środa, 11 sierpnia 2010

BC Groan 11

O__o Tylu komentarzy to jeszcze pod żadnym rozdziałem nie miałam, nie macie pojęcia jak mnie ucieszyliście :* Przeczytałam wszystkie Wasze opinie, dziękuję, to co piszecie daje mi obraz tego, jak wygląda opowiadanie w oczach czytalnika i co ewentualnie można zmienić :) I chociaż nie jest ono czymś wyjątkowym, to za każdym razem, gdy ktoś z Was wymienia epitet 'wciągające', mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku XD Uwielbiam Was :*
Witam tych, co odważyli się lub zebrali do pierwszego komentarza :D
Tohma - łokej :D liczba mnoga, forma męskoosobowa *zapisuje, żeby nie zapomnieć* A, no i dziękuj becie, dziękuj! XD Wprawdzie dyslektyczką nie jestem, ale i tak bardzo mi pomaga. Co do niektórych spraw:
- "mały Naruto" - tak jak wyjaśniła Daimon, jest to całościowa forma określenia. nie 'mały należący do Naruto', lecz 'mały Narutek, Naruciątko'. coś w tym sensie :)
- blondyn, brunet, różowowłosa i inne koszmary fryzjerow... - powiem tak, jak czytałam takie określenia w innych fikach, to mnie denerwowały. gdy sama zaczęłam pisać, stały się kołem ratunkowym dla zbyt dużej ilości powtórzeń. nie zrezygnuję z nich, dopóki nie nauczę się w pełni, jak je zastępować :)
Sanu - Woodstok, wow! :D no i jasne, że zgadzam się na wszelkie formy polecania BCG :) jeśli tylko uważasz, że jest tego godne (bo ja mam wątpliwości XD) Ogromny buziak dla ciebie, czekam na następny rozdział Rywali :*
Daimon - muszę to powiedzieć: uwielbiam twoje komentarze! od samego początku :D chciałam, żebyś wiedziała
Virus Ci - ło, aż dwa komentarze, wow :D co do Shikamaru - fakt jest traktowany w opowiadaniu po macoszemu, ale to przez... Saia XD Za bardzo mi się rozpanoszył i swoją osobowością zepchnął Shikamaru na dalszy plan *Sai wystawia głowę zza kurtyny z wrzaskiem "akurat! już ja ci pokażę!" po czym zostaje z powrotem wciągnięty za zasłonę przez któregoś z bohaterów*. poza tym, Shika nie ma w opowiadaniu wyraźnej roli. nie wiem... niby jestem tym autorem, co tworzy i opisuje, ale czasem mam wrażenie, że postaci żyją własnym zyciem nic sobie nie robiąc z moich wysiłków okiełznania tego cyrku wariatów. pozdrawiam i czekam na nową notkę na Twoim blogu :)

Kuroneko mnie jeszcze kopie, żebym wspomniała o jednej rzeczy... XD Otóż, moja starsza siostra wybrała się z męzem na Mazury. Mama z dumą pokazała mi zapisaną w smsie nazwę jeziora i miejscowości, do której się udali. Gdy to zobaczyłam, musiałam się siłą powstrzymywać od smiechu XDD Okazało się, że jest to Sasek Wielki koło Kobylochy XDDD Jak widać Sasek podbija świat. Nawet na Mazurach wiedzą, że jest wielki XDD (tylko... co ma właściwie wielkie?... XD wolę głośno nie zgadywać).

Heh, za długie mi te wstępy wychodzą. Enyłej, enjoy:

....................


Naruto przekręcił się na bok, szeleszcząc pościelą. Było już po północy, a on nadal nie spał. Jego myśli to goniły obrazy Sasuke, to przepełniały się irytacją z jego powodu.
Niech piorun strzeli tego bruneta!... Najpierw zmusił go do pewnej wstydliwej rzeczy pod prysznicem, (nieważne, że tak naprawdę żadna w tym jego wina) a teraz nie dawał mu spać... Która właściwie jest już godzina?
- Niech to szlag!... – mruknął cicho Naruto podnosząc się i szukając po omacku bluzy, którą zawiesił przed snem na oparciu krzesła. W kieszeni miał komórkę, na której mógł sprawdzić czas.... o, jest!
Jego dłoń chwyciła i wydobyła telefon, niechcący wyjmując również jakiś zapomniany kawałek papieru. Chłopak wcisnął jeden z klawiszy, żeby oświetlić mały ekranik.
O cholera! Za pięć pierwsza?!
Plasnął się dłonią w twarz. Dobrze wiedział, że jutro będzie nieprzytomny z niewyspania. Wszystko przez tego cholernego Sasuke!!
Spojrzał jeszcze na trzymany w dłoni kawałek papieru. Co to właściwie było...?
Naruto oświetlił kartkę lampą z komórki.
No tak! Hollow.
Piosenka, która według Sasuke nie powinna była powstać, do której się nie przyznawał i chował przed innymi. Jednocześnie piosenka, która widniała w zeszycie Sakury. Być może cały zespól ją znał, ale z jakichś powodów udawali, że nie istnieje? Do tego ta wzmianka o wokalu... Ta piosenka przeznaczona była dla wokalisty, nie wokalistki. Naruto jakoś nie wyobrażał sobie Choujiego w tej roli, poprzedniego gitarzysty, Kiby tym bardziej. To była piosenka Sasuke. Tylko on mógł ją zaśpiewać.
Chłopak zapalił lampkę i usiadł na łóżku zagłębiając się w partii gitary prowadzącej i basowej.
Były bardzo dobre, lecz bynajmniej nie łatwe – piosenka wymagała ścisłej współpracy obu instrumentów. Poza tym, utwór był bardzo wymagający w stosunku do gitary rytmicznej, czyli w tym przypadku w stosunku do Hinaty. Tak właściwie... to nie wiadomo, która gitara w tym utworze przejmowała prowadzenie, bo obie partie zawierały zarówno riffy jak i palcówki. Trzeba nie lada umiejętności, żeby sobie z czymś takim poradzić. Naruto po kilku próbach dałby radę, ale miał wątpliwości co do Hinaty.
Cóż, nieważne, przecież Sasuke by się wściekł gdyby chociaż spróbowali to zagrać. Naruto westchnął i przeniósł wzrok na tekst piosenki.
Poderwał się z miejsca z bijącym sercem.
Kurwa, co to jest!?
(To you I’m all I left undone)
Sasuke, dlaczego...?
(I’m all I haven’t won)
Dlaczego nie chcesz, by ktokolwiek wspominał o tej piosence?
(Lift me up my soul’s so hollow...)
O czym jest ten tekst?
O tobie?
(Lift me up...)
Poruszony, przebiegł wzrokiem całość tekstu. Słowa były po angielsku, dlatego wszystko wydało mu się mętne, dodatkowo sprawę utrudniał fakt, że nic nie było powiedziane wprost. O co chodzi na przykład we fragmencie o odbieraniu komuś oddechu? Jak to rozumieć? Dosłownie?
Jedno z tego wszystkiego zrozumiał na pewno.
Pod tą bezuczuciową maską złośliwości i wyniosłości kryje się ktoś przeraźliwie samotny. Ktoś, kto jak Naruto, poznał ból tak dobrze, że się z nim zaprzyjaźnił i nauczył żyć. Ta piosenka jest jak ostatnie wołanie o pomoc, tylko że...
Tylko, że została napisana już jakiś czas temu.
Chwila minęła, a to, co popchnęło Sasuke do napisania tych słów dokonało już swego. Chłopak stał się tym, kim jest teraz.
Naruto opadł na poduszki z westchnieniem.
Jakie jest w tym wszystkim miejsce dla mnie, Sasuke? Moglibyśmy przecież być bliskimi kumplami...
Przełknął ślinę, wspomniawszy, co wyrabiał wcześniej pod prysznicem pod wpływem tego ‘kumpla’.
Moglibyśmy... moglibyśmy...
Mieć przed sobą przyszłość.
Tylko nie zamykaj się przed światem.
Ani przede mną.

