wtorek, 3 sierpnia 2010

BC Groan 10

Dzięki za komentarze :* Jesteście the best, normalnie wszystkim powinnam teraz stawiać te obiecane drinki lub colę. Koko, jest piosenka Lady Punk "Mniej niż Zero" :P Zgedku - ojjj, nie wiem czy ci wybaczę XD Żartuję oczywiście :* Nikogo przecież nie zmuszam do komentowania, miło mi, gdy jakieś opinie się pojawiają, bo to bodziec do dalszego pisania i tyle :)
Co do opisywania pewnych rzeczy - gdybym miała wenę na pewno rozpisałabym się na niektóre tematy bardziej, ale teraz to nieważne, bo zamiast poprawiać to, co napisałam, wolę lecieć dalej :)
Rozmowę z Hinatą faktycznie potraktowałam po macoszemu, ale to dlatego, że szczerze nie cierpiałam opisywać watku NaruHina w tym opowiadaniu X) No i brak weny też dołożył swoje.
BCG 10 na szczęście zamyka wątek zakładu.
Jak tam sie podoba nowy art na przywitanie? XD Siedziałam nad nim kilka godzin, pierwszy raz używając tabletu. Nie jest jakiś super, ale jest własny, a to się liczy :D Mojego autorstwa są sylwetki Naruto i Sasuke, resztę postaci posciągałam z internetu i jedynie lekko przerobiłam, tu i ówdzie dodając bądź wycierając jakieś elementy (Hinacie np. dodałam gitarę a Gaarze dorysowałam cały dół). Noi wyszło coś takiego.
Zmieniłam też kolor i rozmiar czcionki.
Aha, do osób, które prosiły o powiadamianie: mam do Was pisać, czy stosowny opis na gg wystarczy? Jako osoba nieobyta w swiecie fanfików nie wiem, jak to się odbywa O_o
Tyle. Enjoy :)

..............................


Wtorek, przedostatni tydzień października.
Naruto czuł się okropnie. Własnoręcznie pogrzebał wszelkie szanse na wyprostowanie sytuacji z zespołem: Hinata go unikała, Sasuke był więcej niż wściekły, natomiast reszta grupy jakby nagle wyparowała. Na domiar złego, za każdym razem, gdy przypominał sobie końcówkę ostatniej wizyty bruneta i moment, w którym chłopak popatrzył na niego jak... jak... - no właśnie, wiadomo jak – wówczas serce zaczynało bić mu szybciej. Nawet gdyby umiał sprecyzować, dlaczego właściwie jego myśli tak uparcie wracają do tych kilku sekund i dlaczego czuje się tak dziwnie gdy sobie je przypomni, nic by to nie dało, bo przecież to już koniec BC Groan a co za tym idzie koniec widywania tego pierdolonego bruneta. Na szczęście dla Naruto, jego umysł nie potrafił jednak przeniknąć zagadki owego tajemniczego uczucia, bo gdyby umiał i naturalną konsekwencją uświadomił sobie, co stracił, pozostałoby mu tylko poszukać sobie sznura.
Tak czy siak, humor blondyna pozostawiał wiele do życzenia. Nic go nie cieszyło. Nie mógł nawet grać – za każdym razem, gdy spojrzał na gitarę przypominał sobie wszystkie szczęśliwe chwile spędzone z zespołem mając świadomość, że następnych już nie będzie.
Pierwsze dni tygodnia ciągnęły się niemiłosiernie. Hinata wróciła do szkoły. Chyba cała klasa zauważyła, że coś zmieniło się w ich relacjach, ale miał to gdzieś. Wprawdzie było mu żal dziewczyny, ale, nie oszukujmy się, bardziej żal mu było straty zespołu.
Cała ta sytuacja miała obserwatorów nie tylko w osobach uczniów z klasy blondyna. Wszelkim przejawom złego humoru Naruto przyglądał się również bacznie nie kto inny jak Sai. I Shikamaru oczywiście, ale ten drugi jakby mniej. Sai natomiast, jeśli chodziło o Naruto, był doskonałym obserwatorem.
- Naruto? – zagadnął właśnie obiekt swych westchnień.
Była przerwa przed ostatnią lekcją.
- Co? – mruknął blondyn. Siedział przy swojej ławce i bezmyślnie wpatrywał się w tablicę.
- Hinata nie wraca do zespołu, prawda?
- Skąd mogę wiedzieć?
- Pomyślałem – Sai usiadł w ławce stojącej przed ławką przyjaciela, przodem do niego a tyłem do tablicy – że gdyby ona nie wróciła, ty mógłbyś grać dalej.
- Genialne, kurwa – burknął Naruto gniewnie.
- Och, więc nie chcesz? – uśmiechnął się Sai – I dobrze – mruknął cicho myśląc o Sasuke – Ale wiesz – dodał głośniej – W Tokio jest mnóstwo zespołów, które by cię chętnie przyjęły. Naprawdę, nie musisz uzależniać swojej kariery od tego jednego. Co ten zespół ma, czego nie mają inne?
- Nic – mruknął Naruto przypominając sobie wbrew temu słowu czyjeś czarne oczy.
- No widzisz! To ja powiem więcej: powinieneś założyć własny zespół!
- Hę?
- Ile czasu minęło odkąd rzuciłeś BC Groan? Kilka dni. I przejmujesz się jak idiota! Załóż własny zespół i po sprawie. Wpadnę dzisiaj do ciebie, okej? Chcę ci kogoś przedstawić.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.
- No dobra – rzucił Naruto – Ale o kim mówisz?
- Zobaczysz – uśmiechnął się Sai wracając na swoje miejsce.

.....................................................

