środa, 16 listopada 2011

BC Groan 24

Niespodzianka :D
Dziewczyny, dziękuję za komentarze! Jesteście czarownicami, wiecie o tym? Macie magiczną moc motywacji ;]
Dla Was pojawia się kolejny rozdział BCG.
Enjoy

*

- Jak to nie możemy wejść?
Stojący z rękami zaplecionymi na piersi strażnik wydmuchał balona z gumy a potem wessał go z powrotem między mamlące wargi.
- No, normalnie. Nie wpuszczamy dzieciaków.
Sakura wydęła usta i zmarszczyła brwi. Stojący za nią przyjaciele też pojęli, że z planów nici. Nie wiadomo, co Sasuke zamierzał, ale tego chyba nie przewidział, a teraz stali przed wejściem jak ostatni kretyni, małoletnie bachory żebrzące o litość. Sai rzucił znaczące spojrzenie Naruto, a blondyn bez trudu odebrał przekaz telepatyczny i pokręcił przecząco głowa. Nie, ten warujący u wejścia Azor nie wyglądał na gatunek dający się przekupić. Zbyt prostolinijny.
- Chwileczkę.
Na czoło zespołu wysforował się Gaara. Strażnik zwrócił ku niemu mętne oczy.
- Wie pan, że w tym klubie odbywają się koncerty młodych zespołów, prawda?
- No tak.
- Co by powiedział właściciel, gdyby dowiedział się, że nie wpuścił pan jednego z nich?
- To jesteście zespołem? – do strażnika wreszcie dotarła prawda – Takie małe wypierdki? Ale numer. A jakim? Bo chyba o was nie słyszałem.
Miny Saia, Naruto i Sakury, mówiły chyba zbyt wiele o tym, co myślą, bo Gaara rzucił ostrzegawcze spojrzenie do tyłu i odchrząknął lekko.
- Byliśmy dziś umówieni na spotkanie z właścicielem klubu. Jeden z nas już jest w środku i czeka, aż przyjdziemy.
- No, to trzeba było tak od razu! Właźcie!
- Co za kretyn. Źle wróżę temu klubowi – szepnął Sai, gdy już znaleźli się w środku.
Nikt nie skomentował. Naruto też nie, choć wypowiedź była skierowana głównie do niego.
- Dokąd teraz?
Znajdowali się w wąskim korytarzu. Obok, w szatni, kazano im zostawić okrycia.
- Prosto? – zasugerował Gaara.
Korytarz skręcał w prawo i rozszerzał się, ukazując drink bar i poukrywane w półmroku stoliki. Nie siedziało tam wielu klientów.
- Przepraszam, gdzie znajdziemy właściciela? – pytanie zostało skierowane do stojącej za ladą młodej dziewczyny.
- O tej porze pewnie w biurze albo gdzieś w pobliżu dużej sceny. A czego chcecie? Może pomóc?
- Nie, dziękujemy. Gdyby była pani tylko tak uprzejma pokazać nam drogę.
- Tamtędy prosto, a potem pierwszymi schodami na dół – Wyciągnęła ramię i wskazała kierunek. - Na pewno w niczym nie pomóc?
- Nie, na pewno. Bardzo dziękujemy.
- Oby tylko nie okazało się, że nasz Mistrz Deski skrewił i niczego nie załatwił – mruknął Sai, gdy ruszyli w kierunku wskazanym przez dziewczynę.
Szczerze mówiąc, Naruto też o tym pomyślał. Nie był jednak zaniepokojony, co najwyżej czuł na plecach dreszczyk ekscytacji. Ufał umiejętnościom Sasuke. Ten facet, kiedy chciał, potrafił dojść do celu, choćby po trupach. Koncert w prawdziwym klubie! A niech to, w najśmielszych snach nie pomyślałby, że Uchiha popchnie ich tak daleko! To było coś.
- Jeśli chcesz być menedżerem zespołu, ty powinieneś załatwiać takie rzeczy – odszepnął.
- Nasz mistrz nie dał mi szansy – Skrzywił się jego przyjaciel – ale następnym razem zobaczymy, kto ma więcej w głowie niż w palcach.
Naruto łypnął na niego porozumiewawczo.
- Co? – spytał Sai.
- To się kojarzy, wiesz?
- Twoja samcza natura podsuwa ci mylny obraz. Miałem na myśli głaskanie pędzla i drażnienie strun.
- Robisz to specjalnie?
- Hm?
- Dobrze wiesz, co. Głaskanie pędzla i drażnienie strun., a niech cię...
- Potraktuję to jak komplement – Sai uśmiechnął się od ucha do ucha.
Naruto zatrzymał się. Razem z nim zatrzymała się reszta.
- Co jest?
- Nie słyszycie?
- Niby czego?
W klubie panował lekki hałas, więc nie słyszeli, byli zdumieni. Ale Naruto wiedział, że się nie myli.
- Ktoś gra na gitarze.
Spojrzeli po sobie.
- Pewnie, to przecież klub muzyczny. Chodź, mamy zejść na dół...
Naruto pokręcił głową. Rozpoznawał ten styl, poznałby go na końcu świata. Wiedział, kto gra.
- Nie tędy. Następnymi schodami.
- Ale Naruto...
- Chodźcie.
I ruszył, nie czekając. Minął schody, którymi kazała im zejść barmanka i skręcił w przeciwną stronę. Był w wąskim korytarzu, gdzie słabe światło oświetlało szare, betonowe stopnie. Dźwięk gitary nieco się nasilił. Schodząc w dół miał wrażenie, że czas się cofnął. Znów była jesień a on schodził do piwnicy jednej z kamienic, szukając Hinaty. Wtedy też to usłyszał – mocne, zdecydowane bicie i czystą, piękną melodię. Teraz melodia była inna, ale styl był ten sam, nie miał co do tego wątpliwości.
Na dole, w obramowaniu drzwi tłoczyła się grupka mężczyzn. Naruto przystanął, nie śmiejąc przepychać się dalej. Zdążył jednak zauważyć kawałek pomieszczenia, które zasłaniali – słabo oświetlonej sali z niewysoką sceną. Na scenie ktoś był.
Oczywiście, Naruto wiedział, kto to jest.
Sasuke.
Uzumaki uśmiechnął się pod nosem, zupełnie jak dziecko, które wygrało zabawę, odnajdując kryjówkę kolegi. Mam cię, gwiazdo rocka, pomyślał. Od razu poznałem, że to ty grasz. Tylko co to za utwór? Znowu skomponowałeś coś, czym nie chcesz się podzielić z zespołem?
Wtedy do gitary dołączył głos i Naruto stanął jak wryty.