.....................................


Cholernie niewyspany Naruto wlókł się powoli w stronę szkoły. Była ósma piętnaście, piękny, jesienny dzień. Słonko świeciło, ptaszki śpiewały, Sai nadbiegał w podskokach z naprzeciwka... Stop! Ten ostatni zdecydowanie psuł wizję piękna nadchodzącego dnia.
Ale zaraz... czy oni nie mieli czasem dzisiaj ustalać daty pozowania do aktu? Kurwa!
Blondyn odwrócił się na pięcie i chciał uciekać, ale było już za późno.
- No, Naruto! – uśmiechnął się Sai, doskoczywszy do niego i oparłszy rękę o jego ramię – Czas ustalić to i owo.
Zza zakrętu wyszedł leniwym krokiem Shikamaru i dołączył do kolegów, mruknąwszy ze znudzeniem słowa powitania.
- Uch! – jęknął blondyn – Dobra, byle jak najszybciej!
- Dzisiaj po lekcjach?
- Nie! – przestraszył się tak bliskiego terminu – Znaczy... może nie w tygodniu? Wiesz, szkoła i tak dalej.
- To w sobotę. Bądź u mnie o wpół do trzeciej po południu.
- U ciebie?
- A gdzie, kołku?
Naruto stanęła przed oczami pracownia Saia. Wszystko tylko nie to!
- Czekaj... eeee m-może byśmy to zrobili u mnie?
- Dwuznacznie to zabrzmiało – mruknął Shikamaru, a Sai uniósł brwi.
- Za domem jest garaż... w ogóle go nie używamy. Skoro już muszę pozować, to wolę tam.
- A oświetlenie ma dobre?
- Zwykłe żarówki, ale chyba wystarczą.
Sai skrzywił się lekko. W normalnej sytuacji kłóciłby się i postawił na swoim, ale nie chciał, żeby Naruto zrezygnował z pozowania, co w mniej komfortowych psychicznie warunkach było całkiem prawdopodobne.
- Dobra – powiedział – W sobotę o wpół do trzeciej będę u ciebie. Przygotuj ten garaż.
Naruto westchnął ciężko.
- Przygotuję.
Mieć niesplamiony honor to kurewsko ciężka sprawa.

