niedziela, 11 lipca 2010

BC Groan 6

Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za komentarze :D Umacniacie mnie w przekonaniu, że warto pisać dalej to opowiadanie. Dziękuję również tym, co obserwują bloga z cienia :*
Koko, twój komentarz odnośnie partii muzycznych dał mi trochę do myślenia. Obiecuję, że w następnych notkach przemycę jakoś podstawowe informacje na temat gry na gitarze, żebyście wiedziały, co to to A B C jest ;D

Musiałam się mocno przymusić do tej notki. Dziękuję Kuroneko za kopanie mnie na gg, pomogło XD Obecnie jestem w Niemczech, gdzie panują czterdziestostopniowe upały i hałas jak diabli, z racji tego, że Niemcy zdobyli trzecie miejsce na mundialu. Pomyślcie tylko, jak to jest opisywac uczucia Sasuke przy dźwiękach wuwuzeli O__o Też trzeba złożyć podziękowania szacownemu wentylatorowi, bo bez niego zdychałabym w wannie pełnej zimnej wody, a nie pisała rozdział. Dobra, dosyć tego przydługawego wstępu. Czas na treść właściwą.


..................................................................................................

Zaterkotał dzwonek, obwieszczając uczniom upragnioną przerwę w nauce. Naruto drgnął, wyrwany z zamyślenia. Kilka ławek dalej rozmarzona Hinata właśnie kończyła rysować udziwnione serduszko na marginesie zeszytu.
Był poniedziałek, piąty października, koniec pierwszej lekcji. Naruto niechętnie podniósł głowę by ujrzeć twarze swych dwóch najlepszych przyjaciół z klasy. Twarze te zdradzały najwyższy stopień zniecierpliwienia. Sai podszedł do ławki Naruto i energicznie plasnął ręką o blat.
- No gadaj wreszcie! Jak było? Poszliście na ten koncert, nie?
- Poszliśmy.
- Było coś?
- A co miało być? Nic nie było. Fajna muzyka i tyle.
Shikamaru i Sai spojrzeli po sobie i pokręcili głowami.
- Chyba żartujesz.
- Ty naprawdę jesteś beznadziejny. Czy ty w ogóle próbowałeś ją jakoś zahaczyć?
- Nie damy wiary że taka z niej cnótka a z ciebie święty.
Naruto nie odpowiedział. Przypomniał sobie jak odprowadzał Hinatę po koncercie, przypomniał sobie jej spojrzenie w półmroku, jej rumieńce i rozchylone usta. Wiedział, czego wtedy chciała, ale nie zrobił tego. Nie wykorzystał sytuacji. Sam już nie wiedział, co powinien a czego nie powinien.
- Dajcie mi spokój - skrzywił się.
Sai patrzył na niego przez chwilę, po czym uciekł spojrzeniem w bok.
- Może w przyszły weekend będziesz miał okazję...
- Hm? - Naruto spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela.
- Znaczy, nie mówię, że ci się uda, bo patrząc na to, co wyczyniasz coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, że nie dasz rady – wyszczerzył zęby w uśmiechu – Ale nieważne. Przyjdź za tydzień do mnie, robimy imprezę. Zaproś Hinatę. Może uda się ściągnąć kogoś z naszej klasy?
- Robisz imprezę? – zdziwił się Naruto – A co to za okazja?
Sai parsknął śmiechem.
- Dziesiąty października, głupku. Twoje urodziny.
- Hę? – Naruto zamrugał, zaskoczony
- A tak! Nie mów, że chciałeś wyprawiać u siebie. Rok temu Twoja matka urżnęła się zaraz po podaniu tortu, nawet nie wiedziałem, że można tak szybko! – śmiał się Sai
Naruto milczał. Właściwie wcale nie zamierzał wyprawiać urodzin. Nigdy też nie powiedział kolegom, że jego matka często zagląda do kieliszka.
- Tak więc w tym roku robimy imprezę u mnie. Rodzice wyjeżdżają w delegację, będziemy mieć całą chatę dla siebie.
Naruto przez chwilę rozważał propozycję kolegi. Duma nie pozwalała mu podjąć decyzji od razu.
- Jestem totalnie obrany z kasy – powiedział w końcu
- A, nie martw się, przygotuję wszystko – machnął ręką Sai – przecież wiesz, że dla mnie to pestka.
- Dobra – westchnał blondyn – Ale zaprośmy też resztę zespołu. Hinata będzie swobodniej się czuła przy Sakurze.
Sai zmarszczył brwi. Chciał uniknąć zapraszania Sasuke, ale jakby to wyglądało, gdyby odmówił?
- Okej. Zaproś ich – powiedział – i szykuj się na ostrą balangę.

....................................................................................................................................

