nie bardzo. Popełniasz błąd za błędem. Sakura, zespół... Co jeszcze Sasuke? Wybrałeś sobie niewłaściwą dziewczynę, niewłaściwą przyszłość. Cholera, nawet teraz nie potrafisz prowadzić zespołu tak, jak powinieneś!
Brzęk tłuczonego szkła przerwał im rozmowę. To Naruto wykonał gwałtowny ruch i niechcący strącił szklankę na podłogę. Zaambarasowany tym nagłym zwróceniem na siebie uwagi, wybąkał przeprosiny, które akurat najmniej się teraz liczyły, i zanurkował do półki pod zlewem w poszukiwaniu szczotki i szufelki.
Itachi natychmiast wrócił do rozmowy, ale Sasuke serce zabiło mocniej, bo zrozumiał, że blondyn właśnie dowiedział się czegoś, czego nie powinien. No... może powinien, kiedyś. Ale nie teraz i nie w taki sposób.
- Słuchasz? – burknął urażony Itachi
- Co? – Sasuke dopiero teraz pojął, że Itachi coś do niego mówił
- Jeśli na poważnie chcesz zająć się nagrywaniem płyt, to powinieneś zdobyć jak największą popularność, na jaką stać młody zespół rozpoczynający karierę na rynku! Wczoraj broniłem cię przed ojcem, ale tak naprawdę uważam, że miał sporo racji. Wy się bawicie w zespół, zamiast grać naprawdę.
Sasuke spojrzał na niego, zszokowany.
- Zarzucasz mi, że nie jestem dobrym liderem?
Od strony blatu dobiegł ich dźwięk szczotki nerwowo przesuwanej po podłodze. To rozproszyło Sasuke, którego myśli znów powróciły do Naruto i tego, co usłyszał. Itachi jednak wziął jego zmieszanie za zwycięstwo. Uśmiechnął się i jednym haustem opróżnił zawartość szklanki.
- Nie przejmuj się. Zmyj z siebie tę farbę i chodź do domu. Trzeba przypilnować ojca, a poza tym, nie jest tak źle. Przejrzę wasze piosenki i powiem ci, co w nich pozmieniać...
Przerwał mu donośny odgłos rzuconej z dużą siłą w kąt szczotki. To Naruto nagle postanowił włączyć się do wymiany zdań.
- Ach, Sasuke! – zawołał, próbując zamaskować wzburzenie – Przecież ty nie możesz teraz iść do domu. Zapomniałeś? Mieliśmy napisać solówkę do nowej piosenki i zastanowić się nad ulepszeniem partii gitary rytmicznej. Mam kilka pomysłów, koniecznie musimy o nich pogadać. Najlepiej by było, gdybyś został na noc.
Sasuke patrzył na niego jak na debila. Jaka solówka, jaka gitara rytmiczna?
- Pójdę zaraz powiedzieć mamie, że zostajesz – powtórzył z naciskiem Naruto, patrząc mu w oczy.
- Zaraz – zaoponował pozbawiony nagle władzy nad bratem Itachi – Sasuke, nie wspominałeś, że masz jeszcze coś do zrobienia...
Sasuke już wiedział. Porozumienie między nim a Naruto działało. Bardzo powoli odwrócił się w stronę Itachiego.
- Zapomniałem – uśmiechnął się tak beztrosko, jak tylko potrafił.
Na Itachiego to jednak nie podziałało.
- A szkoła? – spytał znacząco.
Młodszy Uchiha wzruszył ramionami.
- Są rzeczy ważniejsze. Jak przyszłość zespołu – powiedział, wstając – Rano wpadnę do domu po plecak – dodał, żeby osłodzić nieco Itachiemu gorycz porażki.
Naruto uspokoił się, widząc taki obrót sprawy.
- Idę powiedzieć mamie – rzucił i wyszedł szybkim krokiem.
Sasuke też postanowił nie pozostawać dłużej w jednym pomieszczeniu z Itachim. Ten manipulant, jeśli będzie miał więcej czasu, zaraz wymyśli jakieś argumenty przemawiające za jego zdaniem. A tak, posiedzi sobie sam i w spokoju przełknie przegraną. Sasuke odsunął krzesło i wyszedł cicho. Po to, by zaraz za progiem wpaść na Saia.