....................
Mimo perspektywy ciężkiej soboty Naruto z radością powitał weekend. W końcu w piątek po lekcjach szedł na próbę z zespołem, więc jak mógł się nie cieszyć?
Gdy tylko dzwonek obwieścił koniec lekcji, zarzucił na ramię swojego Les Paula i podszedł z uśmiechem do Hinaty.
- Idziemy? – rzucił
Ta jednak nie odpowiedziała. Coś było nie tak. Dziewczyna była wyraźnie przygaszona.
- Co jest? – spytał
- N-nic... Naruto – odpowiedziała cicho – Idź... ja przyjdę trochę później.
- Hinata... wszystko w porządku? Będziesz na próbie?
- Tak – uśmiechnęła się, co wypadło wyjątkowo żałośnie – Muszę tylko spotkać się z kuzynem... zaraz do was dołączę.
W tej sytuacji Naruto nie pytał więcej i skierował swe kroki do wyjścia ze szkoły. Po kilkunastu minutach był już w kamienicy.
Zastał ogólne poruszenie i atmosferę niepewności.
- Cześć... – powiedział, spoglądając po członkach BC Groan.
Oprócz Hinaty byli w pełnym składzie, a ich twarze wyrażały zaniepokojenie.
- Co się stało? – zapytał
- Ojciec Choujiego rozbudowuje swoją restaurację. Będzie potrzebował piwnicy – powiedział Sasuke – Nie mamy gdzie ćwiczyć.
- O cholera! – zaklął Naruto – To pewne?
- Niestety – westchnął Chouji – Strasznie was przepraszam.
- Przecież nie masz za co – wtrąciła Sakura współczująco – To my powinniśmy być wdzięczni, że mogliśmy tu grać tak długo.
- Co teraz będzie?
- Nie wiadomo. Musimy się gdzieś przenieść, ale gdzie?
Naruto milczał przez chwilę. Pomyślał o nieużywanym garażu. Gdyby matka się zgodziła...
W tym momencie do pomieszczenia weszła Hinata. Nie była sama. Obok niej stał jej kuzyn, Neji.
- Hinata... – szepnęła Sakura, spostrzegłszy Nejiego – Czy to oznacza, że twoi rodzice się nie zgodzili?
Pozostali członkowie zespołu patrzyli w zdziwieniu na obie dziewczyny. Szykowało się coś niedobrego, a Sakura o tym wiedziała.
- M-muszę wam coś powiedzieć – zaczęła niepewnie Hinata.
Nabrała powietrza w usta, ale nagle się wycofała, odwracając głowę.
- Hinata nie będzie już mogła przychodzić na próby – powiedział za nią Neji – Jako dziedziczka rodziny Hyuuga musi więcej czasu poświęcać nauce. To decyzja jej rodziców.
Sasuke, Naruto i Chouji wpatrywali się w niego w osłupieniu, jakby to, co powiedział, nie całkiem do nich dotarło. Tylko Sakura wydawała się nie być zaskoczona.
- A-aaale.... – jęknął Chouji – to rujnuje cały zespół... O kurde! Nie mamy gitarzystki, nie mamy gdzie ćwiczyć...
- Ja bardzo przepraszam! – krzyknęła Hinata żałośnie – Naprawdę bardzo prosiłam rodziców, żeby mi pozwolili...!
- Daj spokój! – Sasuke wsadził ręce w kieszenie.
Dziewczyna mało się nie rozpłakała. Neji westchnął, a Sakura objęła jej ramiona.
- Może nie wszystko stracone – odezwał się Naruto, przyciągając spojrzenia innych – Może uda mi się załatwić miejsce do ćwiczeń... Sasuke!
- Co?
- Masz kogoś na miejsce Hinaty? Bo jeśli nie, to mogę zapytać znajomego, czy by z nami jakiś czas nie pograł.
Sasuke powoli pokręcił przecząco głową.
- Przyjdźcie do mnie jutro po południu. Zaproszę też tego gitarzystę, zobaczymy czy się nada. Okej?
Przytaknęli. I tak przecież nikt nie miał lepszego pomysłu.
- Dobrze. To lecę do domu - myślami już był przy rozmowie z matką na temat garażu – Do jutra!
Dopiero gdy już doszedł do przystanku metra uświadomił sobie, że nie podał im konkretnej godziny, o której mogliby przyjść. Powiedział tylko ‘po południu’, a ten termin łączył w sobie kilka możliwych godzin, łącznie z tą, w której będzie pozował Saiowi do aktu. Zaklął i wykręcił szybko numer Choujiego.
- Halo, Chouji?
- No cześć Naruto, słabo cię słyszę... jestem u ojca w restauracji, tutaj jest cholernie głośno...
- Powiedz wszystkim, żeby przyszli jutro po trzeciej, dobra? Wpół do czwartej może być – w duchu modlił się, żeby Sai uwinął się w godzinę. Nie miał pojęcia ile czasu może trwać to całe szkicowanie.
- O trzeciej?... Nie usłyszałem tego ostatniego!
- Wpół do czwartej!! Dobra?
- Okej, okej – Chouji nie chciał się przyznać, że w ogóle nie usłyszał ostatniej kwestii Naruto.
- To do jutra! – blondyn rozłączył się. Gdyby przypadkiem pozowanie miało trwać dłużej, umówi się z Saiem na kolejny termin.
W tym czasie Chouji już pracowicie pisał i wysyłał reszcie zespołu smsy o treści „Jutro u Naruto o trzeciej”.

........................................

„Jutro u Naruto o trzeciej” – przeczytał Sasuke i odłożył telefon. Właśnie wszedł do domu.
Odłożył plecak na półkę pod wieszakami i zdjął buty. Z kuchni dało się słyszeć skrzypnięcie krzesła. A więc staruszek był w domu.
Sasuke wszedł do kuchni, kątem oka oceniając stan ojca. O dziwo, wszystko było w porządku. Fugaku siedział przy stole, kopcąc papierosa i wpatrując się z zamyśleniem w okno. Sasuke sięgnął do lodówki po sok gdy poczuł na sobie jego ciężkie spojrzenie.
- To ty – usłyszał
Nie uznał za obowiązkowe odpowiadać.
- Jak tam szkoła? – Fugaku zgniótł papierosa w popielniczce i natychmiast sięgnął po następnego.
- Jak zwykle – mruknął Sasuke, nie patrząc na ojca.
- Żadnych problemów?
- Żadnych.
Przez chwilę w kuchni panowała cisza, przerywana odgłosem wydychanego przez Fugaku dymu tytoniowego. Sasuke bez słowa zaczął przygotowywać posiłek dla nich obu.
- Nie ma makaronu – stwierdził głośno, przeszukując szafki – Prosiłem, żebyś kupił.
- A jak tam zespół, który prowadzisz? – Fugaku całkowicie zignorował syna – Da się z was coś zrobić, hę?
- Dlaczego nagle cię to zaczęło interesować? – warknął w jego stronę Sasuke – Nigdy nie przejmowałeś się tym, co robię i jak mi to idzie.
- W końcu jesteś moim synem. I odziedziczyłeś w jakimś stopniu talent do gry. Ale i tak zawsze będziesz gorszy od Itachiego.
Sasuke przygryzł wargę.
- Taaak – kontynuował jego ojciec – Itachi zawsze miał smykałkę do gitary. I tak wcześnie nauczył się grać... Naprawdę nie wiem, czemu wybrał te cholerne studia na Harvardzie. Gdyby tu został, mógłbym zrobić z niego gwiazdę. Mógłbyś się sporo od niego nauczyć. Powinieneś go podziwiać i brać z niego przykład. Nigdy go nie przebijesz.
Jego syn zacisnął nieznacznie pięści. Fugaku leniwie zgasił papierosa.
- Pójdę kupić ten makaron. A może po prostu zamówimy pizzę?
- Nie – powiedział Sasuke nie patrząc mu w oczy – Kup makaron. Wróć zaraz, bo za pięć minut nastawię wodę.
- No, to zaraz przyjdę. Aha, nie wspominałem ci... Itachi dzwonił. Być może niedługo nas odwiedzi. Już czas najwyższy, kto to widział tyle czasu za granicą siedzieć. Może wypożyczę samochód i wyjedziemy po niego na lotnisko, co?
Tak, żebyś tym razem zabił w wypadku mnie lub jego, pomyślał Sasuke.
- Taksówką będzie taniej – powiedział zamiast tego.
- Racja. – Fugaku założył kurtkę. W następnej chwili już go nie było w mieszkaniu.