Na szczęście nie było obawy, ze Kushina Uzumaki narobi dzisiaj swojemu synowi obciachu. Musiała pozałatwiać kilka spraw na mieście, od rana nie tknęła więc kieliszka, a teraz jak gdyby nigdy nic przyrządzała duszoną wołowinę na obiad.
Naruto mógł więc ze spokojną rezygnacją przygotować się psychicznie na wizytę Saia. Ostrzegł mamę, że wpadną do niego znajomi – przy okazji kradnąc z patelni dwa kawałki mięsa i pałaszując je w drodze do swego pokoju.
Dzwonek do drzwi. To na pewno oni.
Naruto otworzył, ciekaw, kogo ujrzy z brunetem.
- Cześć – przywitali się jednocześnie Sai i jego towarzysz.
Naruto znał tego chłopaka. Spotkał go już na przyjęciu urodzinowym, w domu Saia. Zderzył się z nim, gdy wracali z Sasuke do zespołu, po rozmowie w ubikacji.
- Gaara – przedmiot jego myśli wyciągnął do niego rękę w geście powitalnym.
- Naruto – blondyn wymienił z nim krótki uścisk dłoni, po czym cofnął się do przedpokoju, zapraszając gości do środka. Zaprowadził ich od razu do swojego pokoju, gdzie usiedli – Sai na krześle obok biurka, Gaara na łóżku, Naruto natomiast wprost na podłodze.
- Gaara był na twoich urodzinach – wyjaśnił Sai
- Mhm, pamiętam – blondyn skinął głową w kierunku rudego. Ten z kolei uśmiechnął się lekko.
- Mieszka niedaleko mnie – kontynuował Sai – Jego stary jest właścicielem firmy „Barracuda”.
- Tej sieci basenów? – Naruto spojrzał na Gaarę, jakby go dopiero teraz zobaczył.
- Tak – odezwał się rudy – Mamy też studio nagraniowe. Ale to nie jest ważne. Słyszałem, że wasz zespół poszukuje gitarzysty.
Naruto zrobił głupią minę, natomiast Sai przygryzł wargę.
- Gitarzysty?... Nasz zespół?... – blondyn bezmyślnie powtórzył słowa chłopaka.
- Dokładnie. Gram na gitarze od kilku lat i Sai mnie poprosił, żebym wam pomógł, dopóki nie znajdziecie kogoś na stałe... – Gaara zorientował się w tym momencie, patrząc na minę Naruto, że coś jest nie tak.
- Czegoś ty mu naopowiadał?! – wrzasnął Naruto tak, że Sai musiał zatkać uszy.
- Kurde no! Trochę mi się wyjaśnienia pokomplikowały, ale przecież twój nowy zespół będzie potrzebował gitarzysty, nie?
- Kto w ogóle mówił, że zakładam jakiś zespół?!
- Daj spokój, przecież się zgodziłeś... powiedziałeś ‘no dobra’, dzisiaj przed ostatnią lekcją...
- Zaraz – wtrącił zdezorientowany Gaara – czy to znaczy, że nie szukacie gitarzysty?
- Nie, nie szukamy. A właściwie ja nie szukam, bo reszta zespołu może i szuka – warknął Naruto – Zgłoś się do nich, jeśli chcesz. Mogę dać ci numer do basisty. – dodał, przypominając sobie jednocześnie Sasuke w ubikacji u Saia i jego słowa ‘nie chcę nikogo na twoje miejsce’.
- Nie, czekaj – Sai zerwał się z miejsca – Nie tak ma być! Mógłbyś już skończyć z tym fochem na cały świat i zastanowić się nad tym, co ci podsuwam...
- Dlaczego nie jesteś już w zespole? – zapytał głośno Gaara, ignorując Saia i jego kwestię.
- To skomplikowane – mruknął Naruto
Gaara milczał przez chwilę, przyglądając mu się uważnie.
- Tydzień temu nic nie wskazywało na to, żeby zespół miał się rozpaść – powiedział wreszcie – Jeśli więc nagle okazuje się, że jeden z jego członków po prostu odszedł, to mógł to zrobić z pobudek egoistycznych, lub mógł znaleźć się nagle w sytuacji bez wyjścia, a przynajmniej tak mu się wydawało.
- Może wcale mu się nie wydawało? – warknął blondyn
- Z każdej sytuacji jest wyjście – odpowiedział Gaara – A jeśli się naprawdę czegoś pragnie, to tym bardziej się je znajduje. Jeśli poddajesz się bez walki, dla mnie to oznacza, że nie zależało ci tak, jak twierdziłeś.
Riposta uwięzła Naruto w gardle.
- Mogę jedynie powiedzieć, że żal mi głupoty kogoś, dla kogo jedna czy dwie przeszkody są znakiem stop na drodze do marzeń – dodał Gaara wstając – Cóż, mówisz, że nie potrzebujesz gitarzysty? – uśmiechnął się, biorąc do rąk Les Paula blondyna stojącego do tej pory obok łóżka. – Szkoda. Chętnie zagrałbym coś razem z tobą.
Naruto siedział chwilę nieruchomo na dywanie. Następnie wstał. Słowa rudego dotarły tam, gdzie miały dotrzeć – do jego serca.
- Wiem, czego chcę – powiedział poważnie, podnosząc oczy na gościa – Dziękuję. Jeszcze kiedyś razem zagramy, obiecuję. Sai, wypad. Muszę pilnie wyjść z domu.
- Eeeee? – burknął brunet – A dokąd to?
- Nie twoja sprawa – odwarknął wypychając kolegę za drzwi.
Gaara wzruszył ramionami i z lekkim uśmiechem wyszedł za nimi.
- Jeszcze raz dziękuję – zawołał do niego Naruto po czym najszybciej jak umiał pobiegł w stronę furtki i dalej, w dół ulicy.
Po dwudziestu minutach stał już przed bramą rezydencji Hyuuga.

...........................................................

