czwartek, 4 listopada 2010

BC Groan 15

:) Chciałam rozdział dać jutro, ale niestety, nie będę mieć dostępu do laptopa, daję więc dzisiaj.
Trochę nudny mi wyszedł, jakoś musicie przemęczyć się do następnego :)
Dziękuję za komentarze do Burzy. Pomarudziliscie XD Ja się męczę, siódme poty z siebie wyciskam, żeby skończyć opowiadanie, a tu co...? Nie no, żartuję :D Marudźcie ile tylko chcecie! :D Wasze święte prawo!

Nie przedłużając, enjoy:

......

Długowłosy, przystojny młody mężczyzna – oto jak przedstawiał się w chwili obecnej Itachi Uchiha, nadzieja rodziny i starszy brat Sasuke. Opierał się właśnie o kuchenny blat chrupiąc jabłko i taksując wzrokiem kuchnię. Zdążył już zajrzeć do lodówki i do każdej z sześciu kuchennych szafek. Sasuke wiedział, że brat sprawdzał, czy wszystko znajduje się na tych samych miejscach, co przed jego wyjazdem. Pieprzony pedant i domowy despota. O, a teraz jak gdyby nigdy nic usiadł sobie na krześle obok zachwyconego - o dziwo, jeszcze trzeźwego - ojca i bawi go rozmową o życiu na kampusie. Co jakiś czas też rzuca jemu, Sasuke spojrzenia, które mają zapewne utwierdzić go w przekonaniu, że brat go zauważa i troszczy się o jego dobre samopoczucie. Mógłby sobie darować, doprawdy.
Sasuke westchnął ciężko i oparł się o parapet. Czeka go przyjemny tydzień, nie ma co. Od ponurych myśli odciągnął go sygnał przychodzącej wiadomości. Sięgnął do kieszeni po telefon, krzywiąc się z bólu. Poparzone wczoraj palce nadal piekły.
- Sasuke, co ci się stało w ręce? – usłyszał od strony stołu.
- Nic, oparzyłem się – oburknął cicho. Co go irytowało w Itachim najbardziej, to właśnie ta cholerna, despotyczna troska. Czuwa nad wszystkim, wszystkiego pilnuje, nie rozumiejąc, że Sasuke najszczęśliwszy byłby, gdyby mu po prostu dał spokój.
Na wyświetlaczu telefonu widniała informacja o wiadomości od Naruto. To nowość. Blondyn zwykle nie pisał do niego bezpośrednio.
„Będziemy jutro malować nasz garaż. Przyjdziesz pomóc?” – to cała treść. Z kim on chce malowac ten garaż? I w ogóle skąd nagle taki pomysł?
Młodszy Uchiha dokonał szybko przeliczenia w pamięci wszystkich swych planów i obowiązków na dzień jutrzejszy. Lekcje poodrabiane, mieszkanie posprzątane, zakupy zrobione. Wyszło mu, że właściwie nie ma powodu, i nawet ochoty, żeby odmówić. O tym, że pasowałoby spędzić trochę czasu z bratem, nawet nie pomyślał. Wręcz przeciwnie – malowanie garażu będzie świetną wymówką, byle tylko wyrwać się z domu i spod „opiekuńczych” skrzydeł jego osoby.
„Przyjdę” – odpisał.
- Sasuke, a co właściwie słychać u ciebie? – spytał Itachi, który obserwował cały czas młodszego brata kątem oka – Jak szkoła?
- Bezproblemowo – odparł brunet, zajęty wysyłaniem wiadomosci.
- A zespół? BC Groan? Jeszcze gracie?
- Ten zespół to chyba długo nie pociągnie – kiwnął głową ze znawstwem ojciec, zanim Sasuke zdążył odpowiedzieć – za długo się babrają z materiałem. Powinni już dawno mieć wszystko gotowe i szerzyć markę, a oni się guzdrzą i nic nie robią.
- Chyba zbyt surowo ich oceniasz tato – odpowiedział Itachi – dopracowanie piosenek jest ważne, zanim pójdą z nimi do studia...
- Przede wszystkim też za mało wiesz o zespole, żeby się wtrącać – powiedział chłodno, lecz głośno i wyraźnie Sasuke. Itachi nie musiał bronić BC Groan za niego – I nic dziwnego. Może gdybyś choć raz poszedł na próbę, zamiast do baru, zmieniłbyś zdanie.
Po tej wypowiedzi w kuchni zrobiło się cicho, jak makiem zasiał. Fugaku po chwili chrząknął i nerwowo sięgnął po papierosa a Itachi skrzywił się z dezaprobatą.
Prawda w oczy kole.
Sasuke natomiast obojętnym było, że właśnie popsuł bratu niemal sielankową, rodzinną, powitalną pogawędkę o niczym. W końcu od dobrych kilku lat nie byli już jak rodzina.
- Sasuke – zaczął właśnie surowym tonem jego straszy brat, chcąc zapewne skarcić go za wywlekanie nieprzyjemnych tematów, ale ten nie dał mu dokończyć.
Schował komórkę do kieszeni i wyszedł z kuchni, zostawiając Itachiego sam na sam ze swoimi pretensjami. Jutro, natychmiast po przebudzeniu ulotni się do Naruto, a potem spędzi cały dzień w towarzystwie tego energicznego lekkoducha. Czuł, że tego potrzebuje. Lał na całą swoją rodzinę, a z Naruto będą rozmawiać, śmiać się... Będzie mógł popatrzeć na jego energiczne ruchy, posłuchać niskiego, lekko zachrypniętego głosu. Naładuje przy nim psychiczny akumulator do spędzenia całego tygodnia w towarzystwie ojca i Itachiego. Już jakiś czas temu zauważył, że po spotkaniach z blondynem ma więcej siły do borykania się z własną rzeczywistością. Zupełnie jakby Naruto zarażał go jakąś cząstką swego optymizmu, jakby swoją osobą stanowił żywy dowód na to, że można być radosnym nawet w takiej sytuacji, jaką on ma.
Sasuke uśmiechnął się na wspomnienie Uzumakiego. Głupek z tego Naruto, a mimo to, jak magnes, przyciąga wszystkich. Hinatę, Sakurę, Choujiego. Saia. Nawet jego, Sasuke... A przecież miałby powody, żeby się załamać i odgrodzić od świata.
Ech, Naruto, jak ty to robisz, że przy takiej matce, zachowujesz zdrowe zmysły i na dodatek tryskasz humorem? – pomyślał Sasuke, a potem, po chwili zastanowienia, znalazł odpowiedź. To pewnie dlatego, że blondyn był jedynakiem.