..............................................

Tego wieczora Sasuke długo nie mógł zasnąć. Zbyt wiele spraw cisnęło mu się do głowy. Zespół. Brak gitary rytmicznej. Miejsce do prób. Ojciec i jego cyniczne uwagi. Genialny starszy brat, który być może wkrótce ich odwiedzi. Wśród tych myśli, co jakiś czas pojawiał się jak duch Uzumaki Naruto, w różnych wydaniach, zależnie od kontekstu – Naruto rozwiązujący problem miejsca do ćwiczeń, Naruto proponujący kogoś grającego na gitarze, Naruto, którego matka piła tak samo ostro jak jego ojciec, Naruto znoszący przeciwności losu z uśmiechem, nie dający po sobie niczego poznać, Naruto, którego spojrzenie przewiercało go na wylot, powodowało dreszcze oraz chęć podejścia bliżej... Stop!
Sasuke syknął ze złością. Ostatnio zdecydowanie za dużo myśli o tym jasnowłosym głupku. Zupełnie, jakby miał mało problemów na głowie i musiał sobie stwarzać dodatkowy w postaci matołka, który na jakikolwiek gest ze strony Sasuke reaguje paniką i ucieczką.
Brunet nie mógł jednak zaprzeczyć, że coś się z nim działo i to coś, miało bardzo ścisły związek z blondynem. Jeszcze trzy tygodnie temu był mu zupełnie obojętny, ale teraz...
Co się właściwie stało? Nic. Rozmawiali, gdy go odprowadzał do domu po imprezie urodzinowej. Poznał jego matkę. Pokłócili się o zespół i Hinatę... to chyba wtedy Sasuke po raz pierwszy poczuł do niego coś w rodzaju pożądania, zawdzięczając je fizycznej bliskości i poczuciu więzi psychicznej. Zupełnie, jakby blondyn był z nim połączony niewidzialną nicią, która wytwarzała między nimi nieme porozumienie egzystujące ponad tradycyjną komunikacją. Potem, gdy Naruto przyszedł powiedzieć mu, że wraca do zespołu, chciał mu to wyjaśnić, powiedzieć, że zmysły nie mają nic do rzeczy. Nie powiedział tego, bo przekonał się, patrząc w jasnoniebieskie tęczówki Uzumakiego, że jednak zmysły miały bardzo dużo do powiedzenia. Czuł to wtedy, nie rozumiejąc, skąd bierze się w nim ta chęć przyciągnięcia blondyna do siebie i pocałowania namiętnie.
Teraz też tego nie wiedział.
Niezrozumienie i ucieczka Naruto powodowały w nim drażniący dyskomfort psychiczny.
Kurwa, jeszcze jakiś czas temu wyśmiewał się z Saia i jego uczuć do Naruto! A teraz sam nie okazywał się być lepszy. To go jeszcze bardziej irytowało.
Do tego ten dzisiejszy, wkurwiający monolog ojca... bo rozmową nazwać się tego nie dało.
No cóż, gadka jak gadka, mógł sobie mówić, co chciał, Sasuke już dawno przestało to ruszać.
(kłamca)
Przynajmniej dziś nie pił.
Nie pił i nie wsiadł po pijanemu do samochodu.
Nie spowodował wypadku.
Nie zabił nikogo w tym wypadku.
Tak jak to zrobił, gdy zginęła matka Sasuke i Itachiego, osiem lat temu.
Matka...
Sasuke wstał gwałtownie, podchodząc do biurka i zakładając leżące tam słuchawki.
Dosyć na dziś! Posłucha sobie jakiejś uspokajającej muzyki i dzięki temu łatwiej zaśnie.
Położył się z powrotem, rozluźniając mięśnie i zatapiając się w dźwiękach płynących ze słuchawek. Jego wzrok padł na majaczące w ciemności kontury zdjęć ustawionych w ramkach na półce obok drzwi. Było tam jedno zdjęcie matki... Uśmiechniętej, zadowolonej z rodziny. Nie wiedzącej, co ją czeka.
Jako dziecko bardzo ją kochał.
Tym bardziej nie mógł wybaczyć ojcu.
No proszę, jak na ironię w słuchawkach pojawiła się akurat jedna z tych rockowych ballad o zmarłych bliskich, pisana po to, by wyciskać łzy u lubiących łatwe wzruszenia osób. Dźwięki gitary były jednak tak uspokajające, że nie przełączył piosenki.
(There in my mind...)
Sasuke poruszył się niespokojnie w pościeli. Jego myśli wróciły do Naruto.
Blondyn miał jedną cechę, którą miała jego matka.
(An angel bathed in light)
Wyczuwało się w nim niezmierzone pokłady ciepła i radości. Tak jak w niej.
A może to jego wyobraźnia na granicy snu płatała mu figle?
(Telling me everything’s gonna be alright)
Powieki Sasuke zaczęły powoli opadać a słuchawki zsunęły się delikatnie.
(If I can just fall asleep tonight)
Delikatny wiatr poruszył firanką.
Sasuke zasnął.