Sasuke energicznie wycierał włosy - przed chwilą wyszedł spod prysznica. Strużki wody płynęły wolno po jego skórze, znacząc swój kurs niewielkimi śladami wilgoci.
Brunet miał zły humor. Ewidentnie. Zabrał się za wycieranie ramion z taką werwą, jakby chciał zedrzeć z siebie skórę, co chwila mamrocząc przez zaciśnięte zęby ‘kretyn’, ‘idiota’ lub ‘przeklęty blondyn’. Dzwonek do drzwi przywołał go do rzeczywistości.
- Cholera, żeby tylko nie Sakura – warknął i, przepasawszy biodra ręcznikiem, poszedł otworzyć.
Jego pobożne życzenie zostało spełnione, ale nie całkiem. Na progu bowiem stała nie Sakura, a obiekt jego przekleństw sprzed chwili, dziwnie jednak rozluźniony i uśmiechnięty od ucha do ucha. Na widok półnagiego chłopaka uśmiech ustąpił jednak miejsca głupiej minie.
Nic dziwnego. Było na co popatrzeć.
- Ee... cześć – powiedział.
- Co tu robisz? – warknął Sasuke. W przeciwieństwie do blondyna nie czuł żadnego skrępowania. Tylko złość.
- Możemy porozmawiać? O zespole.
Sasuke prychnął i wpuścił gościa do korytarza.
- Pierwsze drzwi na lewo – rzucił – zaczekaj tam.
Naruto posłuchał, ukradkiem jeszcze zerkając na zgrabnie ukształtowane plecy bruneta, zanim ten zniknął w łazience.
Wszedł do wskazanego pokoju i rozejrzał się. To był pokój Sasuke, bez pudła. Niewielkie pomieszczenie utrzymane w błękitnej kolorystyce, z meblami z ciemnego drewna i nagą, drewnianą podłogą. Mieściło się tam łóżko, biurko na którym stał komputer, szafa na ubrania i biblioteczka. W kącie za biurkiem na stojaku stała gitara basowa, natomiast za szafą była schowana jeszcze jedna, elektryczna. Obok drzwi wejściowych, na niewielkiej półce, znajdowało się kilka zdjęć oprawionych w ramki. Naruto przyjrzał się im z zaciekawieniem. Na jednym z nich był mały Sasuke z kobietą, która musiała być chyba jego matką i jakimś chłopakiem, bardzo do niego podobnym. Czyżby straszy brat? Na zdjęciu obok ci sami chłopcy robili głupie miny do obiektywu, w tle mając roześmianego Fugaku Uchihę i zabudowania sceny koncertowej.
Naruto przeniósł wzrok ze zdjęć na biblioteczkę. Zawierała bardzo dużo książek. Blondyn aż gwizdnął. Prawie wyłącznie klasyka, do tego parę współczesnych powieści kryminalnych. Obok biblioteczki znajdował się stojak po brzegi wypełniony albumami cd. No no, ciekawe, czego słucha Sasuke? Naruto wyciągnął jedną z płyt na chybił-trafił, zrzucając przy okazji jakąś kartkę, która na niej leżała. Podniósł ją, zerkając na okładkę płyty. Simon and Garfunkel? Ho ho, brunet znowu popisał się znajomością klasyki.
Naruto przeniósł wzrok na kartkę. Po chwili, zaskoczony, zorientował się, że trzyma w dłoni rozpiskę piosenki – i to nie byle jakiej. Trzymał w dłoni rozpiskę do ‘Hollow’. Skąd ona się tam wzięła? Dlaczego Sasuke wcisnął ją między płyty? Dość głupie miejsce na kryjówkę.
W tym momencie z korytarza dobiegł go odgłos kroków i odruchowo wcisnął kartkę do kieszeni. W domu lepiej jej się przyjrzy, Sasuke i tak się niczego nie domyśli.
- O czym dokładnie chciałeś porozmawiać? – rozległ się głos wchodzącego do pokoju bruneta.
Naruto odwrócił się. Chłopak miał już niestety na sobie czarną bluzę z kapturem i dżinsy, chociaż... w tym zestawie też całkiem nieźle się prezentował.
- Byłem u Hinaty – odpowiedział, kładąc płytę na swoje miejsce – Rozmawialiśmy o zespole.
- I...?
- Szykuj się na piątkową próbę – uśmiechnął się Naruto – Będzie pełny skład.
Sasuke po chwili zaskoczenia parsknął śmiechem.
- Ty naprawdę jesteś kretynem... – wydusił. Jego złość na blondyna jeszcze nie zniknęła, ale powoli była wypierana tą nieoczekiwaną zmianą sytuacji. Naruto zostaje. Hinata nie będzie sprawiać problemu. Wszystko zaczyna się układać.
- Sam jesteś kretynem – odparował Naruto – Naskoczyłeś na mnie wtedy jak wściekły pies... – umilkł przypomniawszy sobie te kilka sekund gdy ich twarze dzieliły tylko centymetry.
Sasuke pojął, jakie wspomnienie zamknęło blondynowi usta. Spoważniał. Atmosfera w pokoju uległa kolejnej, nieoczekiwanej zmianie. Coś tu wymagało wyjaśnienia.
- Naruto... – zaczął robiąc krok w jego stronę.
- Yyy...c-co?
Brunet zatrzymał się, widząc jego zdenerwowanie.
- Nie, nic. – powiedział, odwracając twarz.
Naruto stał, wpatrzony w chłopaka. Dlaczego tak się denerwował? Czemu jego serce biło jak oszalałe, a żołądek wyczyniał różne dziwne ewolucje? Nie rozumiał tego. Nie rozumiał samego siebie.
- Pójdę już – mruknął – Do zobaczenia na próbie.
Zanim Sasuke zdążył wykonać jakikolwiek gest, blondyn był już za drzwiami. Wypadł biegiem na ulicę i skierował się na południe. Sasuke podszedł do okna i patrzył za nim, dopóki ten nie zniknął gdzieś w bocznej uliczce.
Brunet wbił ręce w kieszenie.
- Naprawdę jesteś kretynem – szepnął.