*

Naruto stał za plecami nieznanych mężczyzn, nie zdolny się poruszyć. Pierwszy raz słyszał Sasuke śpiewającego cokolwiek. Ale nie to się liczyło. Nie był ważny fakt, że z takim głosem Sasuke mógł bez trudu sam przejąć rolę wokalisty zespołu. Tekst. To on zwrócił jego uwagę. Coś było z nim nie tak.
- Naruto, o co chodzi?
Reszta zespołu pojawiła się za jego plecami, ale on nie odpowiedział. Słuchał.
Kropla potu spłynęła mu po skroni.
- Czy to Sasuke? – Gaara zmarszczył brwi a Sakura wciągnęła głośno powietrze. – Co to za utwór? Dlaczego sam go śpiewa?
- Czekaj, lepiej tam nie idź – powstrzymał go Chouji, bo Gaara już zrobił krok w kierunku sali – Niech najpierw skończy. Jakiś gościu go obserwuje, nie widzisz? Tam, przy stoliku. Lepiej zaczekajmy tutaj.
Naruto jakby nie słyszał rozmowy, całym sobą skupiony na tym, o czym śpiewał Sasuke. Za nim, wpatrując się w przyjaciela w ciężkim milczeniu, stał Sai.
- Heavy thoughts seem to slip away when you were here on my darkest days. I trust in you...
Sasuke śpiewał, nieświadomy obecności swego zespołu, a po Naruto z każdym słowem przebiegało milion dreszczy. Wiedział, o czym jest ta piosenka. A raczej o kim. Wmawiał sobie, że to absurdalne, głupie wręcz, ale wiedział, że to prawda.
To był utwór adresowany do niego.
- Naruto, znasz tą piosenkę? Sasuke nie pokazywał ci jej wcześniej? – usłyszał obok siebie szept Choujiego. Wolno pokręcił głową.
- Niezły jest, nie? – Stojący przed nimi mężczyźni wymieniali komentarze półgłosem – Patrz, jak się temu bubkowi twarz zmienia.
Siedzący na przeciwko sceny mężczyzna rzeczywiście miał oczy wielkie jak spodki. Nietrudno było się domyślić, że występ Uchihy przerósł jego oczekiwania.
Pierwsza zwrotka, druga, breakdown z solówką... Naruto przełknął ślinę.
W głowie huczał mu tekst refrenu, wymieszany z tym ze zwrotek. Wprawdzie nie znał wszystkich słów, ale bez trudu rozumiał przekaz. Czemu, do ciężkiej cholery, Sasuke zawsze musiał pisać wszystko po angielsku? Ale to nieważne, nie w tej chwili.
„Wierzę w ciebie”. „Byłeś przy mnie w najgorszych momentach”. „Gdybym sięgnął po czyjąś rękę, aby wybawiła mnie od burzy i popchnęła ku normalności...” „Jakby to naprawdę miało znaczenie. Uciekasz”.
- Naruto? Nic ci nie jest? – Sakura nachyliła się nad nim – Zbladłeś.
„Zajrzyj w moje myśli, a dowiesz się, że to ty naprawdę się liczysz”. „Co w tym życiu jest słuszne?” „Musimy próbować, jakby to naprawdę miało znaczenie”.
Dźwięki płynęły jak zwariowane, jeden za drugim, mieszały się, nachodziły na siebie, walczyły o chwilową dominację nad słuchaczem. To była profesjonalna gra, gra zawodowca. A tekst...
Tekst brzmiał jak wyrzut. Dla Naruto był istną torturą.
Po jakimś czasie Sasuke umilkł i tortura zakończyła się wraz z jednym, przeciągniętym przez kilka progów tonem.
Uzumaki złapał oddech.

*

Sasuke puścił gryf i odsunął się od mikrofonu. Czarne kosmyki miał mokre od potu, a jego oddech był ciężki i urywany. Utkwił spojrzenie we właścicielu klubu. Nie musiał nawet nic mówić.
Przez krótką chwilę panowała wymowna cisza, a potem od drzwi dał się słyszeć śmiały aplauz - tak obcy zespół wyrażał swe uznanie. Uchiha mimowolnie spojrzał w tym kierunku i nagle dreszcz przebiegł mu po plecach. Za plecami studentów zobaczył znajome twarze.
Gdy już ich dostrzegł, konwenans przestał obowiązywać.
- Sasuke! – Sakura pierwsza przepchnęła się przez obcy zespół, który zaraz ustąpił miejsca w progu pozostałym. Za nią do Uchihy podeszli Chouji i Gaara. Sasuke zdjął gitarę z ramienia i zszedł ze sceny.
- Dziękuję – powiedział, oddając sprzęt w ręce jednego ze studentów, a jego wzrok jednocześnie uciekł ku dwóm osobom, które do niego nie podeszły.
Naruto nadal stał w progu, oparty o futrynę, z rękoma założonymi na piersi. Jego niebieskie oczy wpatrywały się nieruchomo w Uchihę. Nie było w tym żadnej telepatii, nic. Wyraz twarzy blondyna był nieodgadniony.
O krok dalej stał Sai. No, przynajmniej w tym przypadku od razu wiadomo było, co sobie myśli. Wrogość, oto, co malowało się na twarzy artysty. Swoją drogą, co on tu robi, do cholery? Po co Naruto przyciągnął go ze sobą?
Właściciel klubu podniósł się z krzesła i uwaga Sasuke przeniosła się na niego. Uchiha wciąż był na niego wściekły i nie sądził, aby kiedykolwiek ten facet dostał się do wąskiego kręgu ludzi cieszących się jego akceptacją, ale w tym momencie się to nie liczyło. Gość dostał to, czego chciał. Teraz miał wydać wyrok.
Przyjaciel Itachiego zrobił krok w stronę Sasuke.
- Lubisz zaskakiwać, co? – rzucił w stronę Uchihy, przyglądając mu się, jakby go dopiero co zobaczył.
- Nie tak bardzo, jak pan deptać – ton Sasuke był niewzruszony.
Właściciel klubu rozciągnął na to usta w łobuzerskim, pełnym zadowolenia uśmiechu.
- Mów mi Deidara, chłopcze.
I tak właśnie Sasuke to załatwił. W ten sposób BC Groan dostało przepustkę do muzycznego światka.