............................

Brought to you by:

Submersed - Hollow
SR-71 - In My Mind

12 komentarzy:

Kuroneko pisze...

no! w końcu! ];>
Złyyy Sasuke nie daje spać blondaskowi :P Phi za pięć pierwsza? toż to młoda godzina jeszcze xD Nie wiem co oni tam tak wcześnie spać chodzą :P A teraz o owej zapomnianej kartce. Utwór Hollow, hmm Naruto zastanawia się dlaczego Sasuke nie chce jej grać/śpiewać. Cóż. Bywają takie utwory, których ciężko jest słuchać (a grać kiedy jest się autorem to dodatkowe utrudnienie) ze względu na to, co w sobie zawierają, co ze sobą niosą i o czym przypominają. A niekoniecznie chcemy pamiętć. To taki sposób ucieczki, zamknąć uczucia w słowach, spisać i pozwolić im umrzeć. To jakby forma wyzbycia sie tych uczuć, oczyszczenia, pozostawienia przeszlości za sobą, ale w jakiś sposób udokumentowania jej. Niby chcemy zapomnieć, a jednak owa kartka spoczywa gdzieś na dnie szuflady by przypominała nam o tym co przeżyliśmy, bo o tym, co puszczono w niepamięć, trzeba czasem szczególnie dobrze pamiętać ;)
Bardzo podobają mi się myśli Naruto o "wspólnej przyszłości". Udało Ci się, naprawdę. I od melancholii przechodzimy do momentu komediowego :D *wyobraziła sobie Sai'a nadbiegającego w podskokach* XDDDDDDD On jest po prostu boski. I powrócenie myślami do jego pracowni - bezcenne. Broni się rękami i nogami nasz blondasek oj broni ];> Trochę mi go żal jak o tym pomyślę, ale z drugiej strony przynajmniej my będziemy mieć z tego uciechę. Co niekoniecznie można powiedzieć o samyn zainteresowanym ;D Mmm no i nam się posypało piwniczne granie ;(( Niby się wszystko ułożyło, a tu kolejna kłoda pod nogi ;/ Ugh parszywe to życie x/ Ale pomysł z garażem jak najbardziej trafiony. A już nie wspomnę o scenie informowania członków zespołu o spotkaniu XDDDD Może jednak zgodzenie się na pozowanie w pracowni Sai'a byłoby o wiele lepsze XD Bo coś czuję po kościach, że wyjdzie z tego niezła scenka xDDD
Relacja ojciec - syn. Ehhhh brunet to ma przerąbane ; / Ale widać ma silny charakter, bo niejedna osoba już dawno by się załamała. Cóż. Jakoś trzeba z tym żyć, widać, że dostrzega w Naruto podobieństwo do siebie samego. Wiadomo. Te same przeżycia, zwlaszcza negatywne, łączą o wiele bardziej niż te szczęśliwe. Smutne to, ale prawdziwe. *westchnienie* No, przydałoby się jakoś poskładać. Weny życzę oczywiście i oczekuję z niecierpliwością na BCG 12 : )
A teraz czas na rozrywkę :D Myślałam, że mi większy fan mode wyjdzie ];> Ale nie słuchałam przed tym WT, pewnie dlatego. No, ale trzeba się wczuć w klimat *mamrocze sama do siebie* "Sanctus Espiritus, is this what we deserve, can we break freeeeeeeeeeeee *wyje* from chains of never-ending agonyyyyy" ];> *dostała kapciem*

Unknown pisze...

Hinata odchodzi z zespołu? Och, jak mi przy … a nie w sumie nie. Jedyne co robiła to psuła efektywność zespołu, Gaara będzie dobrym zastępstwem : ) Według mnie bardzo dobre rozwiązanie, chociaż jestem ciekawa czy pojawi się jeszcze w jakimś ważniejszym wątku : )> w sumie sprawa z zakładem nie jest taka do końca rozwiązana mogło by być zabawnie, gdyby wszystko się sypnęło, dziewczyna zapłakałaby się nam na śmierć : ).
A właśnie, zakład. Kurde, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego jak ta cała wesoła kompania się spotka < z gołym Naruto na czele>, bo wszystko się na to zapowiada. O i reakcja Sasuke na widok roznegliżowanego blondasa mogłaby być całkiem … uhm : )> no i czy Sai nie wykorzysta sytuacji, do „przywłaszczenia” sobie Uzumakiego, to byłoby nawet w jego stylu, tak sądzę : ).
Ah, więc ta piosenka Hollow, pewnie była napisana jakoś niedługo po śmierci matki Uchihy. To mogłoby sporo wyjaśnić – przed wszystkim niechęć Sasuke do zagrania/zaśpiewania jej. Aż sobie muszę ją ściągnąć : ). A z Fugaku jaka rasowa świnia, syn opiekuje się nim jak może, wyciąga z rynsztoków, odprowadza do domu, a pan domu pieje na cześć starszego, który w sumie go olał i wyjechał jak najdalej. Wstrząsnęła mnie też informacja, że to on zabił Mikoto, aż mi się tak jakoś autentycznie smutno zrobiło.
Niedługo wpada Itachi : ) Fajnie, chciałabym zobaczyć w jakim go postawisz świetle – zimnego egoisty mającego wyjebane na swoją rodzinę, czy kochającego starszego braciszka, próbującego ocalić Sasuke przed praniem mózgu/ogólnym uprzykrzaniem życia jakim zajmuję się Fugaku.
Będą też niezłe jaja jak brunet się kapnie, że Naruto zapierniczył mu tą piosenkę. Chociaż może przy okazji wyjaśni co i owo, i w efekcie ich więź by się zacieśniła ? : )
O, Sasuke zaczyna myśleć o Uzumakim, jak słodko. Teraz to tylko ręka w gacie i jedziesz : ) > To, że Ci dwaj czują do siebie coś więcej niż przyjaźń jest już w tej chwili jasne jak słonecznko, teraz czekać tylko na rozwój wypadków : ).Ogólnie rozwaliło mnie słowo „kumpel” w ustach Naruto, podczas gdy jeszcze nie tak dawno, myśląc o owym echem „kumplu” : ) > się masturbował : )).
A właśnie, mam pytanko : ) > w opisie bloga masz, że będzie to shounen-ai, tzn, że nie masz zamiaru pisać żadnych ostrzejszych scen erotycznych? : ( Moje serce będzie krwawiło, chcesz mnie mieć na sumieniu? : ).
Sasek Wielki jest zacny, trzeba się tam kiedyś wybrać : ) I Kobylocha, jezu kto wymyśla takie nazwy …

Anonimowy pisze...