Brunet stał oparty o scianę za drzwiami i nie było wątpliwości, ze wszystko słyszał. Sasuke jednak nie przejął się tym zupełnie, Sai nie należał do przeciwników, których traktował poważnie. Itachi – tak, Sai – nie.
Już chciał go minąć, gdy niespodziewanie chłopak oderwał się od ściany i z rozpędu uderzył barkiem w jego bark, za słabo, żeby przewrócić, ale wystarczająco mocno, by zakłócić marsz i zwrócić na siebie uwagę.
Siła uderzenia odrzuciła Sasuke nieco w bok, tak, że wpadł przez uchylone drzwi do pokoju gościnnego. Zaklął i w następnej sekundzie złapał Saia za rękę i wciągnął za sobą. Tam unieruchomił go, wykręcając mu ramię.
- Co jest? – warknął
Nie potrzebował jednak odpowiedzi. Dobrze wiedział, o co chodziło. Sai nie spuszczał z niego zimnego spojrzenia a zajadłe milczenie mówiło więcej, niz tysiąc słów. Szarpnął się raz i drugi, próbując uwolnić. Gdy zorientował się, że siłą nie da rady, wyprostował się dumnie na tyle, ile mógł i mimo bólu odważnie spojrzał przeciwnikowi w oczy. Sasuke nie spodobało się to. Stawiało Saia na pozycji bohatera.
- Czemu mnie sprowokowałeś? – wycedził – Wiesz, że mam z tobą na pieńku jeszcze o ten portret. Chcesz teraz dokończyć to, co wtedy zaczęliśmy? O to ci chodzi?
- Tobie na nim nie zależy – syknął Sai w odpowiedzi.
Tego Sasuke się nie spodziewał. Zamilkł.
- Nie zależy ci na nim ani trochę – ciągnął Sai z lodowatym spokojem – Bawisz się nim. Mydlisz oczy zespołem. Trzymasz przy sobie, bo tak ci dobrze. I żeby mnie zrobić na złość.
Ponieważ Sasuke na to wszystko milczał, Sai uznał, że ma przewagę. Nachylił się do ucha rywala.
- Może już czas z tym skończyć? – szepnął - Uznajmy, że mnie pokonałeś i zostaw Naruto w spokoju. Przestań udawać, że zainteresował cię chłopak i znajdź sobie lepiej jakąś miłą dziewczynę...
- Dość!
Sasuke puścił Saia, odpychając go jednocześnie jak najdalej od siebie. W tym momencie zza rogu korytarza wyszedł Naruto ze swoją matką, która najwyraźniej postanowiła zorientować się w planach swego syna co do osoby Sasuke na dzisiaj. Naruto zauważył, że coś zaszło między chłopakami. Zacmokał z dezaprobatą.
Do Sasuke ledwo to dotarło, tak jak i fakt, że właśnie pojawił się Itachi, żeby wylewnie przywitać panią Uzumaki, oraz, że Sai przemknął do zwolnionej właśnie łazienki z wyrazem tryumfu na twarzy.
W głowie raz po raz rozbrzmiewały mu słowa: „Nie zależy ci na nim. Trzymasz przy sobie, bo tak ci dobrze. Przestań udawać, że zainteresował cię chłopak.”
Zacisnął zęby. Przecież niczego nie udawał! Owszem, wykorzystywał czasem Naruto, żeby dręczyć Saia, ale to wszystko. Dlaczego więc słowa tego pierdolonego artysty tak go dotknęły? Czyżby było w nich ziarno prawdy? Moze oszukuje się myśląc, ze Naruto jest dla niego kimś więcej niż kolegą z zespołu. Bliskość, przyjaźń, zrozumienie....
I nagle już wiedział. Przypomniał sobie reakcję Naruto na rewelacje odnośnie Sakury i zespołu w kuchni. Przypomniał sobie jego nieśmiałą próbę rozmowy o Hollow, dawno temu. I przedwczorajszą prośbę o to, żeby skończyć z tajemnicami i mówić sobie wszystko, jak kumple.
Bliskość, przyjaźń i zrozumienie nic nie znaczą, jeśli są jednostronne. A jak do tej pory Sasuke nie dawał Naruto nawet szansy zbliżyć się do siebie naprawdę.
Sai miał rację. Naprawdę wykorzystywał Naruto.