*

Wyszli z klubu godzinę później. Deidara, właściciel, upierał się, że chce usłyszeć również grę całego zespołu. Grali więc, wprawiając go w zachwyt, a studentów przyprawiając o dreszcze przerażenia, gdy okazało się, że mają tylko czterdzieści pięć minut na rozstawienie się na scenie i przestrojenie instrumentów.
- Dwa tygodnie po nowym roku! Pamiętaj! – krzyknął za Sasuke Deidara, gdy już wychodzili. Miał na myśli datę koncertu, na który się umówili. Pierwszego, poważnego koncertu BC Groan.
Sasuke skinął głową na znak, że pamięta.
- Sasuke – Ktoś złapał go za ramię, zanim zdążył zrobić krok. Zaskoczony Sasuke poznał głos Naruto.
Blondyn zachowywał się dziwnie. Podczas ich gry unikał spojrzenia Sasuke i zdawał się być całkowicie pochłonięty występem, skąd więc teraz to nagłe zainteresowanie?
- Musimy porozmawiać – powiedział, sprawdzając, czy nikt z pozostałych nie podsłuchuje. Nie było obawy – Sakura prowadziła ożywioną rozmowę z Choujim o przyszłym koncercie, a Gaara swoim zwyczajem zostawił ich w tyle, jako pierwszy udając się do szatni. Tylko Sai mógł ich usłyszeć, ale tylko wtedy, gdyby jego bębenkom udało się zneutralizować szczebiot Sakury.
- Czego chcesz? – Sasuke nie dawał po sobie poznać żadnych emocji. W gruncie rzeczy wiedział, o czym blondyn chce z nim porozmawiać. Słyszał przecież „You Run”. Usłyszał je całe. Tylko co tu jest do omawiania, gdy sprawy między nimi zatrzymały się już jakiś czas temu na poziomie noszącym nazwę „Nie chcę, żebyśmy to robili”? Sasuke przyjął to do wiadomości i nie zgłaszał pretensji. Czego więc blondyn chciał teraz?
- Dowiesz się – syknął Naruto. – Ale dopiero wtedy, kiedy znajdziemy się gdzieś, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Zaczekaj na mnie na moście – Miał na myśli przerzucony nad trakcją kolejową stary most Harajuku, na którym co weekend odbywały się amatorskie młodzieżowe pokazy mody, wśród których z kolei królował cosplay.
Zanim Sasuke zdążył odpowiedzieć, Naruto podszedł do Saia i wdał się z nim w pogawędkę, jak gdyby nigdy nic.
Czyżby tak to miało wyglądać? Sasuke nie miał mieć nic do powiedzenia? Jego przyjaciele rzucili się w stronę szatni, aby odebrać swe okrycia. On sam miał już kurtkę na sobie, z racji tego, że wchodząc wcześniej tylnym wejściem w ogóle ominął szatnię. Postanowił na nich nie czekać. Pożegnał się, i, ignorując narzekanie Choujiego i Sakury, opuścił klub.
Ogarnęło go chłodne, zimowe powietrze. Trzeba jednak przyznać, że nawet w tak chłodne wieczory – bo była już prawie szósta - Harajuku pozostawało sobą. Ulice byłe jasno oświetlone i wypełnione ludźmi. Z następnej przecznicy, usianej restauracjami, płynęła mieszanka najróżniejszych zapachów i gwar weekendowego tłumu; z prawej zaś dobiegał nieustający zgrzyt, odgłos hamujących na stacji pociągów i okrzyki roześmianej młodzieży. To właśnie tam, niedaleko, znajdował się Jingu Bashi, most cosplayowców. Sasuke nie miał wyraźnego zamiaru udania się tam, w miejsce, które wyznaczył Naruto, gdyby jednak stał przed Speedway trochę dłużej, jego pożegnanie się z przyjaciółmi straciłoby jakikolwiek sens. Pozwolił więc nogom ponieść się w pierwszym lepszym możliwym kierunku. W ten sposób znalazł się na ulicy z restauracjami. Zabawne, bo już tutaj pełno było cosplayowców, najwyraźniej głodnych po wielogodzinnej zabawie w Harajuku.
Ulica była zamknięta dla ruchu drogowego, wypełniał ją za to różnokolorowy tłum. Sasuke pozwolił mu się ponieść. Nawet nie zdziwił się za bardzo, gdy po pięciu minutach znalazł się na brzegu starej, betonowej konstrukcji – mostu, na którym chciał się z nim spotkać Naruto. To tutaj w przeważającej części zmierzali młodzi ludzie z ulicy restauracji. Oświetlony lampami stojącymi na betonowych słupach, wypełniony śmiejącym się, kolorowym tłumem, most wyglądał magicznie.
Sasuke zszedł innym z drogi i oparł się o barierkę, niedaleko wejścia. Nie zdążył się nawet zastanowić, dlaczego właściwie tu przyszedł, gdy poczuł, jak czyjaś ręka oplata jego ramię.
- Chodź – powiedział Naruto.
Jego jasna czupryna zniknęła tuż za jednym z betonowych słupów zdobiących wejście na most. Uchiha chwilę się zastanawiał, zanim powziął decyzję. Czy to, czy pójdzie teraz za Naruto, czy nie, będzie miało jakiś wpływ na nich, lub na zespół? Relacje między nimi nie ulegną już zmianie, przynajmniej według jego oceny, a w świetle nadchodzącego koncertu BC Groan chyba nic złego nie mogło się także stać zespołowi. Dlatego Sasuke w końcu ruszył za blondynem.
