niedziela, 18 lipca 2010

BC Groan 8

Sumire - a bo u mnie to różnie z tymi nowymi notkami jest :) piszę z reguły wtedy, gdy mam wenę i nie stosuję żadnej zasady co do częstotliwosci zamieszczania notek.
Koko - kurczę, napisałaś komentarz zawierający wiele rzeczy, na które chciałabym odpowiedzieć X) ale ograniczę się do kilku, bo za długi początek by mi wyszedł ;)
- dżinsy od Reeboka! XD - tu mnie masz, nie sprawdziłam przed zamieszczeniem notki, co ta firma tak dokładnie produkuje. w pierwszej chwili chciałam zmienić markę, ale potem pomyślałam, że w sumie, skoro już się stało, zamienię tę pomyłkę w gag. no i masz - specjalnie w tym rozdziale nawiązałam do tych dżinsów :) to takie puszczenie oczka w Twoim kierunku ;)
- 'duch' zamiast 'demon' - w tym przypadku słowo naprawdę nie jest ważne. w opowiadaniu nie występują żadne siły nadprzyrodzone, a ta wzmianka o duchu we śnie Sasuke to czysty fanserwis stworzony dla Was. można to zamienić na 'demon'. ja użyłam słowa 'duch', bo jest bardziej popularne w realu, gdy mowa o zjawiskach typu opętanie i tym podobnych.
- zamieszczanie nazw piosenek na koncu rozdziałów - tego akurat nie zmienię. może się podobać, może się nie podobać, ale ja po prostu lubię kończyć notkę zwrotem 'zasponsorowane przez' :) jest to zarówno informacja o inspiracji, podsumowanie muzyczne rozdziału, jak i swego rodzaju oddanie szacunku prawdziwym twórcom.
I jeszcze jedno - ja się nie obrażam za krytykę :D Jestem typem osoby, która weryfikuje słowa krytyki i decyduje, czy są słuszne, czy nie, a potem stara się wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Buziak dla Ciebie :*
Daimon - dzięki za tak długi i tak bardzo podnoszący za duchu komentarz! ^^ naprawdę cieszę się, ze podobają ci się pomysły zastosowane w opowiadaniu :D No i cieszę się bardzo, ze zwróciłaś uwagę na muzykę - a co! :)
Giru - witam cię oficjalnie i bardzo serdecznie ^^ przypominam, że czekam na nową notkę Twojego opowiadania :P
Koko, Daimon - kurczę, musze o to spytać: co macie do Avrilki? XD acha, no i musze jednak napisać, ze chociaż muzykę do BCG układałam z tego, co znałam, to jest ona naprawdę przemyslana pod względem barwy głosu wokalistki, instrumentów użytych jako background music i słów. nie chcę się nad tym teraz rozwodzić, bo za długi i tak ten początek mi wyszedł

Teraz ja Was spytam o dwie rzeczy.
Po pierwsze - co byście powiedziały na zamieszczanie tutaj od czasu do czasu pisanych przeze mnie one-shotów z SasuNaru? mam trochę mieszane uczucia co do tego, z jednej strony chciałabym, a z drugiej mam ochotę zostawić BCG w spokoju, żeby niczym nie zmącone panoszyło się na swoim własnym blogu. mogłabym w końcu zamieszczać one-shoty w Stajence.
Po drugie - co myślicie o długości notek? Za długie, za krótkie, czy Wam to zwisa i powiewa? musze powiedzieć, ze początkowe notki zajmowały mi średnio cztery strony w Wordzie, natomiast ta zamieszczona dzisiaj przekroczyła dziewięć. dlatego pytam.
To w zasadzie wszystko.

Rozdział dedykowany Kuroneko - świadkowi i uczestnikowi niektórych gagów opisywanych w opowiadaniu. imprezki dobre są :)
Enjoy

....................................................................................