.........

- Tylko farbą nie chlap – powiedział Naruto ze skrzywioną miną do Saia, notabene, tez skrzywionego, ciskającego gromy z oczu w stronę Sasuke.
- Farbą chlapią tylko w horrorach, a ode mnie się odczep – odpowiedział, a następnie przesunął energicznie stopą kubełek, chwycił leżącą w pobliżu gazetę i podarł ją z mordem w oczach na trzy równe kawałki.
Sasuke rzucił mu spojrzenie pełne wyższości i pogardy. Właśnie wykładał gazetami podłogę w dalszej części garażu. Instrumenty i wszelkie inne rzeczy zostały już wyniesione, a Chouji i Shikamaru zabezpieczali właśnie stojący na zewnątrz ich nędzny, garażowy zestaw mebli folią. Piecyk i perkusja znalazły schronienie w pokoju Naruto.
- Hej tam, gazeciarze – do garażu wszedł Shikamaru, nic sobie nie robiąc z napiętej atmosfery – Mebelki już osłonięte. Chyba widziałem Hinatę z tą różową landrynką przez płot, jeśli się nie mylę, zaraz powinny…
Wypowiedź zakłócił naglący dzwonek do drzwi.
- No właśnie – dokończył Shikamaru.
- Cześć – rozległ się podwójny żeński sopran, gdy Naruto wprowadził dwie opatulone szalami drobne postacie.
Z różnych części garażu rozległy się słowa powitania. Po koniecznych wstępach i objaśnianiu, co, czym, i jak, dziewczyny pozbyły się wierzchnich odzień i , przebrane w stroje robocze, dołączyły do samczego rejwachu. Naruto nie był specjalnie uszczęśliwiony obecnością Hinaty, ale rekompensowała mu to obecność Sasuke, na którego, po wczorajszych rewelacjach Sakury, zerkał częściej niż do tej pory. Nie wiedział, że żadne z tych ukradkowych spojrzeń nie pozostało niezauważone przez Saia, który mało zębów nie połamał, zaciskając szczęki w szalonej furii. W ogólnym rozgardiaszu umykało to jakoś ogólnej uwadze. Naruto z Sakurą, Hinatą i Shikamaru malowali ściany wałkami, starając się w miarę dokładnie pokrywać wszelkie smugi i zacieki, Chouji zalepiał specjalną masą dziury po gwoździach, a Sasuke i Sai niewielkimi pędzlami malowali wgłębienia na styku ścian. Sasuke malował też te na styku sufitu, pewnie utrzymując równowagę na składanej drabince. Naruto od czasu do czasu lustrował wzrokiem jego tyłek, znajdujący się na wysokości niemal wymarzonej do prezentacji.
- Hej, Naruto – rzucił Shikamaru – Nie masz już farby na wałku, ścierasz to, co pomalowałeś. Na wałek się gap, a nie na… - podążył wzrokiem za spojrzeniem blondyna.
- O cholera! – syknął Naruto i aby uniemożliwić mu dokończenie zdania, z impetem zanurzył wałek w misce z farbą, rozpryskując przy okazji część dokoła.
- Naruto, co ty wyprawiasz?! – wrzasnęła Sakura, której poleciało trochę na łydki
- To taka zachęta do zmiany koloru farby była – mruknął Sai patrząc na różowe włosy dziewczyny.
Warczenie Sakury zginęło w zbiorowym śmiechu męskiej części widowni.
- Ale serio, Sakura, to twój naturalny kolor włosów? – zainteresował się Shikamaru
Dziewczyna zmełła w ustach przekleństwo.
- Chouji, ty ją znasz lepiej, ona zawsze była różowa?
- Eee, yy, no… tak – z kierunku spojrzeń grubasa można było wywnioskować, że bał się narażać wcieleniu sprawiedliwego gniewu, jakim była teraz koleżanka z zespołu.
- Może byście zmienili temat? – warknęła
- Sakura jest ruda – rozległ się spokojny, pewny siebie głos Sasuke – Róż powstał po fascynacji wokalistką Pink. Dobrze pamiętam? – rzucił dziewczynie niebezpieczny, nieco kpiący, ze wszech miar powalający uśmiech.
Po garażu potoczyło się zbiorowe „oooooo” i ciasny wianuszek zaaferowanych kolegów otoczył dziewczynę. Sai nawet wspiął się na palce, żeby poszukać na jej głowie rudych odrostów. Tego już było za wiele dla dbającej o wizerunek wokalistki.