........

Brought to you by:

Submersed - Hollow
Wiem, że nie pojawiło się w tekście bezpośrednio, ale przebijało w stosunkach między braćmi.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pierwsza myśl najlepsza. Jednak to Itachi przyszedł. Oj chyba go nie lubię :/ Jego zachowania nie można już nawet nazwać nadopiekuńczością, to jest sterowanie człowiekiem. Uch, jest zły i fałszywy. Gorszy niż ojciec. Wybrał złą drogę, żeby pomóc bratu. Ciągła krytyka nie daje rezultatów. Tak naprawdę nic nie wie o zespole, jak ojciec, a już mówi, że jest źle. Faktycznie słowa piosenki "Hollow" odzwierciedlają całkowicie stosunki między braćmi.
I to spotkanie z Sakurą. Cóż... Naruto już się chyba domyślił, kim była dziewczyna z opowieści Sakury. Ciekawa jestem reakcji.
Poza tym miał refleks, żeby zaproponować Sasuke nocleg. Hm... mogłoby być interesująco, gdyby nie to co powiedział Sai i przemyślenia Sasuke potem. No nie, nie, nie, ja się nie zgadzam. Sprawa wymaga rozmowy, otwarcia się trochę na innych, w tym przypadku na Naruto. Mam nadzieję, że nie postąpi pochopnie, że nie zrezygnuje i zostanie. Bo po tych przemyśleniach może chcieć pójść jednak do domu z postanowieniem, że więcej nie zawróci głowy Uzumakiemu, pozostając tylko i wyłącznie kumplem z zespołu.
Tak jak pisałaś było agresywnie i poważnie a jedyne optymistyczne zdanie we wszystkim co napisałaś, to, że już piszesz kolejny rozdział :)
Bardzo się cieszę, że powróciłaś do nas :) i czekam już (nie)cierpliwie na kolejny rozdział.
Ściskam mocno :*
Daimon

Anonimowy pisze...

Itachi. Zszokowała mnie jego osoba, jest intrygujący, zaskakuję- raz opiekuńczy, kochany starszy brat, a niekiedy sukinsyn, który bawi się ludźmi. Odrzuciło mnie, kiedy powiedział, że pomoże Sasuke poprawić teksty... Zadufany dupek.
Chociaż to też może mieć inne dno, może po prostu nie potrafi wyrazić swoich uczuć inaczej- braterskiej miłości. Pomimo, że był zawsze tym "naj". Otaczali go ludzie, którzy nie zawsze byli szczerzy, sam ojciec- co to niby ma być za przykład (?!), pijak, gdzieś ma rodzinę, liczy się dla niego tylko "talent" i osiągnięcia. Klapki ma na oczach.
Może dlatego niezbyt dobrym sposobem próbuję dotrzeć do braciszka- przez manipulację... Może chcę, aby było jak dawniej. Przecież musi kochać brata, dla niego przeleciał Sakure ( dobrze pamiętam?).

Z końcówką mnie rozwaliłaś. I co teraz będzie. Sasuke zostawi to wszystko co stworzyło się pomiędzy nim a Naruto. Sai, pięknie to rozegrał, tylko bić mu brawa na stojąco. Skubany osiągnął to czego chciał- na polu walki pozostał tylko on, sam, bez przeciwników. 1:0 dla niego. Bez dogrywki?
Pełno pytań, a odpowiedzi przyjdą z następnymi rozdziałami :)


By Pazurek

Anonimowy pisze...

Dalej!

Anonimowy pisze...