Sasek Wielki, dobre. A co powiedzieć o dynastii Sasów?:D
No, ale do rzeczy. Aaaaaaa! Cieszę się,że dodałaś nowy rozdział, uwielbiam twojego fanficka. Trafia IDEALNIE w mój gust jeżeli chodzi o SasuNaru.
I uwielbiam stworzonych przez ciebie bohaterów. Nie dziwię się, że napisałaś, że oni żyją jakby własnym życiem, dokładnie takie ma się wrażenie czytając ff. Wszystko jest takie naturalne i idealnie układające się w całość. Hmm, chyba niektóre z tych rzeczy już pisałam, ale co tam:)
Uwielbiam Naruto, który chce, żeby Sasuke był jego bliskim kumplem (:P) i dopiero po chwili uświadamia sobie co robił pod wpływem myśli o tym właśnie "kumplu". To było dobre:D Aż nie mogę przestać stosować emotikonek w komentarzu:)
No i to jego pozowanie... Tak myślałam w poprzednim rozdziale, że podczas pozowania zobaczy go Uchiha i ... No właśnie i co to nie wiem, ale na pewno będzie ciekawie. Chyba, że go jednak nie zobaczą w co wątpię, bo w pół godziny to Sai może zdąży rozstawić sztalugę. Mam tylko nadzieję, że Sasuke nie obrazi się jak panienka i nie będzie sobie wkręcał filmów, że blondyn jest z Saiem (swoją drogą: "Słonko świeciło, ptaszki śpiewały, Sai nadbiegał w podskokach z naprzeciwka..." - padłam ze śmiechu omal nie zrzucając z kolan laptopa:))
Ach, no i nowy członek zespołu, jak mniemam Gaara? Tu też mam nadzieję, że nie będzie leciał na Naruto, bo trzech "absztyfikantów" do jednego Uzumakiego to by było za dużo:)
Było też trochę refleksji. Jak sadzę Fugaku rozpił się tak po śmierci Mikoto, ale tak czy inaczej, skurw... z niego, sądząc po tym jak traktuje Sasuke. Ten to ma do niego cierpliwość.
Bardzo też podobały mi się myśli Naruto o Sasuke i na odwrót, o tym co zaczyna ich łączyć.
I też jestem ciekawa, jaki będzie twój Itachi. O wiele bardziej lubię go w wydaniu pozytywnym.
Kończąc już mój wywód nie pozostaje mi nic innego jak namawiać cię do jak najszybszego dodania rozdziału (tak wiem i kto to mówi, ale u mnie Sasunaru trochę się już wypala, a u ciebie kwitnie i to jeszcze jak!
Pisz, pisz, bo ja się już nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, urzekłaś mnie tym fanfickiem, więc teraz będę marudzić:)
Sanu

Daimon pisze...

HA! Jednak dobrze wypatrzyłam u Ciebie "Hollow" ;> Świetny kawałek tak w ogóle. Rozbudzasz coraz bardziej ciekawość. Tak samo ten drugi kawałek, niezwykle klimatyczny, a że czytam i słucham to o takiej porze, to brzmi odpowiednio. Wyobrażam sobie od razu przysypiającego Sasuke. Ja też prawie zasypiam, padam na twarz dzisiaj, wróciłam późno, po ciężkich robotach, ale przecież musiałam przeczytać skoro się pojawiło no i oczywiście zostawić komentarz na gorąco. Mam nadzieję, że wyjdzie konstruktywny mimo mojego zaćmienia.
Ale od początku. Cieszę się, że dostarczam Ci radości moimi komentarzami. Miło mi bardzo. Będę się dalej starała, by nie opaść na laurach. Co do Twoich wstępów, to ja osobiście lubię, jak Autor/ka "zagada" do fanów. Znaczymy coś widać i nasz głos jest wysłuchany :D Więc pisz moja droga jak masz wena również na wstępy.
Teraz do tekstu, bo mi też coś długi wstęp wyszedł ;)
Chłopcy nie mogą spać, ech te niespokojne dusze, ciała niezaspokojone ;) Każdy już sobie zaczyna zdawać sprawę, muszą jeszcze jakoś dojść do tego razem. W kupie siła ;) No ale póki co Naruto, daje nogę jak tylko Sasuke się zbliży. Trza czekać, widać z tego.
Sai. No uwielbiam faceta. Ech, no mógł się Naruś umówić z nim po lekcjach, a tak? O borze zielony, na pewno wlezą ze sprzętem jak ten będzie pozował, nie no... (bije głową w stół).
Przy całej sympatii do Hinatki, również się cieszę, że będzie Gaara ;) Biedna dziewczyna, nie może spełniać swoich marzeń. Co za rodzina :/
No a jak już jesteśmy przy złej rodzinie, Fugaku GRRR. Itachi to, Itachi tamto, znaczy się jest jak zwykle. Paskudny typ. Syn dupę podciera, mordę z kibla wyciąga jak jest nachlany, a ten tu takie rzeczy mówi! Jestem oburzona. I jeszcze matkę po pijaku zabił! Przepraszam, że się uniosłam. Ale balsam na kłopoty wszelakie już jest, trzeba tylko rękę wyciągnąć.
Czekam zatem na tą nieszczęsną sobotę. Jeżu, boję się tej 15 ;) Mam nadzieję, że jeszcze Kushina dodatkowo nie uatrakcyjni popołudnia.
Wena moja droga i czasu życzę.
Ja tu dopinguję Cię i ściskam :*

Tohma pisze...