- Jak tak bardzo interesujecie się farbowaniem włosów, to sami spróbujcie – burknęła, zaczerwieniona z gniewu i z rozmachem przejechała Saiowi wałkiem po czuprynie. Oszałamiającemu wybuchowi śmiechu towarzyszył dziki pisk poszkodowanego, któremu z grzywki skapywała teraz na podłogę biała emulsja.
- Kurwa, to nie było zabawne – jęczał.
- Cudownie ci w tym kolorze – kwiczał ze śmiechu Shikamaru
– Chcesz się przejrzeć w lustrze? – wtórował mu Naruto - Przyniosę z korytarza…
- Podoba ci się? – warknął Sai.
Z pełną satysfakcją przejechał pędzlem po policzku blondyna, zahaczając o ucho i kończąc gdzieś w gęstwinie jego włosów, napawając się szokiem w oczach swej ofiary.
- Sam się teraz poprzeglądaj – powiedział z uśmiechem satysfakcji lecz nie dane mu było długo cieszyć się zwycięstwem, bo Naruto zaraz rzucił się na niego z wałkiem pięciokrotnie przewyższającym powierzchnię malująca jego małego pędzelka. Uciekając zahaczył niechcący o drabinę Sasuke, zostawiając mu białe ślady na spodniach, i z czystej perfidnej zemsty maznął w przelocie twarz Sakury. Sasuke z właściwym sobie refleksem podparł się rękoma o sufit i uniknął wywrotki, poprzysięgając w duchu, że jak tylko zejdzie, da temu artyście w pysk tak, ze do końca życia to zapamięta, Sakura natomiast, pozbawiona refleksu Sasuke, zdążyła jedynie pisnąć a na jej policzkach i nosie pozostała szeroka, biała smuga. Sai z kolei dalej śmigał z prędkością pocisku naprowadzającego ziemia-powietrze po garażu, pozostawiając na kolegach plamy z farby, gdzie popadnie. Zaowocowało to, jak się można domyśleć, białym szaleństwem, które ogarnęło wszystkich bez wyjątku, a cały garaż wypełniły wrzaski, śmiechy i cenzuralne słowa.
Zmywająca w kuchni naczynia Kushina Uzumaki ze zdziwieniem, ale i pewna radością, odnotowała dobiegające z garażu piski i opętańczy śmiech. Coś tak naturalnego i zwyczajnego, jak to tylko można sobie wyobrazić. Dźwięki inne od sztucznych głosów z telewizora i monotonnego szumu lodówki. Uświadomiła sobie tez jedną rzecz. Dawno nie słyszała już, żeby Naruto śmiał się tak, jak teraz.
Bitwa skończyła się jakieś piętnaście minut później, z samoistnego wyczerpania. Sai dysząc ciężko, zdjął z siebie zapaćkana na biało bluzę i opadł na podłogę, rozkładając ramiona i nogi jak wielka różowa rozgwiazda, upstrzona białymi plamami. Shikamaru usiadł obok, nie mniej zmęczony.
- Skoro już zmieniamy image – zaczął Sai któremu właśnie krystalizował się w głowie pewien pomysł – to do końca. Naruto, ściągaj koszulkę.
- Co? – kwiknął blondyn.
- Nie będę powtarzał. Wystawiaj się plecami. Będę cię tatuował.
Sasuke, którego oba policzki i spory kosmyk włosów szczyciły się pięknymi białymi smugami, prychnął z rozbawieniem.
- No dalej – ponaglał Sai, więc Naruto, chcąc nie chcąc, zdjął z ociąganiem górną część ubrania.
- A jak to się nie zmyje? – gderał
- Zmyje, zmyje, zobaczysz. Jakby nie chciało to zawsze mogę później pomóc w szorowaniu plecków – odpowiedział Sai powodując rechot u Choujiego i Shikamaru oraz rumieniec u Naruto i natychmiast zabrał się do tworzenia na plecach blondyna ogromnego malunku, przedstawiającego dumny siedemnastowieczny trójmasztowiec z szarpanymi przez wiatr żaglami.
Sasuke, tak jak reszta obecnych, zerkał ukradkiem na powstające dzieło i musiał przyznać, że Sai naprawdę miał talent. Żaglowiec, tak jak portret Naruto widziany przed tygodniem, był dopracowany pod względem stylu w stu procentach.
Hinata wyciągnęła z plecaka aparat i razem z Sakurą zaczęły robić zdjęcia. Sfotografowały Saia wraz z jego „sztalugą”, robiących głupie miny do obiektywu Shikamaru i Choujiego, opartego o drzwi garażu Sasuke z rękoma w kieszeniach, a także siebie nawzajem, w różnych pozycjach i z różnymi minami.