Tak sobie przeczytałam jeszcze raz i "Blondyn narzucił na siebie jakąś wiszącą na krześle koszulę, ale jej nie zapiął, dlatego od czasu do czasu na widoku znajdywała się jakaś część jego całkiem kształtnego brzucha i klatki piersiowej." Co to ma qrka znaczyć?! Najpierw przeleciał Sakurę, a teraz wiesza oko na Naruto? Wprawdzie jeszcze się nie zorientował w temacie, bo sami zainteresowani ledwo się orientują a nawet cofają, ale co będzie jak się zorientują w końcu (przecież po to tu jesteśmy ;) ) i Itachi zacznie się mieszać? Naruto go pogoni na 100% ale mimo wszystko... No dobra koniec, bo mi tu już głowa puchnie od możliwych zdarzeń ;)
Ściskam :*
Daimon

Anonimowy pisze...

Oh my god...
tak długo czekałam, zaglądając na twoją stronkę parę razy dziennie z nadzieją na kontynuację, i jest!
Świetnie napisana, doskonała dalsza część historii...

Nie mogę się doczekać nocnych rozmów :)

Hilisme pisze...

Czekałam, czekałam i się doczekałam, a rozdział jak zawsze świetnie napisany. Doskonale rozwijasz historię, tylko proszę następny wrzuć szybciej ó.ó .
A teraz co do notki. Itachi przesadza, co on ma do tego swojego brata. Nie można sterować ludźmi, co to nie. Ale Naruto jak zawsze głowa na karku i wybronił Saska z kłopotów. :) Sasuke dopiero teraz zorienował się, że nie stara się być przyjacielem dla Naruciaka O.o . A i nie podobało mi się zachowanie Saia, wogóle jest on jakiś dziwny, nie lubię go :P
No i to by było tyle jak zawsze świetny język miło się czyta, więc życzę weny (by następna część była szybciej), pozdrawiam.
Bye

Anonimowy pisze...

wow. Zapowiada się ciekawa noc Naruto i Sasuke, mam nadzieję, że ten drugi wkońcu się otworzy i opowie naszemu blondynkowi chodź trochę swojej histori.
~Orisa

Anonimowy pisze...

Strasznie krótka ta notka :| Przeleciała mi przed oczyma i co ty sobie myślisz? Że wystarczy mi na następne pięć tygodni? Wygląda na to, że będę pierwszą osobą, która zasadzi ci kopa, jednak mi to jak najbardziej nie przeszkadza :) Na pewno za mną w kolejne ustawi się reszta zainteresowanych.
Pięć tygodni i rozdział taki krótki :( Może zbyt szybko przeleciał mi przed oczyma, no bo no... Na dniach ma się ukazać następny rozdział. To nie prośba, to rozkaz! Tak nie można, piszesz takie rzeczy i każesz nam czekać.
Przejdźmy do rozdziału:

Itachi jest niesamowity. Uwielbiam tego gościa chyba jeszcze bardziej niż Sai`a. Niesamowicie się cieszę, że nie jest bohaterem pozytywnym. Sai, bądź co bądź, jest, a ja wprost przepadam za czarnymi charakterami, dlatego w końcu mogę w pełni zadowolić się najlepszym złoczyńcą w BC Groan. Mam nadzieję, że starszy z braci Uchiha nie będzie hmm dobry? że będzie miał jakieś tam swoje niecne zamiary, albo będzie uprzykrzał życie Sasuke choćby ot tak, dla zasady. To, jak manipulował Sasuke, jak uśmiechał się ironicznie do Sakury, jak uważnie obserwował Naruto i jak krytykował przy nim swojego brata było po prostu... Mmm, najlepsze rarytasy dla mnie :3 Złote jabłko.
Mój komentarz jest niezwykle dziwny, jednak brnę dalej.
Sai versus Sasuke. Słowa prawdy i nagłe olśnienie. Wspaniale kreujesz emocje między bohaterami, niepewność Sasuke jest niemal namacalna! A Naruto jest niewinny w niemożliwy wręcz sposób. Ty, kochanie, nawet nie balansujesz na granicy, ty unosisz się wysoko nad nią.
Eee... nie wiem czy zrozumiesz mój komentarz. Sama niewiele co z niego rozumiem, jednak będę dobrej myśli. Jeśli coś byłoby niejasne, napisz, postaram się wytłumaczyć :3 Twój rozdział po prostu wypompował mi mózg, co niezwykle rzadko się zdarza! xD

pozdrawiam :*
koko

Anonimowy pisze...