Ogród wypełnił się stukiem kieliszków i wiwatami. Sai wepchnął Naruto do ręki lampke szampana.
- Zdrowie i szczęście!
Naruto skrzywił się lekko, ale nie miał wyboru. Toast to toast, na dodatek urodzinowy. Jednym haustem wychylił połowę swego szampana. Uwaga gości powoli przestała skupiać się na nim, mógł więc odetchnąć. Kątem oka zauważył, że zespół zabezpiecza instrumenty po koncercie, przepchnął się więc do nich, aby pomóc. Zdążył schować do pokrowca swojego Les Paula, gdy podeszła do niego Hinata.
- N-naruto...
- Tak?
- W-wszystkiego najlepszego...
- Dzięki.
- Mam coś dla ciebie...
- Hę? – serce zabiło mu mocniej a żołądek wykręcił się w ósemkę.
- Proszę – Hinata wyciągnęła przed siebie niewielką paczuszkę, zawiązaną czerwoną wstążką. Naruto nieśmiało wziął z jej rąk prezent.
- Hinata, nie musiałaś...
- Wiem... Poza tym, Naruto, jest jeszcze coś... co chciałam ci p-powiedzieć...
Blondyn momentalnie zesztywniał. Czyżby chciała mu wyznać uczucia? Wpadł w panikę.
- Naruto... widzisz... ja...
- Aa! Czekaj, Hinata! Przypomniało mi się, nie bardzo mam teraz czas na pogaduszki!... Musze... yyyy! – jego spanikowany, szukający powodu do ucieczki wzrok padł na Sasuke – Sasuke chciał do kibla, musze mu pokazać, gdzie to jest!
- Naruto? Ale przecież on wie, w końcu jesteśmy tu od południa...
- Nie, nie wie! – zawył Naruto – Bo on chciał do tego na piętrze!! A tam nie sprzątaliśmy...! – nie czekając na odpowiedź dziewczyny złapał stojącego cztery kroki dalej, niczego nie spodziewającego się Sasuke za łokieć i zanim brunet zdążył zorientować się w sytuacji, zaciągnął go aż na schody prowadzące do tarasu. Hinatę i resztę zespołu szybko przesłonił tłum.
- Kurwa!! Co robisz, debilu?! Puszczaj! – Sasuke wściekł się nie na żarty.
Naruto ogłuszony myślą, że Hinata najprawdopodobniej właśnie chciała mu wyznać miłość, ledwo słyszał protest bruneta. Dopiero gdy ten chwycił jego rękę i odepchnał ją od swojej boleśnie, blondyn zarejestrował na powierzchni mózgu jakąś zmianę – zabrakło czegoś, na czym mógłby zaciskać palce. Zatrzymali się w zatłoczonym salonie.
Sasuke uderzył blondyna otwartą dłonią w ramię, tak, że ten poleciał dwa kroki do tyłu.
- Co to miało być, do kurwy nędzy?! Czego chcesz?
- N-niczego... Hinata...
- Co z Hinatą?
Naruto otrząsnął się. Spojrzał uważniej na bruneta.
- Sasuke... gdyby Hinata się pytała, to byłeś ze mną w kiblu.
- Co?!
- Mhm. W tym na piętrze.
- Co?!?!
- Tak. I nie wychodź jeszcze do nich. Poczekaj kilka minut. Niech to wygląda tak, jakbyśmy naprawdę poszli do kibla.
Gdyby Sasuke nie był wściekły na blondyna, z pewnością parsknąłby śmiechem.
- Poszliśmy do kibla, mówisz? A co niby tam razem robiliśmy, hm? – powiedział kładąc nacisk na słowo ‘razem’.
- Yyy! - Naruto pojął nagle, co się robi we dwójkę w kiblu na imprezach. – O kurwa!
Sasuke patrzył na niego pogardliwie.
- Nie powiem, blondasie, masz zgrabny tyłeczek, ale znamy się zdecydowanie za krótko żeby pozwolić sobie na tego typu zabawę! – to powiedziawszy odwrócił się na pięcie i już miał wyjść na taras, gdy Naruto złapał go za rękaw u koszulki.
- Kurwa, idioto! Potem będziesz mi docinał. Teraz daj mi alibi, o nic więcej nie proszę!
- No no, prosisz? To może jednak pójdziemy do tego kibla, będziesz miał prawdziwe alibi.
Naruto poczuł złość.
- A idź do diabła – chłopak puścił Sasuke i odwrócił się w stronę korytarza.
Świadomość dopięcia swego sprawiła, ze gniew bruneta nieco zelżał.
- Czekaj! – podszedł do Naruto – Dlaczego potrzebny ci ktoś, kto cię będzie krył przed Hinatą?
- Nie twoja sprawa.
- Moja. Ty i Hinata jesteście członkami zespołu. Czemu teraz przed nią uciekasz? Przecież uganiałeś się za nią od samego początku?
- Zamknij się – Naruto zacisnął powieki.
Sasuke milczał przez chwilę, obserwując blondyna.
- A może chodziło ci o coś innego, niż szczera sympatia? Może to z nią chciałeś wylądować w kiblu?...
Na te słowa Naruto chwycił za koszulkę bruneta. Sasuke, przygotowany na to, ze blondyn może gwałtownie zareagować, zgiął rękę celując łokciem w splot słoneczny rywala. Uderzenie jednak nie nastąpiło. Naruto pohamował się.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Tłum wokół nich ledwo zauważył, że coś się w ogóle dzieje.
- Mam rację, kurwa... – warknął Sasuke – chciałeś ją przelecieć, a teraz ci się odwidziało.
Naruto drgnął. Nie potrafił zaprzeczyć.
Sasuke rozejrzał się, czy nikt ich nie obserwuje, po czym złapał chłopaka za rękę i zaprowadził na piętro. Tam dokonał szybkiego przeglądu pomieszczeń, które można zamknąć od środka.
- Kurwa... – mruknął, gdy okazało się, że jedynym takim pomieszczeniem był kibel. Wepchnał do niego blondyna, po czym zamknął ich obu, przekręcając klucz w zamku. Naruto zrezygnowany opadł na pokrywę sedesu. Sasuke stanął przed nim.
- Ty zboku... – zaczął Sasuke – Jeśli przez ciebie zespół się rozpadnie, zabiję cię. Masz to jak w banku.
- Nie rozpadnie się. Zrobię wszystko, co będę mógł, żeby Hinata grała dalej.
- A ty? Co zrobisz? Odejdziesz?
Naruto nie odpowiedział. Sasuke zaklął szpetnie.
- Masz nie odchodzić, zrozumiano?!
- A jakie to ma znaczenie? Nie gram z wami tak długo jak Hinata.
- Nie to się liczy...
- Tak, wiem, zespół się liczy. Nie martw się, poszukam wam kogoś na moje miejsce.
Sasuke złapał blondyna za ramię i przyciągnął jego twarz do swojej. Ich nosy niemal się stykały. Naruto, zaskoczony, wpatrywał się nierozumiejącym wzrokiem w czarne jak otchłań oczy bruneta.
- Nie chcę nikogo na twoje miejsce, rozumiesz?
Naraz rozległo się głośne pukanie.
- Naruto, jesteś tam? – dał się słyszeć przytłumiony głos
Blondyn patrzył Sasuke w oczy, trawiąc to, co właśnie usłyszał. Nie był w stanie odpowiedzieć.
- Tak, już wychodzimy – zawołał Sasuke – Masz to przeprowadzić tak, żebyście oboje zostali w zespole, jasne? – szepnął
- Jasne... – mruknął Naruto.
- Dobra.
Brunet przekręcił klucz i wyszedł wpadając prosto na Saia, który czekał na nich pod drzwiami. Oczy gospodarza imprezy rozszerzyły się gwałtownie, gdy zobaczył, kto wychodzi za brunetem z kibla. Naruto był zbyt rozkojarzony, żeby zauważyć napięcie na twarzy przyjaciela, Sasuke natomiast w mig ocenił całość sytuacji i postanowił to wykorzystać, zeby się nieco zabawić.
- Naruto doskonale całuje. – szepnął, przechodząc obok Saia.
Na te słowa chłopaka zmroziło, Sasuke natomiast, perfidnie uśmiechnięty, nie spiesząc się zszedł do salonu.

............................................................................................................................................