- No! – powiedział Sai po pięciu minutach, przyglądając się skończonemu obrazkowi – Kto następny?
Na te słowa Chouji z Shikamaru zaczęli na wyścigi deklarować chęć poddania się zabiegowi.
- Po kolei – mruczał zadowolony Sai – Każdego wymalujemy. Nawet dziewczyny.
- Chciałbyś – odparła Sakura zaczepnie.
- Jak ci się nie podoba, zmień kolor włosów w proteście – zakpił Sai i kilkoma zamaszystymi ruchami wymalował na plecach Shikamaru białego, puszystego króliczka pogrążonego w słodkiej drzemce, na co Chouji parsknął niekontrolowanym śmiechem.
- Ej, co mi namalowałeś? – zaniepokoił się Shikamaru
- Pięknego jelenia, króla lasu i wszystkich szkolnych sarenek, czyli zwierze, które najbardziej cię obrazuje.
Wszyscy się roześmiali, nawet na twarzy Sasuke pojawił się cień rozbawienia. Nie umknęło to uwadze Saia.
- To może teraz król basu i desek? – powiedział z błyskiem w oku, podczas gdy Shikamaru jęcząc oglądał zdjęcie swych pleców zrobione przez uczynną Hinatę.
Sasuke tylko prychnął w odpowiedzi.
- Co, nie chcesz tatuażu? – drążył Sai.
Naruto uniósł głowę.
- Nie widzę konieczności paćkania się farbą w stopniu większym, niż jestem – odpowiedział drwiąco brunet, na co Sai uśmiechnął się niebezpiecznie.
- Jak dla mnie boisz się po prostu tego, co mógłbym ci namalować!
- Nie boję się.
- Udowodnij.
Co mi szkodzi – pomyślał Sasuke, jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę i usiadł naprzeciwko Saia patrząc mu wyzywająco w oczy. Gdzieś z prawej Sakura ze świstem wciągnęła powietrze.
- Grzeczny chłopak – Sai rozpłynął się w zadowoleniu – a teraz odwróć się plecami.
Sasuke, odwracając się, spojrzał jeszcze w przelocie na Naruto. Serce zabiło mu szybciej. Czy mu się zdawało, czy wlepiający w niego spojrzenie Uzumaki był zarumieniony? Nie zdążył tego jednak zweryfikować, bo czarne – teraz chwilowo białe – kosmyki przesłoniły mu widok, a pędzelek z zimną farba dotknął jego skóry, skupiając całą uwagę na sobie.
Przez chwile panowała cisza, w której mógł myśleć o Naruto i uczuciach, jakie u niego wzbudzał. A potem spokój został zburzony donośnym wrzaskiem obiektu jego zamyślenia:
- Łaaa! Nie rysuj mu penisa!!
………..
Po wymalowaniu na ciałach młodzieży trójmasztowca, króliczka, krasnoludka w okularach (stary trik zamiany penisa w krasnoludka podczas rysowania, zastosowany po naleganiach większości zgromadzonych), dwóch róż i hamburgera, łazienka w domu rodziny Uzumakich stała się drugą Mekką, z tą różnicą, że zamiast islamistów pielgrzymowały do niej wysmarowane emulsją ofiary Saia. Kushina zszokowana patrzyła na kolejkę tłoczącą się na korytarzu, składającą się z jej syna, jego dwóch kolegów ze szkoły i basisty z zespołu, podczas gdy perkusista właśnie brał prysznic a dwie dziewczyny suszyły sobie włosy w pokoju.
- Mamo, przepraszam – powiedział właśnie Naruto podchodząc do niej – Ale nie przejmuj się. Posprzatam potem, upiorę też ubrania.
- Po czymś takim to nie ma co nawet próbować prać ubrań – zauważyła Kushina – Lepiej od razu wyrzucić. Na przyszłość nie przesadzajcie z zabawą. A jak garaż?
- Pomalowany – uśmiechnął się jej syn – Musi tylko wyschnąć.
- Tak jak wy. Gdybyście potrzebowali więcej ręczników, to weź. Ja idę do siebie – wypowiedź Kushiny zmącił dzwonek do drzwi, od którego odgoniła się dłonią, jak od natrętnej muchy – Otwórz – zadysponowała jeszcze na odchodne – Jak ktoś do mnie, to powiedz, że mnie nie ma.
Naruto nie zaprotestował, nie chcąc jej denerwować. Pomyślał tylko, że śmiesznie będzie, gdy gość ujrzy roznegliżowanych nastolatków w korytarzu, z wielkimi białymi malunkami na plecach.
Dzwonek zabrzęczał ponownie, więc, chcąc nie chcąc, poszedł otworzyć.