Znalazł go kilkanaście metrów dalej, na ścieżce biegnącej wzdłuż znajdującej się poniżej trakcji kolejowej. Tutaj nie było lamp; jedynym źródłem światła był most. Oczy Sasuke potrzebowały chwili, aby przyzwyczaić się do ciemności. Stali bez słowa w mroku. Od świata odgradzał ich zaczynający się w tym miejscu park, i, z drugiej strony, tory kolejowe. Ścieżka ginęła w ciemności, a rozświetlony, gwarny most wydawał się być obrazem z innej rzeczywistości.
Sasuke miał dość milczenia.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
Oparty o barierkę Naruto wyprostował się nagle i odwrócił twarzą do niego.
- A jak myślisz? – uśmiechnął się krzywo – O piosenkach, które piszesz, oczywiście.
- No, to dawaj – Sasuke było wszystko jedno, co usłyszy.
Ale Naruto milczał. Dopiero po chwili powiedział spokojnie:
- Uważam, że nie powinieneś pisać piosenek po angielsku. Jesteśmy w Japonii, cholera!
Sasuke spojrzał na niego, zaskoczony.
- Co to niby ma do rzeczy? – spytał, zanim zdążył pomyśleć.
- A to, że na przykład z tej ostatniej piosenki... wiesz, tej, co śpiewałeś dzisiaj w klubie... nic nie zrozumiałem.
Ach, tak, pomyślał Sasuke. Zrozumiał już cały ten wybieg. Cóż, jeśli Naruto tak chce to załatwić, to proszę bardzo.
- Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy śpiewać po angielsku. To ogólnoświatowy język – powiedział bez cienia emocji. – Jeśli tylko tyle chciałeś mi powiedzieć, to żegnam.
Zrobił już krok w kierunku mostu, gdy Naruto złapał go za ramię i osadził w miejscu. Nagle Sasuke zauważył tuz przed sobą błyszczące gniewem, niebieskie oczy.
- Co ty...
- Nie pozwolę ci tak po prostu sobie pójść. Myślisz, że możesz się mną bawić? Niby kim dla ciebie jestem?
- Wiesz, tym, który się tu bawi, jesteś...
- Kim dla ciebie, do cholery, jestem?!
Sasuke umilkł. Naruto mocno trzymał go za ramię, kontrolując wszystkie jego ruchy, ale nawet teraz Uchiha czuł, jak bardzo blondyn jest spięty. Czy aż tak wiele zależało od jego odpowiedzi?
Zamknął oczy. Kim dla niego był Naruto? Czy może być z nim szczery, tak, jak może być szczery sam ze sobą?
- Jesteś moim przyjacielem – powiedział, krzyżując z blondynem spokojne spojrzenie.
To jednak nie wystarczyło.
- Tylko?
Sasuke patrzył na niego. Zrozumiał, ze w samym Naruto dzieje się teraz coś ważnego, że dokonuje się jakiś przełom.
- Tylko?! Odpowiedz!
Uchiha powoli pokręcił głową.
Nie, pomyślał. Nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem, i wiesz o tym od samego początku.
Mięśnie Naruto rozluźniły się. Puścił ramię Sasuke. Przełom się dokonał, i wcześniejszy gniew zastąpiła rezygnacja. Zupełnie, jakby Uzumaki przegrał jakąś bitwę.
Zaśmiał się i zatoczył, jak pijany. Sasuke podparł go barkiem, bojąc się, że blondyn się przewróci, ale tamten doszedł do siebie w ciągu sekundy. Nie odsunął się jednak od Uchihy.
- Co za kurewsko idiotyczna sytuacja... – szepnął.
Sasuke zaśmiał się kpiąco
- Mówisz o sobie, czy o mnie?
Uzumaki podniósł głowę i uśmiechnął się do niego szelmowsko.
- Ty się lepiej nie odzywaj, Uchiha. Możliwe, że właśnie popełniam największy błąd mojego życia. Nie potrzebuję twoich komentarzy.
- Ciągle masz szansę się wycofać.
- Tak myślałem jeszcze dwie godziny temu.
- Co w takim razie się zmieniło?
Tym razem Naruto patrzył chwilę mu w oczy, zanim odpowiedział.
- Nic. Tylko świat przestał mnie obchodzić.
A potem pocałował Sasuke – mocno i zaborczo, tak, jak chciał już od dawna.

*

Niewyraźny kształt oderwał się od sosny, gdy stojący parę metrów dalej młodzieńcy wymieniali dzikie, zaborcze pocałunki. Zaraz po tym, jak przestali, głowa Saia z ciężkim westchnieniem z powrotem oparła się o pień.

***

Brought to you by:

Submersed - You Run
Tym razem muszę zamieścić mały komentarz odautorski także na koniec rozdziału. Mianowicie, to od tej piosenki wziął się cały pomysł na BCG. W niej bije, że się tak wyrażę, serce opowiadania. Od niej zaczęła się też moja przygoda z Submersed, więc mam do niej podwójny sentyment ;) Dziękuję za uwagę i obiecuję, że w przyszłości nie będę już Was zbytnio rozpraszać komentarzami na koniec X) ^^

30 komentarzy:

Do_ris pisze...

super, super... nic inteligentniejszego nie wymyślę xD Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy

Ethariel pisze...