- No dalej Hinata, raz się żyje – wołał Shikamaru wpychając dziewczynie do rąk kieliszek – Za zdrowie gospodarza, bo jeszcze nie piliśmy!
- A-ale ja już wypiłam cztery takie kieliszki...
- Serio? No to dobrze. Pij, będziesz łatwiejsza!
Sakura, Hinata i Chouji, zaróżowieni na twarzy od alkoholu, zajmowali kanapę w salonie. Shikamaru siedział obok nich na fotelu. Nadal było dość tłoczno, ale członkom zespołu nie odmawiano wygodniejszych miejsc.
Hinata wychyliła kieliszek w toaście ze wszystkimi.
- Aaargh! – Shikamaru oblizał wargi – Ta polska wódka to iście diabelski napój! Skąd Sai miał to w barku? Trzepie jak nie wiem co!
Hinata czknęła, po czym chwyciła stojącą obok szklankę z pomarańczowym sokiem. Nikt się nie kwapił, żeby jej powiedzieć, że to nie sok a drink o nazwie Sex on the Beach.
Parę metrów dalej Sasuke, przepychając się w ich kierunku, wpadł na jakiegoś czarnowłosego gościa w zielonym stroju, obciętego na hełm.
- Iiii!! – zapiszczał gostek na jego widok – To ty!!
Sasuke chciał go wyminąć, lecz ten zastąpił mu drogę.
- Przyjmij mnie na swojego ucznia!! – zawołał wyciągając do niego ręce w dramatycznym geście.
- Hy? – brunet spojrzał na niego z zaskoczeniem
- Będę wierny każdemu twemu słowu! Każdej wskazówce! Naucz mnie grać na gitarze! – wrzeszczał gostek ściągając na nich spojrzenia obecnych w salonie ludzi.
- Odwal się! – brunet patrzył ze zgrozą na to coś, co skamlało u jego stóp – Nie będe nikogo uczył – oddalił się najszybciej, jak to było możliwe.
- To pozwól mi nosić za tobą gitarę!... – dobiegł go jeszcze krzyk czarnowłosego.
Obok Sasuke zmaterializował się Naruto. Obejrzał się na hełmowatego gościa.
- A temu co odbiło?... Ach – krzyknał lekko zauważywszy Hinatę na kanapie.
- Daj spokój, przecież nie będzie cię nagabywała przy innych. Chodź – mruknął Sasuke.
W tym momencie ktoś dość mocno zawadził o ramię Naruto. Blondyn syknął.
- Przepraszam – powiedział wysoki rudy chłopak, zatrzymując się przy blondynie.
-Nie ma za co – burknął Naruto rozmasowując sobie ramię. Jego wzrok padł na metkę na spodniach rudego – Myślałem, że Reebok nie produkuje dźinsów?...
- I masz rację. Patrzysz na unikalny egzemplarz, wyprodukowany dla właściciela – powiedział rudy powoli, przyglądając się blondynowi uważnie.
- No chodź – warknął Sasuke, ciągnąc Naruto w stronę zespołu.
- Naruto! – zawołała Sakura – Sasuke! Siadajcie!
Zgoniła jakąś całującą się parę z sąsiedniego fotela, żeby mieli gdzie usiąść. Naruto z westchnieniem opadł na siedzenie, Sasuke natomiast oparł się o kanapę.
- Jest tu coś do picia? – Naruto rozejrzał się, po czym zatrzymał wzrok na szklankach stojących na stoliku. Cola z cytryną?... A niech tam. Sięgnął po jedną i wypił zawartość duszkiem. Oblizał się, po czym sięgnął po następną. Smakowało dziwnie i przyjemnie rozchodziło się razem z krwią po ciele.
- Naruto, Sasuke! Wy jeszcze nie mówiliście! – Shikamaru wycelował palcem w blondyna – Rzecz, której nie zapomnisz do końca życia a którą zrobiłeś na lub po imprezie?
- Co?
- To rodzaj gry. Już wszyscy opowiadaliśmy – wyjaśnił Chouji
- Ale ja nie słyszałem jak opowiadaliście!
- Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi! Opowiedz o żółtej parasolce, Naruto! – zawołal Shikamaru
- Nie, wszystko tylko nie to!...
- No dawaj, dawaj! Żółta parasolka!
- Co to za żółta parasolka? – spytała zaciekawiona Sakura
- Nie, nic – Naruto zamachał rękoma w geście obronnym – Tylko raz wracaliśmy z Saiem i Shikamaru z imprezy, i ja miałem parasolkę, taką żółtą, bo miało padać. Ale nie padało w końcu, no i się zaczęliśmy wygłupiać... Sai szedł przede mną, więc tak sobie trącałem jego tylek tą parasolką. W sumie dziwne – jemu się podobało, i mnie się podobało... ale przecież nie będę o tym opowiad...
- Uwielbiam, jak opowiadasz o zółtej parasolce – stęknął rozbawiony Shikamaru. Reszta zespołu pokładała się ze śmiechu.
- Ale ja nie...
- No! To teraz Sasuke!
Brunet już miał stanowczo odmówić, gdy podszedł do nich jakiś nieznajomy chłopak.
- Hinata Hyuuga?
- Tak? – pisnęła dziewczyna.
- Ktoś cię szuka. Stoi przy drzwiach – powiedział, po czym zniknął w tłumie.
- O nie... – jęknęła Hinata, gdy rozpoznała w osobie stojącej przy drzwiach swego kuzyna, Nejiego. Wstała i zachwiawszy się lekko od ilości alkoholu, jaką pochłonęła, poszła się z nim rozmówić.
Przy zespole pojawił się chłopak z fryzura na hełm.
- Pokaż mi proszę, jak się gra!! – ryknął błagalnie wciskając Sasuke do rąk pokrowiec z gitarą, niewątpliwie podwędzoną z ogrodu.
-Kurwa, to moja gitara! – wrzasnął Naruto omal nie rozlewając swojej coli.