.....

Brought to you by:

... nothing this time

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A tam nudny zaraz. Mi się podobał, jak zwykle. Chyba już nie potrafię patrzeć obiektywnie ;) No kocham wszystko :D
Ciekawi mnie Itachi. Trochę go tu poznajemy. To zaglądanie po szafkach, to bardziej odczytuję jako troskę o to, czy aby na pewno nic bratu nie brakuje. Tyle, że Sasuke jest uprzedzony do niego i w każdym zachowaniu, zdaniu widzi atak na siebie. No nie wiem, tak mi przyszło do głowy. I myślę też, że to właśnie on zadzwonił na końcu do drzwi, aczkolwiek pojęcia nie mam skąd miałby mieć adres ;)
A malowanie garażu przednio wyszło :D Te ukradkowe spojrzenia... na tyłek. No ślinią się chłopcy po cichu na swój widok ;D A malunki na ciałach? Haha wiedziałam, że Sai będzie chciał wysmarować fiuta na plecach Sasuke! :D
Sakura ruda? O mój Boże! No mówią, że rude to fałszywe, wyszło szydło z worka. Nie obrażajcie się rudzielcy, mam rudego męża ;) Uwielbiam ten kolor włosów. Sakurka to musi pilnować odrostów, bo rudy z różem troszkę się gryzą ;)
No to czekam ja zatem na gościa, który tak się dobijaaa... aaa jeszcze jest Gaara przecież. Aczkolwiek jego to chyba Naruto nie zapraszał na malowanie. Może wpadł rozmówić się z Uzumakim? W końcu ostatnio jakoś mało przyjaźnie go traktował. Ciekawe czemu ;) Poza tym uwielbiam rywalizację pomiędzy Sasuke i Saiem. Scenki zazdrości dodają pikanterii ;>
Cytując "El Tango de Roxanne" z Moulin Rouge
Jealousy.
Yes, jealousy...
Will drive you!
Will drive you!
Will drive you!
MAD!
Kocham tę wersję Roxanne :D
No to ja Cię ściskam moja droga. Pozostawiam z wenem i dobrym słowem :*
Daimon

Teme pisze...

Ale wrednie skończyłaś!! Chyba nie znasz słowa "nudny" jak to miało być nudne to ja jestem miss świata xD Alien to było naprawdę mego ekstra zajebiste!!! I mówię poważnie xD nie licząc małych błedów na które nie zawsze zwraca się uwagę ;p fajny był pomysł z tym malowaniem przez Sai'a xD
czekam na następną notkę xD

Hilisme pisze...