`Boskie, nieprzewidywalne,świetne... Wymieniałabym tu tyle tego że nie oderwałabyś oczu od ekranu ^^ Po prostu BCG mnie zauroczyło ^^ Ehh... Ta dzisiejsza miłość... Nic więcej kreatywnego nie wymyślę ^^
Mam nadzieję że nie myślałaś o przejściu na forum. Wiele świetnych blogerów swoje opowiadania zaczęli zamieszcza właśnie na forum , rezygnując z bloga. Nie wiem jak obsługiwać się treścią tamtej strony wiec żal mi by było gdybyś i ty się tam przeniosła T-T ... Czekam na ciąg dalszy ^^

Buziaki ;*

Anonimowy pisze...

Jestem z Ciebie dumna. Kurewsko dumna ^_^ *siedzi przed monitorem i ma banana na gębie* Tak! tak, tak, tak! Na ten rozdział czekam odkąd zaczęłaś publikować opowiadanie i... doczekałam się, co napawa mnie jeszcze większą dumą. Pamiętam jak marudziłaś, że tego nie opublikujesz, nie napiszesz, nie wytrwasz, a ja jak taki mały diabełek do znużenia: kopałam, molestowałam, pocieszałam, dawałam się bić, gryźć itp *tak, przesadzam, alien nie jest agresywna. Ona tylko na taką wygląda ^.~`* ekhu Aż mi się ciepło na serduchu zrobiło : ) Co do samego rozdziału, cóż tutaj już będzie sam fangirlizm, bo jest naprawdę bardzo dobry. Fragment, w którym uczucia Naruto przeplatają się ze słowami utworu śpiewanego przez Sasuke, jest na dodatek dobry kurewsko wręcz. Cały rozdział to jedna, wielka bomba uczuciowa. Przełom nie tylko w uczuciach Naruto, ale i w opowiadaniu. Ogromny hug dla Ciebie. Wiesz, że Cię uwielbiam ; *
*W końcu będzie mogła bez skrępowania zachwycać się jednym z najlepszych utworów z gitarką elektryczną i tym orgastycznym głosem Sasu... eee wokalisty XD *

~`Kuroneko

Daimon pisze...

Alienku! *gapi się w biały prostokącik i szczerzy jak kretynka* Kocham Cię! :D
Tak długo czekałam, na ten utwór. Nie pamiętam, przy którym rozdziale wyszło, że piosenka była początkiem wszystkiego, ale jakiś czas upłynął, a ja schłam z ciekawości. Piosenka powalająca. Jest kwintesencją dotychczasowych rozdziałów. Pięknie to rozpracowałaś i walnęłaś nam, tak po prostu między oczy, jak pięścią. Zobaczyłam tańczące nutki ;) Leżę rozłożona na łopatkach i mam głupkowaty uśmiech na twarzy. Nie schodził mi zresztą podczas czytania. Jak tylko weszłam na stronę suszyłam zęby.
*wachluje się, bo jej gorąco z tych emocji*
Reakcja Naruto, ech. Dotarło gdzie miało dotrzeć. Coś jednak wyłapał i wyciągnął odpowiednie wnioski. Mądry chłopiec. I podobała mi się ta chłodna reakcja i chłodne potraktowanie Sasuke. A potem rozmowa chłopaków. Po pytaniu Naruto: Kim dla ciebie jestem, w pierwszym odruchu pomyślałam to samo, co Sasuke, ale za chwilę przypomniałam sobie, jak beztrosko Uchiha chciał potraktować tę ich relację. Ja pomogę tobie, a ty mnie i będzie fajnie.
Teraz Uzumaki się... zdenerwował i zażądał odpowiedzi. Kawa na ławę, nie ma to tamto. I wyszło pięknie :D Kocham Naruto, wiem powtarzam się ;)
Sai, hm, no szczerze to szkoda mi go. Było się zabierać wcześniej za kolegę? Teraz już za późno. Ale przy całej sympatii dla Saia... No bez konkurencji ;D
Bardzo jestem ciekawa, jak teraz będzie wyglądać dalsze życie. Co powie Itachi, bo przyjaciel na pewno zadzwoni i powie, jak było. Kiedy chłopcy zdecydują się ujawnić. Jaka będzie reakcja wszystkich wokół... eee, bo to nie był ostatni rozdział, nie? O.O *pobiegła sprawdzić czy widnieje gdzieś słowo 'koniec'* Nie ma, ufff.
Na czym to ja... aha, reakcja wokół i co matka powie na synowego zamiast synowej ;) Tyle pytań i jedna Alien, żeby na nie odpowiedzieć ;D
Kochana moja! Wena Ci życzę, rzucam zaklęcia, wszystko co się da byleś pisała dalej. Kocham Twoich chłopców :*
Ściskam Cię mocno *o jak mocno ściska*
Daimon

P.S.
Kocie, teraz my Cię będziemy dusić itd ;> Kto kunaiem wojuje... więc uważaj teraz ^^ Ja cały czas czekam (tu ikonka z baseballem, wiesz która ;) )

Daimon pisze...

Właśnie sobie przypomniałam, że na którymś logo, było napisane 'You run', jakieś nuty były. Dobrze pamiętam? Wiem, że wtedy szukałam, ale coś mi chyba nie wyszło to do końca, bo nie znalazłam ;)

Daimon pisze...