- To weź ją sobie i ty mu pokaż! – warknął Sasuke niemal rzucając instrument w ręce blondyna.
Naruto kurczowo złapał swojego Les Paula. Cholera, nie powinni zostawiać instrumentów pod tarasem, jeszcze ktoś ukradnie. Tego samego zdania był Chouji, wstał bowiem ociężale i, szepnąwszy parę słów Shikamaru, wyszedł do ogrodu.
Gostek wpatrywał się w Naruto błagalnie. Jego brwi tworzyły imponującą kreskę oddzielającą czoło od reszty twarzy. Blondyn przyglądał się temu zafascynowany dłuższą chwilę, po czym sięgnął po trzecią szklankę coli.
Chłopak widząc, że Naruto niezbyt się kwapi do wyciągnięcia gitary z pokrowca, sam sięgnął do suwaka.
- Naucz mnie proszę!
- Chwila, chwila – Naruto odsunął gitarę poza zasięg jego rąk. Gostek wzbudzał w nim nieokreślony lęk, ale i fascynację, jakby był przybyszem z innej planety – Sam wyjmę, okej?
Sasuke obserwował to zastanawiając się, czy blondyn jest litościwy czy po prostu głupi? Ten gostek nie wyglądał na takiego, co się odczepi po krótkiej prezentacji.
- Zobacz – mruknął Naruto, wyjąwszy swą gitarę z pokrowca i ułożywszy ją w pozycji do gry – Masz sześć strun, no nie? Te trzy grubsze to struny basowe, trzy cieńsze to wiolinowe. Dobrze jest pamiętać ich nazwy. Licząc od najgrubszej, czyli E, mamy kolejno A, D, G, H i znowu E... To jest ta najcieńsza...
Chłopak kiwał głową, zamiast w struny wpatrując się w Naruto. Blondyn zaciał się na chwilę, widząc taką reakcję.
- Eeee... Te takie linie w poprzek gryfu to progi... – próbował kontynuować – Teraz wystarczy, że ułożysz palce na określonych strunach i progach... nie na samych progach ale właściwie na gryfie między nimi, jak najblizej linii, o na przykład tak – jego palce, środkowy i serdeczny powędrowały do drugiego progu i ułożyły się przy nim na drugiej i trzeciej strunie - ... i jak pociągniesz prawą ręką po strunach, wyjdzie ci określony dźwięk – zademonstrował chłopakowi, jak to w praktyce wygląda – Ten akurat to E mol... – przerwał, widząc uniesienie na twarzy swego ucznia
- Naruto!! Jesteś wspaniałym nauczycielem!! – piał ów uczeń w zachwycie – Ach, nie zapomnę twych wskazówek do konca życia!... Będę twoim najwierniejszym fanem!... Jestem Rock Lee, ach, czy godzien jestem, żebyś zapamiętał choć nazwisko?!...
-O Chryste, Buddo i Allachu! – blondyn cofał się przed tą nawałnicą na tyle, na ile mógł zważywszy na to, że siedział na fotelu. Widząc to Sasuke westchnął. Wiedział, że tak to się skończy.
Parę kroków dalej Sakura rozmawiała o czymś cicho z Hinatą. Po chwili podeszła do Sasuke i szepnęła do niego parę słów. Gdy ten pokręcił głową przecząco, wzięła torebkę i nieco zawiedziona, wyszła z przyjaciółką z salonu.
- Czego chciała? – spytał Shikamaru.
- Pytała, czy się zabiorę z nimi i Nejim. Wracają do domu.
- Mhm – mruknął niebyt zainteresowany Shikamaru – A gdzie właściwie jest Sai? Nie widziałem go od jakiegoś czasu.
Sasuke parsknął.
- Może opłakuje kibelek? – powiedział tak, żeby Shikamaru nie usłyszał.
- Przeniosłem gitary i piecyk do piwnicy – powiedział Chouji, pojawiając się nagle – Bębnów mi raczej nie ruszą, bo są za ciężkie.
Naruto obejrzał się na Choujiego i za nim, w nieznacznym oddaleniu zauważył Saia. Rozmawiał o czymś z tym rudym facetem, który wpadł na niego wcześniej. Właśnie skończyli i Sai wolnym krokiem podszedł do siedzących.
- Naruto – odezwał się, patrząc na puste szklanki – Nie za dużo tych drinków?
- Hę? – blondyn spojrzał na trzymaną w ręku – To nie jest cola z cytryną?...
- To Cuba Libre, młotku. Cola z cytryną i rumem.
- Kurwa!! – Naruto odstawił szklankę na stolik z impetem, o mało nie rozlewając zawartości. To była piąta szklanka!...
Widząc to Shikamaru parsknął śmiechem.
- Ty hipokryto! Zawsze nam dogadywałeś, jak piliśmy piwo a tutaj się okazuje, że sam potrafisz nieźle golnąć. Nawiasem mówiąc, nie czułes, że to alkohol?
- Myślałem, że to przez tę cytrynę...!
Sai nie roześmiał się ze wszystkimi. Zmrużonymi w szparki oczami wpatrywał się w Sasuke. Po pierwszym szoku wywołanym wspólnym pobytem bruneta i blondyna w kibelku przyszło zrozumienie, że tak naprawdę do niczego nie doszło. Wystarczyło spojrzeć na Naruto, aby to stwierdzić. Sasuke chciał po prostu zabawić się jego, Saia, kosztem. A to oznaczało jedno. Regularną wojnę!
Naruto natomiast zaczął odczuwać skutki swej fatalnej omyłki. Czuł alkohol krążący w zyłach i rosnące, niebezpiecznie kuszace odprężenie które jednoczenie przyćmiewało wszystkie zasady, według których żył do tej pory. Skądś na stoliku pojawił się talerzyk soli i kawałki cytryny.
- Dalej Naruto! Obalamy tequillę! – zawołał Shikamaru – Teraz już się nie wywiniesz!
No i miał rację. Nie wywinął się.