Hehe.. Nie wiem co miałaś na myśli mówiąc, że notka jest nudna :P Mi się podobała i poprostu nie rozumiem, jak można było przerwać coś co tak pochłania. Jeny, teraz będę się zastanawiać kto dzwonił do drzwi, aż do publikacji kolejnej notki *jeeeej*.
Pomysł malowania po plecach był świetny, rozwalił mnie zwłaszta tekst "Nie maluj mu penisa" xD No i zamienienie tego rysunku na krasnoludka z okularami ^^ xD
Znów mogłam podziwiać twój talent do opisywania sytuacji :)
Aż dziwię się, że jednak udało im się ten garaż pomalować. Wymiatasz!
Pozdrawiam i czekam na więcej :)
Bye

Anonimowy pisze...

Powiem tylko, że zajebiście piszesz ^^ Opowiadanie bardzo mi się podoba, a ten wątek w garażu był super :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo chcę się jak najszybciej dowiedzieć co to za "gość" zawitał w skromnych progach Uzumakich. Mi momentalnie nasunęła się na myśl tylko jedna osoba... Minato. Fajnie by było, gdyby to był właśnie on, ale domyślam się, że zaplanowałaś już kogoś innego.

Anonimowy pisze...

aj, już od dawna czekałam na kolejną porcję, aż usychałam z utęsknienia. Świetny wątek, Itachi jako nowa postać wprowadzony subtelnie, ale z charakterkiem, malowanie garażu - wybitne. Nie ma zbędnych opisów, dialogi są zabawne i daleko im od płytkości, a uczucia "malujesz" nie esejami, ale krótkimi zdaniami wplecionymi w całość historii. Lubię ten styl pisania, kiedy autor nie narzuca długich epopei wywyższających uczucia bohaterów i prezentujących ich myśli w przedziwny sposób. Twoja prostota i celność idealnie kreują relacje :)

nie mogę się doczekać kolejnej porcji, proszę o dokładkę!
O.

Anonimowy pisze...

Pf, "nudny", sama nudna jesteś xD Żarcik. Mi się podobał. Zwykły, dużo śmiechu, różnych "przypadków"...

Sakura RUDA! O nie! Dobre, bardzo dobre. Rudzielec z niej :P Hihi. Podobne rude jest fałszywe.

Sai i jego arcydzieła, hm. Prawdziwa dusza artysty.
Ciekawe jak Chouji zmieścił się w kabinie, haha.
Zamiast niego, śmiało zmieściłyby się trzy osoby- Naru, Sasu i Shikamaru lub Sai xD

Przy Uzumakim, Sasuke dobrze się bawi. To mi się podoba. Ciekawe jak będzie po tym dniu czuł się Uchiha.

Głupi komentarz ojca trafnie został skomentowany przez Sasuke! O! Bujaj się dziadzie! xD

Jestem ciekawa kto przyszedł do pana Uzumakiego i ciekawi mnie nagła oschłość Kushiny. A może tylko mi się zdaje? Zapewne to nie istotne :]

By Pazurek

Anonimowy pisze...