Dwadzieścia po czwartej. Sasuke kopnął z wściekłością opakowanie po pizzy, leżące w przedpokoju. Kurwa, dość już miał tego dania. Ojciec zamawiał je każdego tygodnia. Na dodatek wszędzie te cholerne pudełka...
Chłopak podniósł opakowanie i razem z workiem śmieci stojącym w kącie zniósł je do pobliskiego śmietnika. Wróciwszy do domu zabrał się energicznie za sprzątanie. Nie lubił nieporządku a mieszkając ze swym ojcem, niestety, często go doświadczał. Gdy jego brat, Itachi, mieszkał jeszcze z nimi, było lepiej. Itachi też nie lubił bałaganu. Ale teraz Itachi wyjechał pogłębiać swą wiedzę na Harvardzie zostawiając całe mieszkanie na jego, Sasuke, głowie. Żeby tylko mieszkanie. Zostawił na jego głowie także ojca, co było nie tyle gorszym, co bardziej wymagającym problemem. Ojcem trzeba było się opiekować jak dzieckiem. W telewizji często słyszało się o ojcach – pijakach dręczących swe rodziny. U Uchihów jednak nie było mowy o niczym takim. Nie dlatego, że Fugaku Uchiha był słaby, ale dlatego, że jego synowie byli od niego silniejsi i umieli nad nim zapanować. Żadnych rozrób, nic z tych rzeczy. Po prostu nigdy nie dopuścili, żeby ojciec chociażby podniósł na nich głos. Sasuke pod tym względem radził sobie lepiej od Itachiego – kiedy trzeba potrafił być twardy, chłodny, nieustępliwy. Cała ta sytuacja sprawiła, że czuł się – i był zapewne – bardziej dorosły od swych rówieśników, nawet od ojca, którym musiał się nieustannie zajmować.
Piąta. Mieszkanie zostało już w większości uporządkowane, kurze starte, wykładziny odkurzone. Sasuke rozejrzał się po wnętrzu z satysfakcją. Na moment przypomniał sobie ich dawny dom na przedmieściach – studio nagraniowe mieszczące się w piwnicy, ogromny ogród, niewielki basen.... Wówczas w mieszkaniu zajmowanym teraz przez jego rodzinę, mieszkała babcia. Matka ojca. Oni zaś żyli jak w bajce...
Szybko otrząsnął się ze wspomnień. W sumie dobrze, ze sprzedali tamten dom. Miałby więcej do sprzątania.
Z pokoju Sasuke dał się słyszeć sygnał przychodzącej wiadomości. Brunet podszedł do biurka i chwycił telefon. Sakura. Czego chce?
„Cześć Sasuke. Naruto zaprasza nas na imprezę z okazji urodzin, w sobotę. Zamierzamy pójść z Hinatą, Chouji też idzie. Czy ty też się wybierzesz? Odpisz proszę, Naruto chce wiedzieć, kto przyjdzie.”
Impreza z okazji urodzin Naruto? Sasuke usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Pójść?... W sumie po co?... Będą pewnie ci jego nadaktywni przyjaciele. No okej, w parku skejtowskim może i dobrze się z nimi bawił, ale na piątkowej próbie miał ochotę ich zamordować. I jeszcze ten typek, co lubi pokazywać brzuch wyjechał do niego z tekstem... Na samo wspomnienie Sasuke parsknął śmiechem. Wprawdzie typek wyglądał na takiego, co się ogląda za chłopcami ale Sasuke nie mógł nawet przypuszczać, kto naprawdę jest jego obiektem zainteresowania. Naruto!
Tak, Naruto. Ten blondwłosy wieczny optymista i wesołek, ten gitarowy wymiatacz. Było w nim coś, co przyciągało wszystkich wokół. Ekstrawertyk, na pierwszy rzut oka widać było, że lubi przebywać w towarzystwie. Zupełne przeciwieństwo Sasuke! A jednocześnie...
Sasuke zamyślił się. Przypomniał sobie wyraz oczu blondyna, gdy brał do rąk swojego Les Paula. Przypomniał sobie Naruto stojącego na skrzyżowaniu i rozdającego ulotki. I przede wszystkim przypomniał sobie poważny wyraz, jaki czasem przybierało jego spojrzenie, gdy patrzył na niego, na Sasuke. Jakby wiedział... jakby znał duszę bruneta na pamięć.
Chłopak jeszcze raz spojrzał na tekst wiadomości, po chwili wybrał opcję odpowiedzi.
„Będę.”

...............................................................................................................................