.......................................................................................................................................................

- Ciastko!!
- Karmel!!!
- Czekolaaaadaaaaa!!!!
Sasuke uderzył się dłonią w czoło.
- O boże... – jęknął
Na balkonie stali Naruto, Sai i Shikamaru, kompletnie pijani, pozbawieni górnych części odzieży i, świecąc gołymi torsami, wydzierali się wniebogłosy. Sasuke właśnie wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy ich usłyszał.
Była druga trzydzieści w nocy.
- Sasuke! – krzyknął Chouji z salonu – Trzeba ich stamtąd zdjąć zanim sąsiedzi się wkurzą! Chodź!
Brunetowi nie uśmiechała się ta akcja, ale wiedział, że nie można tego tak zostawić. Wkurzony poszedł za Choujim.
Trójka zawianych herosów stawiała się trochę przed pozbawieniem ich tak pysznej zabawy, jaką było budzenie sąsiadów, ale nie zdołali oprzeć się stanowczości, z jaką brunet się z nimi obszedł.
- Idziecie spać! – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu, gdy już wszyscy z powrotem mieli na sobie koszulki. Zaprowadził Saia i Shikamaru do jakiegoś pokoju i rzucił ich na stojące w środku łóżko.
- Chyba już czas zakończyć tę imprezę – warknął do Choujiego – Skoro gospodarz leży nieprzytomny. Powiedz wszystkim z łaski swojej, ze mają się wynosić. Możesz użyć mikrofonu.
Chouji westchnał ciężko
- Sasuke, a co z Naruto?
- A co ma być?
- On mamrocze, że musi iść do domu.
- Niech nie pierdoli. Jest kompletnie pijany. Najlepiej będzie jak się prześpi tutaj i wróci do domu rano.
- Sam mu to powiedz – Chouji skrzywił się i przekazał ledwo stojącego blondyna brunetowi, po czym zszedł na dół, żeby oznajmić gościom o końcu imprezy.
- Sasuke – wykrztusił blondyn z trudem – Muszę... Ooooooch!!!
- Kurwa! – brunet widząc, co się święci popędził z przewieszonym przez ramię chłopakiem do ubikacji. Tam niemal rzucił go na posadzkę i nakierował jego głowę na muszlę klozetową, trzymając go mocno za włosy.
Z udręczonego blondyna wydobyło się to, co miało się wydobyć. Przez chwilę się nie ruszał, po czym sięgnął powoli po papier toaletowy.
- Dzięki – wyszeptał, wycierając twarz. Czuł się poniżony i upokorzony.
- Mocne z ciebie bydlę – warknął brunet – Nie zanika ci świadomość?
- Moja swiadomość ma się całkiem nieźle – mruknął Naruto – Gorzej z ciałem. Sasuke, ja muszę wrócić do domu. Zaprowadź mnie...
- Chyba cię pojebało.
- Nie, ja naprawdę muszę... Muszę wrócić do matki.
- Ucieszy sie, jak cię takiego zobaczy.
- Nie rozumiesz... kurwa, nie musisz rozumieć. Błagam! Potem zrobię dla ciebie, co tylko chcesz.
- Nie chcę od ciebie niczego.
- Kurwa! – zaklął Naruto – W takim razie idę sam!
Opierając się o futrynę wyszedł z kibla i skierował się ku schodom. Chwycił się poręczy i zatoczył tak, że z pewnością by upadł, gdyby w ostatniej chwili nie został podtrzymany przez Sasuke.
- Ty cholerny debilu! – syknął brunet
- To mnie zaprowadź... Chyba, że chcesz, żebym zrobił sobie krzywdę.
Sasuke zarzucił sobie rękę chłopaka na plecy, żeby móc go lepiej podtrzymywać.
- Cholera, będę tego żałował – mruknął do siebie.
Zeszli razem po schodach i skierowali się do wyjscia. Przed opuszczeniem domu Sasuke upewnił się jeszcze, że Chouji zajmie się zakończeniem imprezy.
- Zostanę chyba tutaj, dopóki Sai się nie obudzi – powiedział grubas – W końcu żaden z nas nie wie, gdzie są klucze od domu. No i perkusja stoi w ogrodzie...
- Okej – odrzekł Sasuke – Ja odstawię tego tutaj i wrócę ci pomóc.
- To może zamówicie taksówkę?
- Nie brałem ze sobą pieniędzy. A zresztą, on mamrocze, że to niedaleko.
- Dobrze, Sasuke.

.............................................................................................................................................

Przez jakiś czas szli w milczeniu. Naruto nucił cicho jakąś piosenkę. Po chwili brunet rozpoznał w niej ‘Yellow Submarine’ Beatlesów. Nie miał już czego nucić, doprawdy.
- Sasuke...
- Mhm?
- ... dziękuję.
- Mhm.
Chwila ciszy.
- Sasuke?
- Mhm?
- Ja nie chciałem się upić.
- Mhm – brunet nie miał ochoty wysłuchiwać teraz nudnych tłumaczeń.
- Nigdy nie piję... bo wiem...
- Mhm...
- Bo wiem...
- Co wiesz?
-... jak to jest odprowadzać kogoś kompletnie pijanego w bezpieczne miejsce. Tak jak ty odprowadzałeś swojego ojca.
Brunet zatrzymał się, zaalarmowany.
- Skąd wiesz? – warknął
- Widziałem... – nagle blondyn zwinął się w konwulsjach i wyrwawszy się Sasuke, popędził pod mijany właśnie smietnik. Jego organizm gwałtownie pozbył się kolejnej porcji alkoholu, zwracając przy okazji zjedzone na imprezie przekąski.
Z Sasuke powoli opadały emocje.
- Ty glupku – powiedzial, podnosząc chłopaka z chodnika – od jak dawna wiesz?
- Od tego momentu, kiedy przyszedł po ciebie właściciel baru. Poszedłem wtedy za tobą i Sakurą – wystękał Naruto ocierając twarz rękawem
- Mhm – mruknął Sasuke
- Chcę żebyś wiedział... że cię cholernie szanuję – powiedział blondyn z wysiłkiem. Miał potężny ból głowy.
Sasuke nie odpowiedział.
Przez kolejne pięć minut szli w milczeniu.
- Jest jeszcze coś – szepnął blondyn
- Co? – mruknął brunet. Myślał właśnie o swoim ojcu.
- Wczoraj na próbie... widziałem w zeszycie Sakury rozpiskę do piosenki. Nigdy jej nie graliśmy, a to musiała być piosenka BC Groan... nazywała się ‘Hollow’.
Po raz drugi tego wieczoru brunet zatrzymał się, dźgnięty słowami Naruto w samo serce.
- Zastanawia mnie to, dlaczego jej nie gramy? Mam na myśli... Wprawdzie nie przejrzałem całej, ale partia gitary byla bardzo w porządku... Sasuke? – przerwał, widząc minę chłopaka.
Brunet otrząsnął się.
- Naruto – zwrócił się do niego poważnie
- Co?
- Nigdy więcej nie poruszaj tematu tej piosenki. To coś, co nie powinno było powstać, rozumiesz?
- Hę?
- Zachowuj się tak, jakbyś jej nie widział.
- Ale... – blondyn patrzył z niedowierzaniem na towarzysza.
- Powiedz mi lepiej, jak daleko jeszcze do tego twojego domu. Muszę wracać do Choujiego.
Naruto rozejrzał się.
-Kurde... chyba go minęliśmy.
- Ych, ty głupku... – westchnal Sasuke
Wrócili do właściwej furtki. Gdy dotarli do drzwi frontowych, Naruto nagle zbladł.
- Yyyyy.....
- Co jest? Wyjmuj klucze i wchodź!
- No właśnie... – stęknął. Właśnie nadchodziła druga fala potwornego bólu głowy – Klucze... Zostawiłem je u Saia.
- Co?!!
- Czekaj... Zaprowadź mnie na tyły domu... Chyba zostawiłem otwarte okno u siebie w pokoju...
- Ty cholerny idioto!! – syknął Sasuke
Po okrążeniu domu okazało sie, że faktycznie okno w jednym z pokojów było otwarte.
- Dobra... Właź! Otworzysz mi od wewnątrz.
- Kompletnie cię popieprzyło??
- No już, nie pierdol, tylko właź – Naruto złapał się za skronie – Ja nie dam rady w tym stanie!
Sasuke patrząc na niego zrozumiał, że blondyn faktycznie nie dałby rady. Zmęłł w ustach przekleństwo. Okno znajdowało się dość wysoko. Brunet chwycił się rynny i odbił się nogą od ściany jednocześnie przyciągając ciało do parapetu, który po odbiciu znajdował się na wysokości jego zołądka. Nadział się mocno na parapet, chwytając się jednocześnie uchylonego okna. Zabolało tak mocno, że w oczach stanęły mu łzy.
- Zapłacisz mi za to później.... – stęknął
Podciągnął się nieco rękoma i w następnym momencie znajdował się na parapecie, a w kolejnym – w pokoju.
Czuł się cholernie nieswojo. W środku panowała kompletna ciemność. Gdzie tu jest włącznik światła?
Ledwo zdołał to pomyśleć, a zapaliła się lampa stojąca przy drzwiach i Sasuke ujrzał stojącą w drzwiach matkę blondyna, a wyraz jej twarzy był mniej więcej taki, jakie się widuje u ludzi w programach typu ukrytej kamery.