Och, mam skłonności sadystyczne (jedynie w stosunku do ciebie masochistyczne i wiem, miałam o tym nie mówić, ale nie mogłam się powstrzymać! ^^), dlatego cholerną radość sprawia mi fakt, że ja wiem kto przyszedł do domu Naruto a wy nie! :D I to mnie tak jara, że nie masz pojęcia. Jestem walnięta, czuję się Vip-em, jednak to Twoja, droga alien, notka wzbudziła we mnie takie radosne pokłady wariactwa :)
Bezapelacyjnie to mój ulubiony rozdział BC. Jest genialny i dopracowany w każdym szczególe. Tak radosny, lekki, przyjemny, że wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Biję przed Tobą pokłony za Twój niewymuszony żart, humor, jakiego cholernie ciężko spotkać. Humor rasowy i jakże stylowy :) Coś niesamowitego!
Zacznijmy od początku.
Już wcześniej Ci mówiłam, że pokochałam Twojego Itachiego. Wprawdzie to postać epizodyczna, dopiero teraz pan I. zaszczycił na swoją obecność, jednak uwielbiam go i koniec i kropka. Wybacz, nie pamiętam czy dopiero z tą notką go pokochała, czy już wcześniej go kochałam. Wiem, to żałosne, jednak z moją pamięcią jest wyjątkowo krucho.
Najbardziej rozbrajający cytat początku:
'Pieprzony pedant i domowy despota'.
xD
Genialne! :D Jesteś zabójcza! :)
Aww... i smsowanie chlopców było takie słodkie ^-^ Tak rzadko się to spotyka, a ja uważam, że to naprawdę bardzo fajny motyw jest, jak do siebie tak piszu piszu ^-^
Jednak akcja w garażu miażdży! :D Jest po prostu perfekcyjna. Jesteś naszym polskim Michałem Aniołem pomieszanym z Charlesem Chaplinem :) Serio! Już dawno nie pamiętam, kiedy śmiałam się z całej notki, nie z poszczególnych fragmentów. Po prostu od początku do końca było tyle humoru, że jesteś nim w stanie obdzielić większość społeczności blogerskiej, serio, serio! :) Strasznie podoba mi się wątek sasunaru. Jest tak subtelny i niewinny, jak dziewicze tereny, na których jeszcze nie było człowieka. To subtelne pożądanie, rodzące się dopiero w chłopcach, głęboka fascynacja, zakochują się w sobie w tak niesamowity sposób, że naprawdę, jak żyję na tym świecie i widziałam już wiele, to czegoś tak niesamowitego, jak żyję nie widziałam!:)
Już mówiłam, że jestem pod ogromnym wrażeniem? Jeśli tak to się powtórzę. Naprawdę ciężko jest dobrać słowa, po przeczytaniu czegoś tak świetnego! :) Gdybym cytowała, musiałabym po prostu wkleić cały tekst, bo wszędzie, dosłownie wszędzie, były zwalające z nóg teksty.
Haha! No i kończąc, ja wiem co będzie w następnym rozdziale, jaką niespodziankę szykuje alien, a wy nie!:D
O jezu, przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie napisać ;)
Uff, mam nadzieję, że mój bełkot jest odczytywalny chociaż na poziomie dopuszczającym.
Z niecierpliwością, która mnie zjada od środka oczekuję c.d, który mam nadzieję, że szybko nastąpi! :D Bo umrę, moją wątrobę zje niecierpliwość i już nigdy nie będę taka sama :(
Ok. Odbija mi. Idę spać.
Bijąca pokłony Koko Ko (o, szczelę sobie jeszcze jedno Ko, a co!)

Anonimowy pisze...

Ciekawe kto będzie miał widoczek. Gaara raczej nie a Itachi pewnie nie wie gdzie braciszek poszedł... no chyba ze ten mu się pochwalił ^^ Poza tym znamy jeszcze Lee i... kogoś z rodziny Hinaty?

shadowstar

Anonimowy pisze...

Twój blog został oceniony.
Pozdrawiamy:
Oceny yaoi.
[http://swiat-yaoi.blog.onet.pl/]

Teme pisze...

Kobieto kiedy w końcu dodasz kolejny rozdział?? kurde czekam i czekam a Ty nic... chcesz żebym się wykończyła czekając aż dodasz notkę?? :(

Anonimowy pisze...

Hm, no rzekłabym, że trochę bym się ponudziła ;) Życie mam kolorowe i szalone, trochę stabilizacji i nudy mi potrzeba ;)
No i co tak zamilkłaś moja droga? Cztery niedziele już minęły, człowiek za drzwiami już zakwitł, perkusista pod prysznicem spłynął kanałem, dziewczynom suszarka włosy wypaliła, a reszcie towarzystwa farba na plecach zostanie już po wsze czasy ;D
Tak może na Mikołaja znowu nas trochę ponudzisz swoim pisactwem. A my Ci znowu pomarudzimy w komentarzach i będzie wesoło :D
Ściskam mocno i wena życzę :*
Daimon

Anonimowy pisze...

Hehe Bardzo spodobał mi się twój Blok! Jest oryginalny o dziwo nie występuje tak dużym stopniu yaoi co mnie szczerzę zaskoczyło. Trzymaj tak dalej! Świetnie Ci idzie! Powodzenia na przyszłość. Teraz co do postu bardzo zabawny choć jest jeden niedosyt za mało Itachi'ego pewnie będzie coś więcej w kolejnych postach, jeśli się nie mylę? Cała seria jest dobrze przemyślana. Dobrze się czyta nie jest monotonna jak często u innych autorów! Podobają mi się piosenki są świetne. Dasz numer gadu gadu?
Gabiuu

AgiiChan pisze...