Jestem potłuczona *wali głową w ścianę* Ale to przez Ciebie. Tak, tak. Przez Ciebie skupić się nie mogę, mam rozbiegane myśli, po raz kolejny czytam i słucham, i zdałam sobie sprawę, że nie napisałam nic o Sasuke! Śpiewającym Sasuke! Naprawdę to widzę, jak stoi z tą gitarą i śpiewa do tego mikrofonu i słyszę go, ech. Czuję jego myśli przebiegające mu po głowie, jak śpiewa ten utwór. Te emocje i uczucia. Jestem fanką, ja poproszę o autograf! No teraz nie ma bata, właściciel będzie chciał, żeby Sasuke na koncercie to zaśpiewał :D
Jeszcze słowo o uczuciach Sasuke. Mam nadzieję, że zrozumiał, że Naruto nie interesują akcje koleżeńskie. Po wymianie zdań:
"- Jesteś moim przyjacielem – powiedział, krzyżując z blondynem spokojne spojrzenie.
To jednak nie wystarczyło.
- Tylko?
Sasuke patrzył na niego. Zrozumiał, ze w samym Naruto dzieje się teraz coś ważnego, że dokonuje się jakiś przełom.
- Tylko?! Odpowiedz!
Uchiha powoli pokręcił głową."
(BARDZO mi się to podobało)
wnioskuję, że jednak będzie to, co właśnie się tworzy między nimi, traktował poważnie. Takie sprawia wrażenie.
No dobra, chyba na razie tyle. Już mi nic nie chodzi po głowie.
Ściskam jeszcze raz :*

Anonimowy pisze...

Dzięki za kolejną porcję czekolady... Jeżeli to komentarze tak Cię zmotywowały do napisania kolejnej części to może będziemy wstawiać jednego codziennie... Heheh
maxiii
Ps. Tylko dziewczynom dziękujesz?
m

Inives pisze...

Parę dni temu trafiłam na twojego bloga i właśnie przeczytałam ostatni rozdział. Cóż powiedzieć, genialny albo i lepiej XD. Niebanalna fabuła, świetny pomysł i styl pisania. Niebo dla oczu i umysłu. :) Nie mogę doczekać się nowego rozdziału. Ciekawi mnie czy planujesz poruszać głębiej temat Minato?

Życzę weny ^^

ikuko pisze...

OJA OJA OJA OJA OJA !!!! wiem, brzmię jak podniecona małoletnia yaoistka, ale co ja poradzę, że własnie nią we mnie budzisz ?!? ; D i to w pozytywnym jak najbardziej znaczeniu ! To nie my mamy moc, tylko ty kochana : )

Anonimowy pisze...

Ethariel jesteś tępakiem, że nie umiesz wejść na forum? Jak widzę takie komentarze na tych blogach, to żal mi się robi dzieci bloga.

meme pisze...

Proponuję w takim razie nie wchodzić na 'te' blogi. Całus od aliena ;3

Anonimowy pisze...

Rozwalił mnie ten rozdział. Po prostu mnie rozwalił...
Sama nie wiem, co chcę napisać. Wszystko co czuję po przeczytaniu tego, wydaje się banalne.
Świetnie tworzysz dialogi, aż chciałabym, żebyś tworzyła je również w moim życiu heh :)
Zdecydowałam się napisać komentarz, po przeczytaniu ostatniego dialogu.

"Tym razem Naruto patrzył chwilę mu w oczy, zanim odpowiedział.
- Nic. Tylko świat przestał mnie obchodzić.
A potem pocałował Sasuke – mocno i zaborczo, tak, jak chciał już od dawna."

Naprawdę powaliło mnie to na kolana. Mam nadzieję, że będziesz częściej umieszczać notki, i raz za razem zaskakiwać nas ich treścią.

Ściskam Cię :)
Trzymaj się cieplutko i do napisania ;D

BlackLady

Anonimowy pisze...

Ok. Tak jak obiecałam - długi komentarz. Myślałam nad tym trochę...
O tym, że opowiadanie jest dobre i ciekawe już na pewno wszyscy ci wyżej powiedzieli. Ja się dołączam i mówię, że oryginalne. Czepiać tu się nie ma za bardzo o co, zwłaszcza o stylistykę. Podoba mi się ujęcie Tokio - nie mam pojęcia czy tam mieszkasz/byłaś, ale na pewno sporo wiesz. Opisy są naturalne i ciekawe - nie za długie, nie za krótkie.
ALE za postacie ci się troszkę należy. Z postaci drugoplanowych psychikę mają na chwilę obecną tylko Sai i Itachi(Sakura chyba też). Nie chodzi o to, że są sztuczne, raczej... proste. Może spróbuj je troszkę rozwinąć?
Temat trzeba przyznać wybrałaś sobie trudny i należą ci się brawa za to, że opowiadanie nie straszy patologią ani patosem telenoweli.
Chodzi mi o alkoholizm, którego jednak się przyczepię - myślę, że powinnaś jeszcze troszkę o tym poczytać, bo Kushina jest po prostu... nieprawdopodobna. Z czegoś takiego nie wychodzi się ad hoc.
Z rozdziału 24 przyczepię się tylko ostatniej sceny, bo reszta mi się naprawdę podobała(zwłaszcza szef klubu, czoć nie umiem dokładnie powiedzieć czemu).
Sasuke - to tylko zabawa, jesteśmy przecież facetami i nagle niemal 'kocham cię'???
Naruto - ja nie wiem czego naprawdę chcę i po jednej piosence już pojął swoje uczucia???
Ten pociąg dla mnie za szybko jedzie, ale nie wysiądę na pewno. ;)
Myślę, że dobrze by było gdybyś przeczytała swój fanfik jeszcze raz. Broń Boże nie poprawiaj! Nie o to chodzi!!! Tylko sobie przypomnij jakie te postaci były na początku.
Mimo tego wszystkiego co ci tu na wytykałam lubię to opowiadanie i uważam, że jest na prawdę godne uwagi. Wciąga od pierwszej strony.
Anemic
Ps.: Można prosić linka do tej piosenki?

Anonimowy pisze...

Tu nowy czytelnik. Więc na początek - świetne opowiadanie. Wciągnęło mnie od pierwszych zdań. Język masz naprawdę dobry, szczerze mówiąc trochę Ci zazdroszczę. Co do rozdziału, to jak poprzednie i ten był świetny. SasuNaru to jeden z najciekawszych pairingów, moim skromnym zdaniem, i cieszę się że się rozwija. Swoją drogą, zamierzasz wprowadzić jakieś inne pary, czy koncentrujesz się tylko na tej jednej? Jak dla mnie fajnie by było, gdyby pojawiły się jakieś inne... Bo tej SasuSaku to nie liczę. XD Ale, może nie będę już zanudzać. Czekam na kolejny rozdział, pewnie znowu mnie czymś zaskoczysz. :D Pozdr.i weny życzę. :D
~RedPanty

Deedwarda pisze...