.................................................................................

Brought to you by:

...mieszanka studencka. mniam.

7 komentarzy:

Kuroneko pisze...

*wyraz błogiego szczęścia na twarzy* że mnie nie było na tej imprezie! XDDD
eeeeeeeee yyyyyyyyyy *myśli intensywnie*
tak jakby... z lekka mnie zatkało i aż nie wiem o czym pisać w tym komentarzu XD
*koncentruje się na poszczególnych partiach rozdziału* Ufff To zaczynam.
Ucieczka przed Hinatą wprost nie do opisania xD Sasuke i Naruto w ubikacji *jej myśli biegną już zupełnie innym torem* Raaazem *wyobraża sobie scenę ostrego seksu i aż mruczy z zadowolenia* STOP!
khem o czym to ja.... *patrzy zamglonym wzrokiem w tekst* Ah tak, impreza. Wygląda na to, że Sasek przejrzał zamiary Naruto, aż się dziwię, że mu nie przywalił XD Swoją drogą, takie to małe i wredne - ohh jak ja uwielbiam jego słowa do Sai'a, po prostu poezja XD Hmm zrezygnować z bycia w zespole i znaleźć kogoś na swoje miejsce? O nieee kochanie, na to Ci nie pozwolę! Pij piwsko, którego naważyłeś! *obruszyła się*
Tekst Shikamaru do Hinaty, myślałam, że udławię się herbatą XD No i polski akcent, w dodatku z wódką. Jak pierwszy raz to przeczytałam to.... pomyślałam sobie: cholera, w salonie sobie trzepie? Oo" *spaliła buraka* Pfffff xP
Rock Lee *stara sie zachować powagę* khem zaiste, niezwykłe indywiduum *kamienna twarz* "To pozwól mi nosić za tobą gitarę!... " *wybuchnęła śmiechem* No i nauczanie go gry na gitarze przez Naruto xP No co?! Przecież każdy fan jest w cenie *pogwizduje cicho* Lepszy taki niż żaden ne? "O Chryste, Buddo i Allachu!" cytując Naruto XD
Gaara <3 Mrrrr... <3 Wybacz, ale na Jego temat nie jestem w stanie sklicić poparwnego zdania *roztapia się i spływa studzienką kanalizacyjną* Mrauuuu.... *________* Zastanawia mnie tylko o czym Sai z nim rozmawiał *wpatruje się w Sai'a podejrzliwie*
*nie może powstrzymać śmiechu* żółłł...ta parasolka XDDDD Matko święta jak o tym pomyślę xDDD *doszła do momentu nagich torsów* ............................................... *padła trupem* XDDDDDDDDD
Hmm aż dziwne, że Naruto nie wyczuł w tej coli czegoś jeszcze. No, ale przyjemnie się to pije, a jak w głowie zaszuumiii xD
Sai i Shikamaru w jednym pokoju XD Chciałabym zobaczyć ich miny jak się obudzą XD Przez chwilę było mi żal Naruto, ale poźniej pomyślałam sobie: A trzeba było uważać co pijesz! I znów to powiązanie dusz : ) Odprowadzanie blondaska przez Saska rządzi *nawet jej sie zrymowało*, hmm i dlaczego brunet unika tematu tej piosenki *zżera ją ciekawość*
Końcówka rozdziału wprost rozłożyła mnie na łopatki. I taaaak, mina mamy Naruto musi być wprost.... bezcenna XDDDD
Uśmiałam się na tym rozdziale oj uśmiałam XD Mniemam, że dzień "po imprezie" będzie niemniej ekscytujący. Wszak wiadomo jak to jest na kacu xD

A teraz odpowiedzi na pytania ^^
Jeżeli chodzi o one-shoty to ja zdecydowanie jestem na tak! SasuNaru nigdy za wiele, zgodzicie sie ze mną prawda? ;D *patrzy na wszystkich z chęcią mordu w oczach, gdyby ktoś odważył się sprzeciwić* ];>
Długość notek, a co to za pytanie? XD Jaaasne, że mają być dłuuugie! Nie no żartuję, mają być takie jakie Ci wyjdą, nie ograniczaj się tylko leeeećććć zgodnie z weną \o/
A jeszcze wtrącę swoje trzy grosze odnośnie Avril xP Bardziej skupiałam się na tekście utworu, bo mniemam, że w dużej mierze jest to od tego zależne, nie zaś od własnych upodobań muzycznych. Poza tym o co w ogóle chodzi O_o" Całkowicie nie rozumiem tego niezadowolenia. Jak ktoś nie lubi to trudno, w gust każdego się nie trafi. Tak długo jak rozumiem intencję użycia tego utworu w tekście nie widzę problemu.
Imprezki rządzą w istocie! : D
Dziękuję za dedykację : **

Meester pisze...