No w takim razie baardzo dziękuję Twojej becie < pokłony > xD.
Co do notki, wielka szkoda, że Hinata jednak odchodzi :(. Zawsze lubiłem tę postać i jakąś taką nić sympatii do niej czułem,a do Gaary wręcz przeciwnie. Teraz Sasuke pewnie bedzie ostro zazdrosny o Gaarę... Oj porobi się, porobi.
Nie wyobrażam sobie, jakby zespół rockowy miałby mieć próby w moim garażu xD. Chyba bym padł... no, ale oni dobrze grają, więc nie byłoby tak źle, prawda?xp
Biedny Sai, jego sesja zostanie przerwana :p A tak jakoś go polubiłe, zawsze go lubiłem, nawet kiedy wykreowałaś go na takiego snobka :d.
Co do piosenek... hmm wolałem poprzednie z damskim wokalem xD.
W ogole nie za bardzo przepadam za rockiem... wolę metal 10 razy.
Ah no i jeszcze jedno! Z niecierpliwością czekam na Itachiego :d Kocham tę postać i wierzę, że swietnie go wykreujesz :d.
Pozdrawiam i życzę weny ;*

Anonimowy pisze...

Łał, rozdział daję do myślenie ^^. Jestem nienasycona, pragnę dalszej części, chcę sobotę! xP
Wszystko się komplikuję. Jestem ciekawa jak zespół zareaguje na pozowanie i czy matka Naruto zgodzi się na wypożyczenie garażu.
Prześliczne piosenki wybrałaś ^^ Fragmenty tekstu- rewelacyjne. Prześlicznie komponowało się z całością ^^


By Pazurek

Anonimowy pisze...

Rozdział nie należał do najdłuższych ale baaardzo mi się podobał. Zdecydowanie jeden z twoich najlepszych!
W łepetynach chłopców zaczyna kiełkować ziarno gejowskiego rozsądku i powolutku pojmują swoje uczucia.
Ciekawi mnie wątek dotyczący tej piosenki. Swoją drogą odnoszę wrażenie, że wszyscy, za wyjątkiem mnie (jak zwykle), ją znają... ;)Ale posłucham ;)
Wracając - jeśli partia jakichś tam gitar jest trudna i Hinata by nie podołała temu zadaniu, to z pewnością Gaara okaże się na tyle dobry by stanąć oko w oko - a raczej ucho w ucho - ze śpiewającym Uchiha :D
>Moglibyśmy... moglibyśmy...
Mieć przed sobą przyszłość.
Tylko nie zamykaj się przed światem.
Ani przede mną.<
awww jaki piękny cytat ^-^ Naruto czasami potrafi być naprawdę romantyczny :D
No ale cała sielankowa atmosfera pryska, jak bańka mydlana, gdy na scenę (tym razem nie muzyczną) wkracza - tadadadadada! - Sai! :D On to zawsze wie jak popsuć nastrój. Chociaż nie można mu zarzucić tego, że wprowadza jakąś grobową atmosferę. Co to, to nie! :D I naprawdę muszę powiedzieć, że twój Sai jest po prostu, no... genialny? Naprawdę z każdym rozdziałem coraz bardziej go lubię. A coś mi podpowiada, że w 12 rozdziale to po prostu go pokocham :D Uwielbiam postacie, które wiedzą jak zamieszać ;]
Jeśli chodzi o Hinatę, no to ta jak zwykle pulty w majtkach i tyle. Ale za to ją lubię! Znaczy... nie lubię jej, ale lubię jak jest taka :D Przez twój rozdział jestem do wszystkiego tak optymistycznie nastawiona! A nie powinno tak być, kurde no! :D Źle wróży, jak akceptuje Hinatę, oj zdecydowanie źle ;)
No i jeszcze to pozowanie... :D Nie zdziwiłabym się, gdyby Sasuke wpadł na jakże genialny pomysł odwiedzenia Naruto nieco wcześniej... W końcu sam Uchiha oglądający Naruto w stroju Adama to nie to, co Uchiha i reszta zespołu oglądająca Naruto-golasa, prawda? ^-^
No i jakaż ciekawa relacja Fugaku-Sasuke, o ile pamiętam Itachi pojawił się kiedyś jedynie epizodycznie. Czy teraz poświęcisz mu więcej uwagi? Czas pokaże.
To chyba wszystko co miałam do napisania.
Muszę powiedzieć, że zainspirowałaś mnie tym rozdziałem i sama idę pisać 11 część Bom Bom!, żeby nie było :)
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy przygód naszych chłopców i ich miniatur, jeśli wiesz co mam na myśli... ;D
Pozdrawiam serdecznie!
Koko

Anonimowy pisze...

hej ;p notka bardzo fajna, przeczytałam już wcześniej, ale nie miałam czasu skomentować ;D przepraszam ;p Hinata odchodzi z zespołu, a jej miejsce chyba zajmie Gaara :D ciekawe jak się dogadają z Sasuke ;D a i już się nie mogę doczekać jak będzie wyglądało to malowanie aktu Naruto przez Saia :D i pewnie wpadnie wtedy Sasuke :D to będzie świetne :p co do piosenki ''Hollow'' ciekawe czy Naruto porozmawia o niej z Sasuke, to może być ciekawe ;p a może kiedyś sami coś napiszą ?:D ogólnie bardzo mi się podobało i czekam na next ;p pozdrawiam

kinga_222

Yumiko-chan pisze...