.................................................................................................

Ciepły październikowy wieczór. Świerszcze cykały jak szalone, słychać je było przez uchylone okno nawet mimo szumu strugi lecącej się z prysznica. Naruto pochylił głowę pozwalając, by woda obmyła mu kark i plecy.
Ten cholerny Sasuke...
Dlaczego?
Dlaczego ciało Naruto reagowało tak dziwnie na bliskość tego demona? Wcześniej przecież tak nie było. Dopiero po tej nieszczęsnej chwili, tydzień temu...
Naruto poderwał głowę, rozsiewając w powietrzu kropelki wody.
Co ten czarnowłosy drań chciał wtedy właściwie zrobić?
Chłopak chwycił prysznic i zaczął opłukiwać sobie klatkę piersiową i biodra.
A znowu dzisiaj...
Przed oczyma stanął mu obraz półnagiego Sasuke z wilgotnymi włosami i kroplami wody spływającymi po pięknie ukształtowanym torsie.
- Cholera – jęknął, gdy mały Naruto wystawił główkę w odpowiedzi na tę wizję.
Złapał się za krocze zawstydzony, że podnieca go myśl o nagim koledze z zespołu.
Do diabła, Sasuke, do czego ty mnie doprowadzasz? – myślał gorączkowo. Jego myśli, niczym nieposłuszne dzieci raz po raz wracały do Sasuke okrytego ręcznikiem, a mały Naruto nie dawał za wygraną. Po chwili chłopak skapitulował.
W sumie... przecież nikt nie zobaczy...
Złapał zdecydowanie za sztywną męskość i poddał się całkowicie obrazom Sasuke napływającym do jego umysłu. Powoli lecz zdecydowanie zaczął doprowadzać się na szczyt rozkoszy.
Jeszcze trochę...
(Sasuke!)
Troszeczkę...
(Ty cholerny...)
Oooo tak!
Szum prysznica zagłuszył jęk chłopaka. Jednocześnie zostawiony na pralce telefon zaczął wygrywać melodyjkę z Gwiezdnych Wojen.
Naruto oddychał ciężko. Telefon już zaczynał wygrywać sygnał po raz drugi, gdy blondyn wydostał się z kabiny i sięgnął po aparat.
- Halo – wydyszał
- Coś taki zziajany?
Sai. Cholera, ten to zawsze umiał trafić w moment.
- Czego? – warknął blondyn. Nie zamierzał ciągnąć tematu, oddech udało mu się już opanować.
- Chciałem spytać, jak tam minęło popołudnie? Sądząc po determinacji, z jaką nas wygoniłeś, mniemam, że wypadło ci coś – hehe - bardzo ważnego?
- Owszem. Wracam do zespołu.
- Hę? – Sai był wyraźnie zszokowany – Do skejciarskiego wymoczka i jego świty? A co z Hinatą?
- Rozmawiałem z nią dzisiaj poważnie. Ona też będzie grać.
- No... to chyba się cieszysz?
- Kurwa, jasne że tak!!
- Na pewno?
- Tak!!
- I dobry masz ogólnie humor?
- Jak cholera!!
- I nic ci nie jest w stanie go zepsuć?
- Kurewsko mało prawdopodobne.
- Aha, okej. W takim razie jutro ustalimy termin pozowania! – oznajmił radośnie Sai po czym przerwał połączenie.
Łazienką wstrząsnął okrzyk grozy.
Cóż.
Przegrany zakład to sprawa bolesna. Zwłaszcza, gdy się zapomniało, co było stawką.

.........................................

Brought to you by:

;)

15 komentarzy:

Kuroneko pisze...

Na początek - świetny wystrój bloga ;) Bardziej spodziewałam się co prawda pokolorowanej grafiki, ale tak też jest dobrze. Ten Sasek mrau :D No i widzę zmiany w czcionce :) Świetnie to razem wygląda :* Ty moja zdolniacho :*
Ale przejdźmy do treści rozdziału ];>
Powiem jedno: chwała Ci za to, że opublikowałaś to opowiadanie ^_^ Moja mordka cieszy się niemal przy każdym rozdziale. Kreacje postaci są niesamowite i będę Ci to powtarzać do znudzenia. Pisz, pisz, pisz, bo jak porzucisz to przysięgam, że Cię znajdę (a wiesz, że znajdę na pewno ];>) i zmuszę do pisania *obmyśla szereg wymyślnych tortur*
"Co ten zespół ma, czego nie mają inne?" kurwa Sai Ty tępa pało Sasuke!!!!!!!!!!!!!!!!!!! XD
"- Czegoś ty mu naopowiadał?! – wrzasnął Naruto tak, że Sai musiał zatkać uszy". XDDDDDDDDD *padła* uwielbiam Gaarę :) Ta kreacja też cholernie mi sie podoba, jak Go sobie wyobrażę grającego na gitarze *_____* *wstrząsnął nią dreszcz rozkoszy* Mrrrrrr <3 Dobrze, że przemówił Naruto do rozsądku, bo szkoda by było gdyby zespół rzeczywiście się rozpadł. I ten etuzjazm :D A wizyta u Saska? Mrrrrrr <3 *wyobraziła sobie pół-nagiego Sasuke z ręcznikiem owiniętym wokól bioder* *ślini się* Mmmmm *wyciera klawiaturę ze śliny* I dochodzimy do kolejnego świetnego momentu: "wcisnął kartkę do kieszeni" - złodziej! xD Ładnie to tak myszkować komuś po pokoju? ];> Ehh jakbym miała się nad wszystkim rozwodzić, to komentarz wyszedłby mi dłuższy od samej notki zapewne xD A wiesz, że potrafię się hmm sczegółowo rozdrabniać ];> Aż mnie dreszcze przeszły kiedy doszłam do sceny, w której czarnooki zbliża się do blondaska. Oj ciągnie ich do siebie, ciągnie, to widać :) Ale i tak najlepsze dopiero przede mną, bo ten tekst: "Cholera – jęknął, gdy mały Naruto wystawił główkę w odpowiedzi na tę wizję".hahaha hahaha *padła na twarz* powalił mnie kompletnie XDDDDD
A ta melodia z Gwiezdnych wojen *rechocze jak opętana* Niczym fanfary dla Naruto za to, że udało mu się dojść! XDDDDDDDDDD
I oczywiście zakończenie rozdziału. Bezcenne.
Kurewsko mało prawdopodobne? A jednak! XD Twoje teksty po prostu rządzą!
:*

Tohma pisze...