Czytałam twojego bloga od jakiegoś czasu, ale nie chciałam komentować dopóki nie założyłabym swojego. Wiem to głupie z mojej strony ^^"
Ale ważnie, że w końcu to zrobiłam :)
co do notek, wolałabym dłuższe ponieważ jak złapie tę nutkę, i zacznę czytać to nagle się kończy. Dlatego jestem za dłuższymi :)
O Lee powiem jedno. To kompletny pozytywny świr xD Idealnie oddałaś jego charakter xDD Ryczałam ze śmiechu w momentach gdy się pokazywał XDD
"- Naruto!! Jesteś wspaniałym nauczycielem!! – piał ów uczeń w zachwycie – Ach, nie zapomnę twych wskazówek do konca życia!... Będę twoim najwierniejszym fanem!... Jestem Rock Lee, ach, czy godzien jestem, żebyś zapamiętał choć nazwisko?!..." <- TO mnie powaliło juz doszczętnie XD

Bardzo podoba mi się jak piszesz. Mam wrażenie, że od bardzo dawna się tym zajmujesz bo sposób składania zdań masz (według mnie) na bardzo wysokim poziomie! Będę się od ciebie uczyć XD! Zmobilizowałaś mnie, o wiele bardziej do przykładania się, do tego co pisze :)
Gdy piszesz sprawdzasz kilka razy i poprawiasz układ zdań, czy od razu ci tak płynnie wychodzą?
Nawet sobie nie wyobrażasz jak mnie zauroczyłaś swym opowiadaniem :)
AWW chcę więcej, i dłużej i jeszcze więcej Gaary!
Chcę już nowa notkę XD <3333

Mairu pisze...

Ojejku, musiałam nadrobić kilka rozdziałów! Wybacz złapałam lenia i wielkoduszna Meester pomogła mi się z niego częściowo wyleczyć. Chociaż bardziej wyleczył mnie fakt, widząc jak na moim laptopie, zawzięcie zaczęła czytać ficki z Naruto XD

Rozdział jest naprawdę niesamowity. Co chwilę kwiczałam ze śmiechu pod moim skrzeczącym krzesłem XD Haha zwłaszcza przy momentach z Rockiem. Twój Lee mnie zabił. Kompletnie. Ale pozytywnie xD

A Sasuke widzę, że zaczął działać. No głównie na złość Saiowi, ale może się coś pot tym kryje? *nadzieja w oczach*

Hmm co mi się jeszcze podobało... reakcja Naruto na myśl tego, co mu chce powiedzieć Hinata, spotkanie z Gaarą oraz żółta parasolka. Nie wiem dlaczego ale też mnie rozbawiła XD Na dodatek Naruto się podobało hahahaha XD

Pisz szybko nową notkę, bo się uzależniłam < 3

Daimon pisze...

Co do Avrilki i doboru muzyki, to zdaję sobie sprawę, że dopasowujesz wszystko, jak napisałaś, do głosu, sytuacji itd. I wychodzi Ci to bardzo dobrze. No dobra, nie czepiam się ;) Pisz co chcesz. Ja i tak się cieszę, że muzyka jest rockowa, bo kocham całym sercem brzmienie ciężkiej gitary.
Co do długości notek, jak dla mnie mogą być baaardzo dłuuugie. Na tyle na ile wen, wartkość akcji, chęć i cały plan Ci pozwoli :D
A co do miejsca zamieszczania one-shotów z SasuNaru, to w zasadzie nie mam zdania. Na tyle przejrzysta jest ta strona, że łatwo oddzielić teksty, więc rób wg własnego uznania lub większości. Tak poza tym to mile widziane :D
No dobra teraz do rozdziału. Heh, rozmowa przed i w łazience, poprowadzona świetnie. Sasuke bystry i domyślny, a Naruto hm, ciężka rozmowa przed nim. Cieszę się niezmiernie, że opamiętał się w tej kwestii. No i oczywiście Sai. Cóż, sam jest sobie winien. Przez wypowiedziane w chwili emocji zdanie, będzie teraz płacił.
Impreza leci dalej. Rock Lee. Jeszcze się śmieję. Zawsze mnie bawi jego entuzjazm do wszystkiego. Impreza leci dalej. Naruto i jego "coca cola z cytryną" ech. Młotek. Pare takich drinków i mózg się wyłączył. "- Ciastko!! - Karmel!!! - Czekolaaaadaaaaa!!!!" ómarłaś mnie :D No ale wróćmy do powagi sytuacji, czyli upicia się Naruto. Wyobrażam sobie jak on się musi czuć. Wiele razy zajmował się matką i wie jakie są skutki picia wódki. No ale, jak już pisałam pare drinków, słaba silna wola, paskudni koledzy i mamy efekt. Nie dziwię się, że mu głupio przed Sasuke. Jestem ciekawa jak spojrzy na matkę. Ciekawe czy coś mu powie. Póki co zobaczyła Uchihe. Ciekawe czy Sasuke będzie miał okazję zobaczyć, że Naruto ma taki sam problem jaki ma on sam ze swoim ojcem. Chociaż biorąc pod uwagę, że Kushina stała w pokoju, jest opcja, że tego wieczora była wersja dobrej mamy. I jeszcze tajemnicze "Hollow". Cóż to ukrywa się pod tym tekstem? No ciekawość zżera mnie okrutnie.
Pozdrawiam i niezmiennie pozostawiam z wenem :*

Anonimowy pisze...