HEJ! Chciałabym tylko napisac : WOAAA! *O* Na twój blog trafiłam przypadkiem, buszujac po blogu Koko-sama...Ale już od pierwszego one Shota się wciągnełam!!! Cudownie piszesz *.* Nie w moim stylu jest uh-ah-anie ale...serio!
Właśnie na taki blog czekałam! Wiele razy szukałam dobrych FF SasuNaru w klimacie RockBand! Jak na razie natrafiłam na twój i WHYDNN :)
Z niecierpliwością czekam na kolejne posty, oczywiście nadrabiając wszystko w moim ślimaczym tempie ^^" Jak na razie do słodkiej 15 zostało mi...7 notek? oO Nie pamiętam szczerze XD Siedziałam wczoraj do 3:20!! Jak zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać i tylko ostatnia lampka zdrowego rozsądku odciągnęła mnie od komputera ^^"
Mam nadzieję, ze nie zamęczę Ciebie za bardzo - mam tendencje do denerwujących i długich komentarz XD"
Jak na razie baaardzo spodobał mi się Gaara i oczywiście "dark Naruto". Nienawidzę, jak robi się z niego przesadną ciapę -.-"
Ale co ja mogę wiedzieć? XD Wypowiem się w pełni - mam nadzieje - już pod 16 notką na szczęście ^>^...No przynajmniej ja sie z tego powodu ciesze XD
Pozdrawiam!
Love,
AgiiChan

Anonimowy pisze...

A ja to się znowu odezwę, bo właśnie wróciłam z koncertu Tribute to The Doors. O Jezu jak było fajnie. No trochę pokaleczyli ale niech im tam ;) A jaki gitarzysta był! Ktoś może jest z trójmiasta i też był w Papryce? ;) No i tak patrzyłam sobie i słuchałam i no tak mi się zachciało znowu chłopaków 'posłuchać' ;) Chyba przed snem przelecę miejscami tekst. Trochę mi literki tańczą przed oczami ale co tam, daję radę.
No to ściskam i wena niezmiennie życzę i tęsknię :*
Daimon

Anonimowy pisze...

Hej :)
Na szybko witam nowe osoby i ściskam te, co są ze mną od dawna :* Daimon, koncerciaro jedna :D Zazdroszczę!
Chciałam tylko powiedzieć, ze przepraszam za zwłokę i że nowy rozdział jest już prawie gotowy, pojawi się na dniach. Pozdrawiam was i dziękuję za to, ze jesteście :)
alien

Anonimowy pisze...

JEEEEE!!!
Co do koncertu, to zbrodnią jest robić TAKIE imprezy w środku tygodnia. Koncert na 22, potem DJ i tańce od 0.30 a kumpela o 5 rano musiała wstać do pracy :/ A muza do tańców, ech balsam na uszy, The Doors, Janis Joplin, The Moody Blues, Stranglers, Led Zeppelin, Guano Apes i takie klimaty, no żal było wychodzić. Ale co zrobić, rano do pracy :(
Zacieram łapki i czekam zatem :*
Ściskam mocno
Daimon

Sasame pisze...

No i cudnie, cholercia, cudnie.

Zdążyłam z przerwą( że też pies musi chodzić na dwór =.=) przeczytać rozdział, teraz muszę posprzątać i się przebrać...No i tyle z czytania zostaje mi jedynie skomentować szybko TEN rozdział, bo mam 21 minut na wszystko...

K. Zaczynając - dlaczego mam wrażenie, że za drzwiami jest Minato? Pomijając drugie, w miarę logiczne, przeczucie, że Itachiego wzięło na braterską miłość.


BTW - SAKURA Ruda?! Nooooo....Niech wróci do koloru - łatwiej będzie ją znieść x)

19 minut...

co do tatuażu: Myślałam, że Sai zrobi mu węża( taka mała adnotacja
do uprzednich, mangowych przygód z Oro), choć penis też mi nie dziwny, bo w końcu 1. Sai go nie lubi, 2...Wszystko opierało się na skojarzeniach...(no comment)

17 minut...LECĘ!

WENY, a 2 pozostałe poczytam, jak się w końcu zmyje ;)

Damessa pisze...

Hahaha..namalował mu penisa, no i czemu mnie to nie dziwi xd. Rozdział bardzo humorystyczny, ciekawy...no i jedno mnie zastanawia KIEDY oni wreszcie włączą trybiki i zrozumieją
jak wiele do siebie czują..?
Ehh no nie wnikam juz..ide na kolejny rozdział :D

Anonimowy pisze...

"Łaa! Nie rysuj mu penisa!" Haha xD ciekawa jestem jak by zareagowała Kushina na wielkiego penisa który znajdowałby się na plecach Sasuke xD Ach, Sai i ta jego twórczość xD a teraz nie o penisach: rozdział mi sie podobał. Nie ma to jak wspólne malowanko ;D zastanawia mnie tylko jak Sakura by wyglądała w rudych wlosach o.O cóż, powiem tyle: twoja twórczość jest zajebista tak jak eyebleed i bijuu mode <3 ja ju nie przedłużam, bo na telefonie niewygodnie się pisze xC życzę weny do kolejnych rozdziałów i... Cóż, kolejnych ficków ;) //Nagato Uchimaki