Niesamowity fanfick! :D Jestem tutaj pierwszy raz i od razu preczytałem wszystkie rozdziały, tak mnie wciągnęło. Ale konkretnie, za co Cię uwielbiam:
- długie rozdziały! Za to mogę Cię normalnie całować, mimo że w dziewczynach nie gustuję,
- skupianie się na wszystkich bohaterach, a nie tylko na Sasu-Naru,
- brak błędów, ale to chyba piowinienem podziękować becie, co? XD

Praktynie nie mam Ci NIC do zarzucenia, a to rzadkość przy mojej wybredności, oprócz:
- masz te okropną manierę określania bohaterów kolorami ich włosów >.< Oczywiście to prawie wcale nie przeszkadza, ale jest widoczne na tle opowiadania i mogłoby świadczyć o małym zasobie słownictwa(broń pegazie, nie osądzam Cię o to).
- w tym rozdziale, kiedy Naruto się zaspokajał użyłaś chyba dwa razy słowa "mały"... Opisując taką scenę raczej nie używa się określeń typu "kutas", "fiut", "pała" albo właśnie "mały". Co innego w dialogu. Staje się ona niewiarygodna i nie na miejscu :).

Tyle jeśli chodzi o krytykę, wszystko pozostałe jest cudowne i chcę więcej!!! Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę duuużo weny.

PS Już teraz we wstępie nie dane Ci będzie zwracać się do czytelników w rodzaju żeńskim, gdyż jestem facetem >>D Proszę, miej to na uwadze xDD.
T.

Indra pisze...

Alien od dziś ogłaszam się twoją fanką:) A właściwie to już 2 rozdziały wcześniej przeczytałam twój blog, tyle że nie miałam czasu skomentować. Piszesz po prostu rewelacyjnie. I uwierz, nie ma dużo blogów, na których pisze takie coś.
Po pierwsze: opisy są tu tak realistyczne, że wszystko staje się wręcz namacalne i łatwo to sobie wyobrazić. (Nie to co u mnie, jak miałaś okazję zauważyć i napisać mi w komentarzu:)za co dziękuję).
Po drugie: uwielbiam twoje postaci: Sasuke to typowy Sasuke (to komplement, dużo osób przeinacza jego charakter), Naruto ma ciekawą osobowość a postaci poboczne jak Sai (udał ci się, oj udał - w każdym opowiadaniu prócz twojego i Mirume ta postać mnie irytuje, a tu jest świetna) czy Shikamaru, Sakura, też mają w sobie coś. Tak tak, nawet Sakura. A nawet Kiba, któego tu prawie nie ma, ale do którego jak ulał pasują mi gry komputerowe.
Po trzeci i w sumie najważniejsze (jakoś zaczęłam od końca) fabuła, no naprawdę bardzo udana, oryginalna i wszystko toczy się naturalnie, nic na siłę. Umiejętnie łączysz fakty i wątki, aż chce i chce się czytać dalej.
Musze też powiedziec, że z tym pomysłem o zespole trafiłaś w mój gust, też grałam na gitarze (zaczynałam chyba jak każdy od Nirvany - cztery chwyty na krzyż, ale taki juz jest grunge czy punk jak to się mówi: punk - trzy akordy i darcie mordy), uwielbiam rocka (właśnie wróciłam z Woodstocku:P). Co do rysunku mam tylko jedno zastrzeżenie: jeżeli to Naruto trzyma gitarę, to pod trochę nienaturalnym kątem, patrz na jego lewe ramię).
Co by tu jeszcze... Aha no dobrymi tekstami też nie ustępujesz nikomu. "Mały Naruto" nie no padłam ze śmiechu:)
Więc podsumowując ten mało spójny wywód: naprawdę nie mogę doczekać się następnego rozdziału, wciąga ten blog jak cholera. Oczywiście dodaje do linków i nie omieszkam polecić ten blog przy okazji następnej notki u mnie (mogę?, bo warto go zaprezentować szerszej publiczności.
Życzę weny i pozdrawiam

Natsu pisze...

Nie wiem jaki był poprzedni wystrój bloga, ale teraz jest świetny. Ale nie sądzisz, że do takiego ciemnego nagłówka, pasowało by i ciemniejsze tło? ... cóż, to tylko moje zdanie.
A co do opowiadania, po drugim czy trzecim rozdziale, zaczęło mnie niesamowicie wciągać. Podoba mi się pomysł, z zespołem i z tym rzadko spotykanym składem :) Raczej nigdy się z takowym nie spotkałam w muzycznych opowiadaniach z Naruto. Za to masz ode mnie ogromny plus.
Co do Kushiny. Kompletnie nie pasuje mi na alkoholiczkę, ponieważ jej charakter jest silny i zdecydowany, a osobiście ją bardzo lubię, więc nie mogę tego ścierpieć. Ale to twoje opowiadanie ^^
Następne to Naruto i Sasuke. Podoba mi się jak rozwinęłaś ich postaci. Nie zapomniałaś o tym, że Sasuke posiada jednak jakieś uczucia, o czym większość zapomina pisząc swoje opowiadania. Za to też duży plus. A Naruto jest jak Naruto, przynajmniej w moich oczach. I dobrze :D
I w końcu, cieszę się, że skończyłaś z NaruHina, bo nie pałam sympatią do tego paringu. Ale jestem ciekawa czy Hinata zostanie czy jednak Gaara się do nich dołączy :D
Tak więc bardzo przyjemnie czyta mi się twoje opowiadanie, i z przyjemnością mogę zostać potencjalną fanka xD
Życzę dużo weny i pozdrawiam ;>

Daimon pisze...