Zaraz się trzasnę. Napisałam komentarz, nie zamieściło i jeszcze nie dało się odzyskać. Zatem jeszcze raz(w wielkim skrócie bo mnie trafi):
Uwielbiam końcową scenę. Cieszy mnie fakt, że Naru w końcu postawił sprawę jasno. I Sasu się nie wykręcił, sprawy zaszły za daleko aby mógł to uczynić. Zresztą piosenka o czymś świadczy. I to też jest, jako taki dowód.
Sai, szkoda mi go ale też nie lubię jak chłopak buja się w Uzumakim. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. To, że ktoś poza Sasuke podkochuje się w Naruto, sprawia, że jestem w stosunku do tej osoby podejrzliwa. Mam też nadzieję, że Sai nie będzie knuł żadnych intryg i próbował rozbić związku(?) chłopaków. Łapki lepiej niech trzyma przy sobie. ^^
Myślę, że oboje będą się z tym kryć. Ale jak wiadomo, ukrywanie się jest trudne, uciążliwe i kłopotliwe. W końcu prawda wyjdzie na jaw. I co wtedy? Jak zareagują oni i co powiedzą pozostali?
Oboje od początku podchodzą na inny sposób do tego co ich łączy i raczej wielkiej sielanki nie będę się spodziewać.
Czekam na dalszy rozwój wypadków.
Pozdrawiam i garść weny^^
Deedwarda

Anonimowy pisze...

Czytam twoje opowiadanie od dawna, ale poki co nie komentowałam.
Przyznam, że zawsze podobało mi się jak piszesz. To było dobre, aż zachęcało do czekania na ciag dalszy.
Niestety muszę powiedzieć, ze to sie zmieniło i zaczynasz przynudzać.
Kiedyś to miało polot, było ekscytujące, a teraz był to dla
mnie taki suchy rozdział. Nawet ten pocałunek nie wzbudził ze mnie żadnych emocji.
Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale chciałam napisac co myślę.

Kinia

Daimon pisze...

-> Anemic
"Sasuke - to tylko zabawa, jesteśmy przecież facetami i nagle niemal 'kocham cię'???"
Do 'kocham cię' jeszcze daleko, ale na razie jest fascynacja. Myślę, że Sasuke zrozumiał, że jest dla Naruto kimś więcej niż kumplem do pieprzenia i przemyślał to i owo. Ja to tak widzę.

"Naruto - ja nie wiem czego naprawdę chcę i po jednej piosence już pojął swoje uczucia???"
- Ciągle masz szansę się wycofać.
- Tak myślałem jeszcze dwie godziny temu.
- Co w takim razie się zmieniło?
- Nic. Tylko świat przestał mnie obchodzić.
Tu masz wszystko. Naruto od początku ciągnęło coś do Sasuke, ale właśnie nie chciał być tylko od zaspokajania potrzeb i bał się opinii innych. Po tym co usłyszał świat przestał go obchodzić i słusznie.

"Chodzi mi o alkoholizm, którego jednak się przyczepię - myślę, że powinnaś jeszcze troszkę o tym poczytać, bo Kushina jest po prostu... nieprawdopodobna. Z czegoś takiego nie wychodzi się ad hoc."
Myślę, że jej to szybko nie poszło. Ale to jest opowiadanie o chłopakach, a nie wychodzeniu Kushiny z nałogu. Jak dla mnie opisana została wystarczająco. Poza tym dużo zależy od motywacji. A Kushina ją miała.
Znam ciężki przypadek wieloletniego alkoholika wręcz lumpa, kręcił się wiele lat po ulicach mojego miasta. Facet nie do uratowania. Dzisiaj śmiga czysty, ubrany, pracuje. Do dzisiaj nie mogę się nadziwić.

"Ten pociąg dla mnie za szybko jedzie"
No proszę Cię. Mamy 24 rozdział! 24! Kiedy oni wg Ciebie mieli się zejść? Nie wystarczająco dużo czasu się mijali?

Proponuję, żebyś Ty jeszcze raz przeczytała to opowiadanie, bo tam naprawdę jest wszystko na miejscu i na pewno to dostrzeżesz :)

Jeśli chodzi o link do piosenki O.o
Masz tytuł, wykonawcę i internet. Czego chcieć więcej?
Ale żeby nie było, że jestem jakąś złą kobietą, to proszę :)
http://www.tekstowo.pl/piosenka,submersed,you_run.html

Pozdrawiam :)
Daimon

Daimon pisze...

-> Anemic
Jeszcze zapomniałam o tym:
"Nie chodzi o to, że są sztuczne, raczej... proste. Może spróbuj je troszkę rozwinąć?"
O.o
Jakoś nie uważam, żeby im czegoś brakowało. Co rozumiesz pod słowem 'rozwinąć'? I w czym Itachi czy Sai są lepsi eee psychicznie? Każdy ma inny charakter i taki jest opisany. Jeden wyróżnia się bardziej inny mniej. Sai jest bardzo barwną postacią i zawsze będzie odbierany inaczej niż milczący Sasuke. To samo tyczy się Itachiego, który ma dosyć dominujący charakter. Może mam jakieś ograniczone postrzeganie, ale wg mnie nikomu nic nie brakuje. Dla mnie chłopcy są idealni. Nic nie jest przesadzone, przegadane, wszystko jest cacy :)

Pozdrawiam :)
Daimon

Anonimowy pisze...