To ty mnie zagięłaś z jeansami od Reeboka xD Naprawdę dawno się tak nie uśmiałam, haha! ;) I dość sprawnie z tego wybrnęłaś, często znane marki tworzą limitowane bądź vip`owskie kolekcje. Chociaż na upartego mogłabym się czepiać, że to trochę tak, jakby levis albo (o mój boże xD) Lee stworzyły limitowaną kolekcję dresów, haha! xD
A jeśli o Avrilce mowa, nie lubię ją bo hm, to jest taka taka gwiazdka po prostu. A i powody osobiste również się znajdą(jezu u mnie wszystko zakrawa na powody osobieste), jednak mniejsza z nimi.
Jeśli mowa o one-shotach, z reguły za nimi nie przepadam i szczerze powiedziawszy nie mam zdania w tej kwestii, rób co uważasz za słuszne ;)
Rozdział dosłownie przeleciał mi przed oczyma, więc w ogóle nie dostrzegłam jego wielkości, po prostu go pochłonęłam :) A to tylko świadczy o jego jakości, bo zazwyczaj dużo czasu zajmuje mi przeczytanie niektórych tekstów.
No dobrze, a teraz przejdźmy do sedna, czyli do rozdziału.
O jezu biedny Naruto ;D Hinata chciała mu wyznać swoją wieczną miłość, to takie romantyczne, haha! xD Ale powaliło mnie na kolana zdanie, uwaga...
>>Poza tym, Naruto, jest jeszcze coś... co chciałam ci p-powiedzieć...
Blondyn momentalnie zesztywniał.<<
No nie wątpliwie, był sztywny, pytanie tylko w których miejscach najbardziej ;) Ale zgaduję - i dałabym sobie nawet rękę uciąć - że z pewnością bardziej sztywny był w toalecie z Uchiha ;)
>>- Nie powiem, blondasie, masz zgrabny tyłeczek, ale znamy się zdecydowanie za krótko żeby pozwolić sobie na tego typu zabawę! << słowa Sasuke mnie tak zaskoczyły, że aż otworzyłam buzie z wrażenia! Takiego tekstu się po nim nie spodziewałam, no naprawdę. I wydało mi się to takie trochę dziwnie bo jakoś nie zarywał do niego specjalnie a teraz takie hm, wyznanie? Uznajmy to za coś w rodzaju 'wyznania', bądź flirtu, co chyba trochę bardziej pasuje.
Muszę jednak przyznać, że sytuacja w toalecie, a szczególnie wyjście doprowadziło mnie do wybuchu śmiechu. "Naruto doskonale całuje" haha xD Aj ten niegrzeczny, złośliwy Sasuke! xD
Biedna Hinata się nachlała, a Naruto też.
No i nie wątpię, że Saiowi się podobało jak Naruto wpychał mu żółtą parasolkę między pośladki ;) I ciekawa jestem jaką też zabawną sytuację miał Sasuke! xD Prosze opisz coś ;) Już widzę Sasuke w... hmm... pozostawię ci pole do popisu! xD
Kim jest Gaara?
Na razie pozostanie to pytaniem retorycznym, na które z pewnością znajdziemy odpowiedź w następnych rozdziałach.
I podobała mi się końcowa rozmowa między Sasuke i Naruto. Była taka szczera, a przede wszystkim oni byli tacy prawdziwi. Przy takich właśnie rozmowach ciężko zachować ich naturalność, dlatego też brawa dla ciebie, że udało ci się to trudne zadanie ;)
No i na zakończenie powiem, że ciekawa jestem co też zrobi biedny pan Uchiha w konfrontacji z Kushiną. Będzie, czy nie będzie pijana oto jest pytanie!
Mam tylko nadzieję, że nie weźmie bruneta za jakiegoś swojego kochanka.
I tym optymistycznym akcentem kończą swoją wypowiedź.
Po raz kolejny, z lenistwa się nie logująca
Koko :)
(Ja kiedyś naprawdę się logowałam xD, serio, serio! xD)

shadowstar pisze...

o wow... ale jazda...
Dzisiaj dzień z serii "dobra mama"? Bo skoro stoi to chyba tak.
Bardzo ciekawe opowiadanie i dobre postacie. Chouji, rzadko go dają a ty go fajnie przedstawiłaś. Pomijając fakt że wolę Sai'a od SasUke to naprawdę jest ok. Mam tylko nadzieję że się ich paczka przez to wszystko nie rozleci

Prosiłabym scie o info: 3858462

shadowstar

Sasame pisze...

Ciekawe, czy Kushina jest pijana Ostatnio wspomniane było, że znowu wpadła w ciąg, więc pewnie tak. Z drugiej strony, widzę dużo zwrotów akcji, więc nie wiem, co myśleć.

No i znowu natłok skojarzeń, myśli, podsumowań...a wiem, że najprawdopodobniej i tak nie będzie ci się chciało czytać ;]

Sprowadzę więc do dwóch najistotniejszych, jak mi się zdaje, spraw.

Po pierwsze: żal mi Hyuugi Hinaty. Nie, żebym darzyła jąkałę jakąś specjalną sympatią, choć zdecydowanie mniej mnie irytuje niż taka Sakura, czy bezpłciowa Kurenai(a to już w mandze;p) .
Nie dość, że ma na głowie nadopiekuńczego kuzyna, to jeszcze, co jest smutniejsze, padła ofiarą( choć jest nadzieja, że Naruto się wycofa) głupiego, dziecinnego/męskiego(synonimy, niepotrzebne skreślić) zakładu.

Co najsmutniejsze, wielu facetów w dzisiejszych czasach, chcąc udowodnić (zwykle wątpliwej, gorylej jakości) męskość i (oczywiście =.=') nie chcąc wyjść na tchórza, przystaje na tak dojrzałe zakłady.
Żeby nie było - nie tylko płeć brzydsza jest ku temu uwarunkowana. Z doświadczenia wiem, że dziewczyny, zwłaszcza ostatnie lata, mają ku temu takie same, jak i nie większe, tendencje. U nich jednak panuje zasada: pokaż, jak jesteś piękna, cudowna, że nikt nie może ci odmówić...I NIECH IM GAŁY WYJDĄ, O!
No comment. =.='


Druga sprawa, to 'Hollow'...Bardzo tajemnicze, nie powiem. Ale pierwsze moje skojarzenie, to to, że piosenka ta ma coś wspólnego z Itachim, następne, że chodzi o 'zdradę' Sakury, aż w końcu, że to przez życie, do jakiego doprowadził Fugaku. Jakkolwiek...Mam nadzieję, że dowiem się czytając dalej, więc lecę ;)