Ależ szybciutko się uwinęłaś moja droga z nowym rozdziałem :D Chwała Ci za to! Cudo jak zawsze.
Bardzo spodobał mi się Twój Gaara. Rozmawiał z Naruto tak, naprowadzał go, jakby wiedział co w trawie piszczy i brnął do celu. No i dobrnął. Uzumakiemu żaróweczka W KOŃCU się zaświeciła i zrozumiał. Widać, że krzykiem i wyzywaniem od zer nie dojdzie się do niego ;)
No mamy następnie piękną scenę z ociekającym wodą Sasuke, hiehie. Naruto mentalnie zaślinił się z lekka i co tu się dziwić chłopakowi.
"Naruto posłuchał, ukradkiem jeszcze zerkając na zgrabnie ukształtowane plecy bruneta" a tu zobaczyłam Naruto wyciągającego szyję, tak jak w szpitalu, gdy próbował podejrzeć twarz Kakashiego. Nie pamiętam, który to był odcinek, ale właśnie taką miałam teraz wizję ;)
No i sama rozmowa, ech stchórzył nasz blondasek, ale mamy przecież czas na popracowanie nad nim ;> Ciekawe, czy Sasuke zwróciłby TAKĄ uwagę na Naruto, gdyby nie słowa Saia. Czy by zainteresował się nim jako facetem. Cóż to zostaje w domyśle.
I ostatnia scena, co te wizje roznegliżowanych facetów i trochę wyobraźni robią z człowiekiem ;) Dobrze, dobrze Naruto, ty się tu skupiaj chłopaku, bo my tu czekamy ;)
A Sai? Rozwalił mnie.
"No... to chyba się cieszysz?
- Kurwa, jasne że tak!!
- Na pewno?
- Tak!!
- I dobry masz ogólnie humor?
- Jak cholera!!
- I nic ci nie jest w stanie go zepsuć?
- Kurewsko mało prawdopodobne.
- Aha, okej. W takim razie jutro ustalimy termin pozowania!"
Jednak dobry przyjaciel. Przeczekał trudny okres, Naruto wrócił humor i jak się jeszcze upewniał, żeby nie zdeptać do końca... i przywalił. Mistrzostwo świata, no uwielbiam faceta :D No ciekawa jestem bardzo jak to będzie wyglądało i jaki będzie efekt pracy.
I jeszcze "mały", o którym wspomniał Tohma. Razem z "Naruto" to brzmi dobrze. Gdyby Alien napisała, że "jego mały wystawił główkę", to by brzmiało źle ale "mały Naruto" jak dla mnie jest ok. Takie wyrażenie nie jest wg mnie umniejszaniem, że się tak wyrażę interesu. Często słyszałam określenia tego typu właśnie. Od dużego Wojtka, mały Wojtek ;) Więc mnie to nie razi, a wręcz bawi. Ale ja to baba jestem więc może inaczej odbieram takie rzeczy.
Alienku kochany duży buziak i niech wen Cię trzyma w swoich szponach, albo Ty go trzymaj ;)
Ściskam mocno :*

shadowstar pisze...

Jeszcze matkę do zawału doprowadzi XD
Już się nie mogę cyrku doczekać

shadowstar

Anonimowy pisze...

Świetny blog ^^ Po prosty jestem nim zauroczona i nie mogę się doczekać następnej notki :))
Yoko :)

Anonimowy pisze...

Yo^^
Podoba mi się szablon, baner i czcionka i pozostałe rzeczy. Po prostu ładnie i przyjemnie jest.

Rozdział ciekawy.

Ciekawe co Sasuke zrobi z obecnym "problemem", który zwie się "miłością" ;3. Czy będzie udawał, że nie widzi i sam będzie bronił się, czy podda się.
Pozowanie dla Sai'a... Bezcenne. Nie mogę się tego doczekać ^^
Następny rozdział zapowiada się ciekawie.


By Pazurek

Anonimowy pisze...

hej :) dopiero niedawno przeczytałam całego Twojego bloga :) ale nie miałam czasu skomentować, więc robię to teraz :) bardzo mi się podobało ;) miałaś naprawdę fantastyczny pomysł co do fabuły :) napisane bardzo ciekawie i wciągająco :) możesz uważać mnie już za fankę BC Groan, twojego opowiadania, a także i twoją ;p już się nie mogę doczekać tego, jak Sai będzie malował akt Naruto ;D poza tym czytając wierzyłam, że Naruto jednak zachowa się jak Naruto i nie zrobi tego Hinacie ;p mam wrażenie, że coś jeszcze będzie się działo z Gaarą :D może on coś tam z Saiem ? :D no i Sasuke z gitarą i Naruto z gitarą boże to moje marzenie :D oni są dla siebie stworzeni :) jestem bardzo ciekawa jak się między nimi rozwinie to uczucie :) poza tym bardzo ale to bardzo podoba mi się wystrój no i szablon jest świetny :D Gratulację ;p prowadzisz naprawdę świetnego bloga i ja będę na nim częstym gościem ;) pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następną notkę ;p

kinga_222

Anonimowy pisze...