Daimon,
Nie chodzi mi w ogóle o jakieś udowadnianie, kto ma racje. Na prawdę. To jest po prostu moja opinia. No i muszę sprecyzować wypowiedź...
Nie chodzi mi absolutnie o ILOŚĆ rozdziałów, tylko zawartość... Brakowało mi KONKRETNEGO pokazania myśli o tym konkretnym uczuciu...Po prostu odniosłam wrażenie takie : Powoli, powoli, expres. Ale skoro do 'kocham cię' jeszcze ma być 'daleko', to sprawa nieaktualna. ;)
Przy alkoholizmie się upieram.=_= Nie tego człowieka, którego opisujesz, ale wnioskując po tym co piszesz w komentarzu, nie byłaś z nim cały czas, a takich zmian nie widać na zewnątrz.
Kushina rzuciła butelką o ścianę - przemogła się, postanowienie widać i konkretną. Potem już jest prawie normalna... Jeśli TO nie było nagle, to dużo zostało pominięte, niezauważone nawet przez Naruto(ZMIANY, nie reakcja na jej nową wersję,bo ta jest dobra). Dosłownie chodzi mi o brak rozwinięcia tego wątku pobocznego. Samego rzucania. Gdyby to było proste, to po co by nam były ośrodki odwykowe i AA? ;)

Postacie - "Nie chodzi o to, że są sztuczne, raczej... proste" innymi słowy: Nie "przesadzone, przegadane", za mało rozwinięte - mam na myśli, że przydałoby się im więcej uwagi.Itachi i Sai najczęściej występują, dlatego są, może nie lepsi, ale bliżsi, Sakura też taka jest w sumie. :)

Ok, koniec tych dywagacji. Wszystko sprowadza się do punktu - historia o chłopakach, ale otoczenie też jest ważne!!!
To są wrażenia na chwilę obecną, nie żadne pretensje. ;)

No, i narobiłaś mi smaku na kolejny rozdział. ^u^''
Anemic

Anonimowy pisze...

Po winno być "Nie znam tego człowieka..." Nie wiem czemu to zniknęło" ^^"
Anemic.

Anonimowy pisze...

Droga Alien! Usycham z tęsknoty za rodziałem 25 twojego opowiadania. Obawiam się, że nie zostało mi wiele czasu...Czy byłabyś w stanie podarować mi choć trochę nadzieji? Jestem pewna, że twoje pocieszenie będzie mi światłem w te mroczne dni pełne sprawzianów z łaciny...
Twoja oddana służka ,
M.

Do_ris pisze...

To znowu ja. To jeden z moich ulubionych blogów, więc nominacja

One Lovely Blog Award!
Regulamin:
1. Napisz u siebie podziękowania i wklej link bloggera, który Cię nominował.
2. Napisz o sobie siedem rzeczy.
3. Nominuj szesnaście innych bloggerów (bez osoby, która Cię nominowała).
4. Powiadom bloggerów o nominacji.

Ipsum pisze...

Twój blog trafił do naszego spisu! Gratulujemy za świetne prowadzenie opowiadań!
http://civilization-ipsum.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Bardzo fajny i ciekawy blog. Podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki lekki i przyjemnie się go czyta. Mam nadzieję, że będę tu często zaglądać ;) Przy okazji zapraszam Cię serdecznie na mojego bloga o parce SasuNaru www.to-bede-ja-sasunaru.blog.onet.pl

Mizuri pisze...

Informuję Cię, że zostałaś nominowana do One Lovely Blog Award :]

Regulamin:
1. Napisz u siebie podziękowania i wklej link bloggera, który Cię nominował.
2. Napisz o sobie siedem rzeczy.
3. Nominuj szesnaście innych bloggerów (bez osoby, która Cię nominowała).
4. Powiadom bloggerów o nominacji.

Anonimowy pisze...

Witaj kobieto pisząca tego jakże wspaniałego bloga... Mów mi Słoneczko... ;p W każdym razie, chcę cię poinformować, że normalnie nigdy nie piszę żadnych komentarzy do nawet najbardziej podobających mi się blogów, ten jest moim pierwszym.. Śledzę twojego bloga jak natchniona już od bardzo dawna.. I muszę z łzami w oczach błagać cię teraz o wpisanie kolejnej notki (25)!!! Pliiiiiisssss!!! nie rób mi tego i wstaw ją, bo twoje opo przeczytałam już z 10 jak nie więcej razy czekając na 25 notkę, jednak nie wytrzymałam i musiałam napisać... Bo OPAMIĘTAJ SIĘ KOBIETO JA TU UMIERAM Z TĘSKNOTY ZA DALSZYM CIĄGIEM!!!!!! Dziękuję za uwagę i papa :)

Ethariel pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Ethariel pisze...

Anonimowy, tak jestem tępa i cieszę się z tego ;] Już nauczyłam się. Nie chodziło że nie umiem wejść. Po prostu nie umiałam się obsługiwać.
***
`Hejka!
Nominuję cię do One Lovely Blog Award. Wiem że już otrzymałaś taki zaszczy , no ale co mogę poradzić. Prowadzisz jeden z moich ulubionych blogów ;] Regulamin znajdziesz na blogu Nikkii -> http://naruto-w-akatsuki-yaoi.blog.onet.pl/ . Szukaj tam czerwonego napisu Regulamin.

Pozdrowienia ;]

Natala pisze...

Aaaaa opowiadanie jest cudowne. Końcówka powaliła mnie na kolana i mogłabym wypisać ulubione części ale obawiam się, że musiałabym skopiować wtedy cały rozdział :D Czekam też niecierpliwie na następną część, bo czytanie tego opowiadania od poczatku raz za razem zaczyna sie robić dziwne :D Weny życzę <3

Anonimowy pisze...

Odsłuchałam you run i wyobraziłam sobie jak on śpiewa... Mrr... Rozdział boski <3 długiego komentarza nie zostawię bo mam zamiar czytać dalej, ale.. wiedz, że to opowiadanie jest jednym w wielu moich ulubionych <3 weny życzę do ... 37 prawda? Do następnego rozdziału :D // Nagato Uchimaki