Uwielbiam tego bloga... Masz świetne notki... I cieszę się że Sasu zdaje już sobie powoli co zaczyna czuć do Naruciaka :) Mam tylko nadzieję że Sai nic nie będzie chciał zrobić naszemu kchnemu blondynkowi? Bo ten typ naprawdę ma jakąś obsesję na punkcie kochanego młotka... Czekam z niecierpliwością na nstępną notkę :)

Pozdrawiam Yumiko-chan

PS. Mam prośbę... Mogłabyś mnie poinformować o nowej notce pod moim numerem gg? Oto on: 16101496

Jeszcze raz pozdrawiam i czekam :)

Dream Winchester pisze...

Przeczytałam jednym tchem wszystkie rozdziały! A teraz ciężko cokolwiek mi wydusić, bo jestem pod zbyt dużym wrażeniem...
No normalnie nie wiem co powiedzieć! Pewnie wiele osób Ci już mówiło, że opowiadanie jest świetne, a ja nie chcę się powtarzać, chociaż pewnie i tak będę musiała.
Uwielbiam wątki zespołów rockowych. Może i niezbyt znam się na muzyce, choć kiedyś przez krótki czas miałam styczność z gitarą.
Wiesz za co Cię kocham? Za klimat! Gdy opisywałaś te próby, zawsze puszczałam sobie piosenkę, jaką aktualnie grali i och...! Efekt świetny! Wyobrażałam sobie cały zespół, grubego Choujego walącego w bębny (świetnie pasuje na to stanowisko!), Sasuke trzymającego gitarę i wymieniającego znaczące spojrzenia z Naruto... Jedynie Hinaty jako tako nie usiłowałam wyimaginować. Nie lubię kobiet, a już szczególnie nie w anime 'Naruto', dlatego zazwyczaj olewałam białooką i różową świnię xD.
Jednak na samym początku miałam kilka zastrzeżeń co do Twojej narracji. Nigdy nie spotkałam się z... tak potocznymi opisami i trochę mnie to irytowało. Mimo wszystko szybko spostrzegłam, że jest ona Twoim atutem. Opowiadanie jest lekkie i żartobliwe.
Co do wydarzeń w opowiadaniu... Teraz dopiero będzie! Naruto, nagi, stojący na środku garażu, napalony Sai i... Zespół wchodzący nagle, przerywający im tą intymną chwilę! Jestem ciekawa jak zareaguje Sasuke! Mam nadzieję, że się wścieknie i podejmie grę walki o blondyna! Co tu dużo mówić, jest to moja ulubiona postać zarówno w mandze jak i anime 'Naruto'. Zawsze go faworyzowałam i lubię, jak wszystko kręci się dookoła niego ;D.
Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Może, że czekam na kolejny rozdział? Mam nadzieję, ze opublikujesz go niebawem! :D
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny! ;d

Sasame pisze...

Pierwszy rozdział, który wzbudził we mnie aż takie emocje.

Najpierw poczułam irytację, gdy Naruto pomyślał 'za 5 pierwsza! Jutro będę nieprzytomny'. Hn. Ja tam o pierwszej się co dzień kładę, a i zdarzają się dni, kiedy to przed 3 nie da rady...nie mówiąc o zasypianiu o 5 nad ranem, mimo iż leży się w łóżku, ale to inna bajka xD

Następnie jakieś poruszenie( choć wzruszeniu i innym takim było daleko), gdy pojawił się opis 'prawdziwego' Sasuke.

Jeszcze później poczułam radość, bo skoro Hyuuga odchodzi, będzie miejsce dla Gaar(nka)y, do którego, pod wpływem jakiegoś takiego ogólnego entuzjazmu, zapałałam sympatią( choć i tak stoi Daaaaaleko w tyle za Sasuke, Itachim, Peinim, Orochimaru, Madarą...ale, co może cię zdziwi - Przed Uzumakim - mam poryty dekiel i nie lubię good boyów x).

Później nadeszła złość powróciło poirytowanie, zjawiła się niechęć i zrezygnowanie. Psia jego, skąd ja to znam...Braciszek przyjeżdża, postawmy pomnik =.='

Uprzedzając domysły - Nie, nie powyłam się nad okrutnym losem Sasa, jednak największe wrażenie zrobił na mnie kontrast.

Najpierw, kiedy nasz fficowy geniusz oznajmił 'Jutro u mnie', zrobiłam, znanego z nk(choć ja sama namiętnie bojkotuję ten, jak i inne ogólnodostępne portale społecznościowe) palmface'a, mamrocząc 'co za młot, idiota, kretyn...'. Chwilę potem zreflektował się, ale, jak mawiają w dowcipach 'niesmak pozostał'.
A później właśnie całkowicie odwrotna sytuacja, gdzie rozbawienia już nie było.

A na koniec jeszcze to.

SR-71...Jak tylko zobaczyłam nazwę zespołu, wiedziałam, że go znam. Tak więc złapałam komórkę( drugie, obok MP4, obnośne źródło ulubionej muzy) i przejrzałam...RZECZYWIŚCIE! 'Tomarrow' i 'My world'...Geez - jak ja dawno tego nie słuchałam. Zapomniałam nawet, że je mam x)
No ale ostatnio skupiłam się na starszych zespołach, jeśli chodzi o słuchanie. Jedynym wyjątkiem jest moje ukochane Papa Roach, trochę TDG,TFK,Seether, Skillet, Breaking Benjamin, Saliva, Drowning Pool, Korn, LP( TYLKO STARE!), Mudvayne, Sum 41...Trochę tego jest, choć i tak ostatnio króluje u mnie Dezerter, Metallica, Nirvana, Brygada Kryzysowa, Strachy na Lachy( choć zdecydowanie wolę cover HETMANA w pewnej ich piosence, co do której pewnie się domyślasz ;) ), Turbo, System of a down( wiem, wiem, że z 94', ale i tak) i TDD...no ale zbaczam z tematu, więc wracam czytać ;p

Damessa pisze...

Ciekawe reflekcje. Piosenki boskie!
Podoba mi się głębia uczuć w tym rozdzialiku. :) Poruszyłaś mnie do żywego jak mam być szczera i już biegne szybko na kolejną dawkę tego niesamowitego czegoś!