Osz kobieto moja droga... Bezsprzecznie, nieodwołalnie i dożywotnio zostaje Twoją stałą czytelniczką, możesz być pewna. Blogów narutowych czytam mnóstwo, ale mało co mnie tak zachwyca jak Naruto, rock and yaoi. xDDDDD
Dobra, a poważnie mówiąc, to jestem zachwycona. Rozdziały przeczytałam jednym tchem i zdecydowanie jestem jeszcze na głodzie. @____@
Powinnam teraz zrobić listę rzeczy, które mi się podobały w Twoim opowiadaniu, ale jest tego multum, a czas mam ograniczony dzisiaj.
Zacznę od tego, że na początku byłam zachwycona, gdy przeczytałam, o jakiej tematyce piszesz, później było średnio, zwłaszcza, gdy naruto tak z gruchy ni z pietruchy wyskoczył, że chce mieć TO za sobą. xDDD Ale spoko, zapalnik do fabuły był potrzebny, więc przymknęłam oko, a potem to już się wgapiałam w to, co czytam, że dziwie się, że gałki oczne mi nie wyleciały. Pomysł miałaś jednym słowem rewelacyjny, a wykonianie jest świetne. Szczerze, nie wiem, czy pojawiły się jakieś błędy, czy nie, ale czytałam w takim tępie, że nie zwracałam uwagi na jakieś tam błędy stylistyczne, czy przecinki. Treść się liczyła! A udało ci się zrobić kawał dobrej roboty. Dialogi masz bardzo przyjemne takie naturalne i lekki, opisy wychodzą Ci naprawdę bardzo dobrze i wszystko jest takie... płynne i przejrzyste. Czyta się dosłownie jednym tchem.
Oczywiście nie moge nie wspomnieć, że jestem rasowym poganiaczem i BĘDĘ Cię poganiać, zwałaszcza, że straszliwie nie mogę się doczekać, co będzie dalej.
Od dziś więc z niecierpiliwością oczekuję nowej części i mam szczerą nadzieję, że pojawi się niedługo, a wen będzie Ci dopisywał.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Hibari.

Anonimowy pisze...

U la la :D Ależ zmiany tutaj zaszły jak mnie nie było. No, nagłówek muszę ci powiedzieć, że piękny. Naprawdę zawodowy! Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to z pewnością byłaby to wielkość liter w tytułach ramek. Jak na mój gust ciut za duża :) Ale cała reszta cud miód! :D
A teraz przechodząc do rozdziału.
Ale Gaara pojechał Naruto po garach i mu otworzył oczy. Chłopak w jeansach od Reeboka wie w końcu na czym świat stoi, nie? xD
No i konfrontacja Uchiha vs. Uzumaki :D A później jeszcze Naruto i mały Naruto :D Padłam jak to przeczytała. Ale mimowolnie na określenie mały Naruto wyobraziłam sobie miniaturę gęby pana Uzumakiego poniżej pasa xD
A końcówka... xD Jezu, biedny Naruto :D
>- I dobry masz ogólnie humor?
- Jak cholera!!
- I nic ci nie jest w stanie go zepsuć?
- Kurewsko mało prawdopodobne.
- Aha, okej. W takim razie jutro ustalimy termin pozowania!<
zakończenie było tak dobre, że nie naprawdę nic dodać, nic ująć. Coś genialnego! :D Wiesz jak poprawić człowiekowi humor xD
Z niecierpliwością czekam na BC 11 :D
Pozdrawiam gorąco ^-^ I całusy ;*
Koko

Unknown pisze...

Nie skomentuję tego ficka pod względem technicznym : ) > bo się po prostu nie znam. Dla mnie tekst musi się czytać płynnie i bez zgrzytów, a Twój spełnia oba warunki.
Dla mnie bardzo ważne jest dobre wykreowanie postaci : )> nie tylko głównych bohaterów, ale także tych drugoplanowych, mniej ważnych. Jeśli ich charaktery są szare i przewidywalne, to nawet akcja, która byłaby nie wiadomo jak zajebista, nie uratuje opowiadania.
Po pierwsze: Naruto. Jest dokładnie taki jakiego lubię najbardziej. Rozwydrzony, wesoły dzieciak z ogromną pasją. Podoba mi się również jego relacja z Uchihą. Na początku ostrożna niechęć, później przyjaźń maskowana wzajemnymi docinkami, wspólne bolesne przeżycia. I w końcu to na co czekamy najbardziej : )> pierwsze „zalążki” miłości. Nic nie robisz na siłę, wszystko wyszło naturalnie : ) Zastanawia mnie co tak naprawdę blondas czuje do Saia. W przypadku tego drugiego nie mamy wątpliwości – Sai jest wyraźnie zauroczony : ) > nie jestem pewna czy słowo miłość byłoby adekwatne. Ciekawa jestem reakcji Uzumakiego na taką rewelację i czy by ich przyjaźń by to wytrzymała.
Jedna rzecz, która mi u niego nie pasowała to to, że tak łatwo dał się wkręcić w zakład Saia. Uzumaki zawsze wydawał mi się osobą, która wyżej niż dobra materialne ceni honor i godność innych ludzi. Dlatego zdziwiłam się, że postawił cnotę : ) >bo tak można było wywnioskować< Hinaty na równi z kupnem nowej gitary. Ja rozumiem, że jego marzenie i tak dalej, ale to było do niego takie niepodobne wybierać drogę na skróty. W ostatnich rozdziałach Naruto przegrywa zakład „walkowerem”, lecz tak naprawdę z własnej woli? Do tej pory jedynie się nad tym zastanawiał, dopiero Sasuke w pewien sposób wymusił na nim zrezygnowanie z Hinaty : ).
Hinata jako postać nieszczególnie mnie zaciekawiła, nic ciekawego swoją osobą nie wniosła, taka ciepła klucha trochę. Czasami wydaje mi się, że w opowiadaniu jest tylko po to, by Uzumaki miał o kogo się zakładać : )
Najbardziej zawiodłam się na Shikamaru. Sądzę : ) > że po trochu zmarnowałaś jego potencjał. W Twoim opowiadaniu jest jakiś taki bezpłciowy, a przecież jego postać można byłoby rozwinąć, lub chociaż nadać mu trochę wyrazistości. Może trochę koloryzuję : ) > ale osobiście uwielbiam Nare i trochę szkoda, że jest aż tak zepchnięty na dalszy plan : ) > a chyba nie powinien, skoro to jeden z bliższych przyjaciół Naruto.
Bardzo podoba mi się Sasuke, który : ) >mimo, że mamy już dziesięć rozdziałów, które w głównej mierze kręcą się również wokół niego< ciągle jest owiany taką mgiełką tajemnicy. Nie wiemy o nim zbyt wiele: w przeszłości przyjaźnił się z Sakurą, która zdradziła go z bratem, ma ojca – alkoholika, niegdyś sławnego basistę (?) i piosenki, do których najwyraźniej ma jakiś uraz : ) + niesprecyzowane uczucia do Naruto. Szczególnie to ostatnie mnie ciekawi : ) > w końcu to główny (lub jeden z nich) wątków.
Chouji po prostu budzi moją sympatię. Nie wiem co o nim jeszcze mogłabym napisać. Dobry kumpel, świetny perkusista, pozytywnie nastawiony do świata, puszysty misiek : ).
Na koniec zostawiłam sobie swojego ulubieńca. Sai. Najbardziej intrygują mnie jego uczucia do Naruto. Czy faktycznie może być to miłość? W ostatnich rozdziałach zauważyłam, że Sai nie ma takiej egoistycznej chęci posiadania blondyna na wyłączność. Wydaję mi się : ) > że on widzi więcej. Chce by jego przyjaciel był szczęśliwy > nie chce by Naruto opuszczał zespół, bo wie, że go by to przygnębiło < i w związku z tym kiedyś być może poświęci się : )> np. dla związku Sasuke i Naruto, przełknie własną porażkę, stawiając szczęście Uzumakiego ponad własne zachcianki. Z drugiej strony mam nadzieję, że Sai nie podda się tak całkiem bez walki. Chciałabym zobaczyć go rywalizującego z Sasuke, kto wie może to właśnie on będzie czynnikiem napędzającym młodego Uchihe do poczynienia stosownych : ) kroków w stronę blondyna.