Mój kochany autorze.:* Natchnąłeś mnie i zaczęłam...grać na gitarze(klasycznej). Zaskoczony?! Twój blok zmotywował do tych działań i od czekaj zaraz sprawdzę od 7 grudnia zaczęłam ćwiczyć (a mam u kogo:D rodzinneXD hehe) Bardzo się ucieszyłam o nowym poście. Coś tak troszkę tego czegoś brakowało, lecz i tak był dobry. Więcej Sai'a proszę akcje dobrze buduje troszkę za mało było Shikamaru i jego lenistwa. Hehe a o to mój numer (6270749)!
Gabiuu

Sasame pisze...

Wracam do czytania - zostały mi jeszcze 2 party(bo ten mam za sobą).

Jak zwykle 100 przemyśleń, więc skupię się na trzech najistotniejszych.

1. Itachi jako ten 'dobry' starszy brat jest niebywale irytujący. Przynajmniej dla mnie. Widać, że niebywale się wtrąca. Niby z troski, ale okazuje ją( podobnie jak Sai, o którym poniżej) w niewłaściwy sposób, ukazując dla postronnego obserwatora jedynie brak zaufania i jawną niewiarę w powodzenie brata.

2. Reakcja Sakury na pojawienie się Itachiego( może serio coś między nimi będzie, podobieństwo do Sasuke). Co prawda nie napisałaś bliżej, w jakiej sytuacji wydarzyła się zdrada. Czy Sakura była pijana( po pijaku ciężko jest rozróżnić, zwłaszcza że bracia bardzo są podobni), czy Itachi ją uwodził( to prawie na pewno, jednak ważniejsze jest przy odpowiedzi na to pytanie...), czy
Sasuke mial jeden z tych epizodów, kiedy zamyka się na otaczający go świat, izoluje się. Jeśli tak, możliwe jest, że Sakura emocjonalnie była wyprana, a jeśli WTEDY pojawił się Itachi...cóż. Dużo łatwo byłoby mu o powstały efekt.

Oczywiście możliwe jest coś tak trywialnego, że obserwacja Itachiego była słuszna i Haruno RZECZYWIŚCIE była zbyt pewna Sasuke, pozwalając sobie na zbyt dużo...Jednak nie wiem czemu, ale wolę wierzyć, że różowa stała się przypadkową ofiarą intrygi, która paradoksalnie miała zdemaskować jej braki...Pozostaje jednak pytanie, co zrobi Itachi, kiedy dowie się o nowym obiekcie, w którym zostały ulokowane uczucia najmłodszego Uchihy...

3. Jako z lekka( czy też z mocna;p) porąbany typ, po trosze rozumiem tok myśli Saia. Chłopak na swój niezdarny, niezbyt skuteczny, upośledzony( nie, żeby SAI był, choć inteligencja emocjonalna odrobinę u niego szwankuje) sposób NAPRAWDĘ ukazuje troskę, a to co zrobił JASNO pokazuje, że zależy mu na chłopaku...Tylko pytanie. Czy to miłość, kochanie, przyjaźń, a może tylko zauroczenie? Hmm...To ciekawa i frapująca kwestia, na którą odpowiedź, mam nadzieję, niedługo udzielisz.

Damessa pisze...

No proszę kto by się spodziewał.. Itachi zawitał w progach naszego cudnego blondasa? A może Sai i Itachi pokręcą razem ? Łii już widzę tych dwoje razem xd. Cóż wiele mówić, troche mnie zaskoczyłaś z tym "zostać na noc" ale jestem naprawdę zadowolona z rozdziału. Oby tak dalej