- Witam wszystkich – Naruto wszedł do piwnicy służacej BC Groan do prób – Hinata się spóźni, musi załatwić jakąś sprawę.
- Czołem, brachu – przywitał się Chouji – Coś taki zgaszony? Ciężki tydzień miałeś?
- Nie aż tak jak poprzednio – mruknął ów „zgaszony”. W plecaku na dnie leżały sprawdzone klasówki. Obie nisko ocenione.
Sakura przywitała się z chłopakiem ciepło, Sasuke natomiast mruknął zdawkowe „cześć”. Naruto zdjął gitarę z ramienia i usiadł z rozmachem na pudłach.
- Cholera, zmęczyłem się...
- To trzeba było oszczędzać siły – zaśmiał się Chouji – Na próbach nie ma taryfy ulgowej.
- Powiedz, gdzie w ogóle będzie jutrzejsza impreza? U ciebie? – spytała uśmiechnięta Sakura
- Nie... u Saia. Napiszę wam potem adres.
Na te słowa Sasuke drgnął lekko, zdziwiony. Przez chwilę pomyślał nawet, że skoro Naruto ma u tego geja takie chody, żeby robić u niego imprezę, to między nimi musiało coś... Nie, nie! Wtedy Sai nie naskoczyłby tak drapieżnie na Sasuke tydzień temu. A swoją drogą, warto sprawdzić, czy miał powód. Brunet postanowił obserwować uważnie Naruto na próbie.
- Dobra, zaczniemy bez Hinaty. Ćwiczymy What We Came Here For, a potem, jak czasu starczy to jeszcze God Knows i Get Up and Go. Co jest, Sakura? – spytał widząc, jak różowa zaplata dłonie.
- W sumie nic... Tylko zastanawiałam się nad czymś.
- Hm? Nad czym?
- Czy nie moglibyśmy poćwiczyć od czasu do czasu Nobody’s Home?
Sasuke zamarł na chwilę, słysząc tytuł piosenki. Na moment przed oczami pojawiła mu się wizja jego samego przytulającego płaczącą dziewczynę w jej pokoju, a następnie biorącego do rąk gitarę i grającego pierwsze akordy tej piosenki... E mol, D dur, C dur....
Cholera, to było tak dawno, a mimo to bolało.
Spojrzał na dziewczynę.
- Jeśli chcesz.
Na te słowa Sakura odetchneła. Widać było, że prośba ta kosztowała ją sporo odwagi.
Naruto obserwował tę dwójkę z uwagą. Zrozumiał w mig, ze piosenka, o którą prosiła Sakura, ma jakieś znaczenie dla nich obojga. Sakura była cała podenerwowana, natomiast Sasuke zdawał się być obojętny, ale Naruto wiedział, że głęboko pod tą maską brunet tłumi prawdziwą burzę uczuć. Trzeba mu przyznać, że panował nad nimi perfekcyjnie.
- A...Naruto. Ty nie znasz rozpiski do tej piosenki... – powiedziala Sakura – Czekaj, zaraz dam ci mój zeszyt.
- Okej – mruknął Naruto, zajęty obserwowaniem bruneta
Po chwili Sakura wręczyła blondynowi zwykły szkolny zeszyt, zatytułowany – jakżeby inaczej – BC Groan.
- Jest gdzieś na początku, znajdziesz – Sakura odwróciła się już plecami, żeby podłączyć mikrofon.
Naruto przerzucił kilka kartek. God Knows... Get Up and Go... jest. Nobody’s Home. Hmmm... Nie aż tak trudna, jak się spodziewał. Da radę zagrać.
Naraz wzrok Naruto przykuła piosenka znajdująca się tuż za Nobody’s Home. Nie znał tych nut! Kolejna piosenka, której zespół nie gra? Zerknął na tytuł. „Hollow”. A tuż obok tytułu niewielka, odręczna notka „wokal męski”. Naruto ze zdziwieniem popatrzył po członkach zespołu. Wokal męski? Czyżby Sasuke?
- Naruto, gotowy do What We Came Here For?
- A, tak!.. – odłożył szybko zeszyt. Swoją partię do tej piosenki znał już na pamięć.

......................................................................................................................