Unknown pisze...

Resumując : ) >myślę, że z wykreowaniem postaci nie miałaś żadnego problemu. Są takie perełki jak Sai czy Sasuke no i jest niestety jeden Shikamaru oczywiście to nie jest rażące (może po prostu jego postać gubi się wśród tylu innych, świetnych. No ale to taka tylko moja prywatna opinia : ))
No to teraz fabuła. Tutaj po prostu nie ma się czego przyczepić. Uwielbiam motyw zespołów muzycznych w Naruto : ) Wątek z zakładem też był genialny (teraz tylko wyczekuję z utęsknieniem sceny z nagim Naruto, pozującym dla Saia :)> i przed wszystkim niekonwencjonalnym – nigdzie indziej nie spotkałam się z takim czymś , Naruto w zespole – no cóż, to było przewidywalne, ale w takim pozytywnym sensie : ).
Interesuje mnie co zrobisz z Fugaku i Kushiną, którzy trwają sobie w tych swoich alkoholowych uniesieniach : )> ciekawa byłaby z nich para : ). Hahah, przepraszam, ja mam już taki odchył, że wszędzie łącze Uzumakich i Uchihów, więcej nie będę : )>

No, ale w sumie to nawet zgrabnie by to wyszło! Kushina by wreszcie znalazła kogoś na zastępstwo Minato, zaczęłaby o siebie dbać, zaczęła by wreszcie żyć. Nie do końca wiadomo jak to jest z Fugaku, no ale powiedzmy, że … O! Miałby dla kogo piosenki pisać i grać! : )
Czyż nie genialne w swojej prostocie?
Myślę, że : )> trochę już pieprzę od rzeczy, ale jest już trochę późno, a ja koniecznie chciałam to przeczytać i skomentować na gorąco, póki jeszcze pamiętam : ), więc ładnie proszę o wybaczenie.
Koko mi wysłała te błędy, które znalazłaś u mnie w rozdziale : )> dziękuję Ci bardzo za to, że w ogóle toto przeczytałaś : )> poprawki naniosę rano, teraz już nie mam mocy i siły do tego opowiadania : ).

Sasame pisze...

Końcówka epicka ;)

Sai za to jest coraz bardziej w tyle i nic nie może na to poradzić. Czemu tak uważam? Albowiem( aż się poważnie zrobiło) Sai zaczyna coraz bardziej chybiać z próbami odczytania blondyna, rodzi się coraz większa więź SN, a akt...Jedyne nad czym przychodzi mi się zastanawiać, to nad reakcją Sasuke. I chcąc przejść do kolejnego rozdziału, ten pozostawię z tak biednym komentarzem ;p

Damessa pisze...

Mały Naruto ? xD to stwierdzenie budzi groze ..obija mi się po głowie ilekroć tylko wchodze na twoj blog, wywołując salwy śmiechu. Ciekawe to twoje opo. Postaci maja swoje charakterki, jest duzo emocji uczuc i (co w wielu opowiadaniach mnie zniesmacza) nie sa sztuczne :) Zdalas test spiewajaca! Bieg wydarzen - i tu musze ci pogratulowac. Rozpoczynanie i dodawanie do rozdzialow nowych watkow tez perfekcyjnie. Jedynie co mi sie nie podoba (no moze uzylam troche za macnych slow) smutna grafika. Kochana przeciez to opowiadanie o milosci, ja rozomiem ze rock, ale ten gatunek muzyki ma w sobie tyle barw..jak i emocji. Sama tez jestem zagorzala fanka mocnych brzmien, no ale mniejsza z tym. Rozdzial ...mmm nie powiem bardzo mi sie podobal, szczegolnie ostatnie slowa Sai'a. =.= Rozpisalam sie ehh a zamierzalam napisac tylko pare slow...gadula ze mnie ale cos. To ja sie turlam do czytania nowego rozdzialu, a Tobie zycze duzoooo weny tworczej. :*