Po czterdziestu pięciu minutach do zespołu w końcu dołączyła Hinata. Zarumieniona, co chwila spoglądała na Naruto, co samemu blondynowi podnosiło ciśnienie. A na imprezie bedzie pod tym względem jeszcze gorzej... Chyba nadszedł czas, żeby się poważnie zastanowić nad zakładem.
- Dobra, całkiem nieźle nam już idzie z tą piosenką – powiedział głośno Sasuke – Dajmy już jej spokój na dzisiaj. Przygotujcie się do Nobody’s Home.
Hinata zerknęła z niedowierzaniem na Sakurę. Wiedziala, ile ta piosenka znaczy dla dziewczyny. Ta uśmiechnęła się do przyjaciółki ciepło.
Naruto ułożył przed sobą zeszyt tak, żeby bez problemu kontrolować wzrokiem chwyty.
- Gotowi? Start!
Blondyn delikatnie przeciągnął po strunach palcami. Gitara wydała kilka samotnych dźwięków, wprowadzając słuchających w nostalgiczny nastrój. Po chwili do gitary dołączył zdecydowany dźwięk bębnów, niskie tony basu i podkład gitary wspomagającej. Sakura podniosła mikrofon do twarzy.
- Well, I couldn't tell you, why she felt that way, she felt it every day...
“...... and I couldn't help her” – Sasuke mimo woli dopełniał w myślach słowa – “ I just watched her make the same mistakes again”...
Przypomniał sobie, jak Sakura wracała sama ze szkoły, jak nigdy nikogo nie było obok niej. Przypomniał sobie, jak z uśmiechem opowiadała o tym, że nikt na nią nie czeka w domu, jak zza maski tego uśmiechu spływały gorzkie łzy. Wiele się od tego czasu zdarzyło. Żadne z nich nie jest tym, kim było wtedy.
Jakby bez udziału jego woli, wzrok Sasuke powędrował na Naruto. Jako, że blondyn akurat był w połowie jednego z ukradkowych spojrzeń, jakie rzucał brunetowi, ich oczy spotkały się.
Nastąpiło krótkie spięcie.
Naruto wzdrygnał się i ze wstydem odwrócił wzrok udając, że wcale nie patrzył na bruneta. Do Sasuke znaczenie tej sytuacji dotarło natomiast z pewnym opóźnieniem, z powodu myśli o Sakurze. Wspomnienie tego, co niegdyś czuł do Sakury wymieszało się z obrazem Naruto udającego, że nie rzucał ukradkowych spojrzeń na bruneta. Patrzył na chłopaka i widział jedynie jego zawstydzenie, rumieńce na policzkach i próbę odwrócenia się do Sasuke plecami, a wzbudzało to w nim jedynie... rozczulenie?
„Nie myśl sobie, że ci go oddam!”
Miał obserwować Naruto, żeby stwierdzić, czy rzeczywiście Sai miał powód, żeby tak powiedzieć.
...ale kurczę, czyżby tak naprawdę powinien obserwować siebie?



Brought to you by:

Damone - Get Up and Go

Avril Lavigne - Nobody's Home

6 komentarzy:

Kuroneko pisze...

Noo tylko byś spróbowała dojść do wniosku, że nie warto. Ale do rzeczy:
osz Ty siło nieczysta, mama mnie z domu wywali xD Jak jeszcze raz mi napiszesz, że ten rozdzial jest nudny to Ci nakopię : P Że niby nic się nie dzieje? Jak to nie?! W uczuciach się dzieje, w uczuciach. A to nawet ważniejsze od akcji głównej *dostała ścierą po głowie*
Auuu -_____- Hmm zaciekawił mnie utworek Hollow, wokal męski, no, no ciekawe, ciekawe ^^ Chyba nie muszę pisać, że z niecierpliwością czekam na imprezkę urodzinową Naruto i parkę Sasuke kontra Sai ; D Życzę udanego wypoczynku i weny, weny przede wszystkim ];>
:*

ladybutterfly@onet.pl pisze...

To było śliczne:) takie ckliwe:)
chciałam się zapytać co się dzieje z Minato bo wydaje mi się,że o nim nie wspominałaś...
pozdrawiam dużo weny życzę i czekam na next'a:D

Anonimowy pisze...

Uh, pięknie! Kocham twoje opisy, są takie... płynne, ciekawe. Po prostu za każdym razem się wciągam i żałuję, kiedy nadchodzi koniec, że rozdział nie jest dłuższy. Kocham muzykę, sama gram na gitarzę i uczę się śpiewać, więc takie opowiadanie z muzycznym akcentem wraz z Naruto i Sasuke jest dla mnie bajką! Po prostu miód, cud i orzeszki ^^.
Hym! Tak jak myślałam. Sasuke kiedyś kochał Sakurę. Tak szczerze... pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją w opowiadaniu. A opowiadań, to ja przeczytałam, że ho ho xD
Mamuniu... u ciebie też czterdzieści stopni? Ja jestem w Gdyni i też umieram z gorąca. Chyba jest ponad czterdzieści stopni, ale wieje wiatr, więc może nie czuć tego, aż tak. No i... ty masz wentylacje, taak? Ja akurat nie mam... ale za to cisza i spokój, bo mieszkam koło lasu, hehe ^^

Zgred-chan

Anonimowy pisze...

OMG <333 Pięknie jak z każdą notką :D
Ale wiesz? Pierwszy raz czytam opowiadanie, z tym że Sasuke darzył uczuciami Sakure. Ale dzieki temu w moich oczach się ono wyróżnia, mimo że nie lubię Sakury XD
Jestem ciekawa kiedy Sasuke będzie patrzył tak całkiem z innej strony na Naru :)

A co do upalu, sama staram się w ogóle z domu nie wychodzic, bo jak wychodzę to umieram XD

Anonimowy pisze...

Jezu, Niemcy, moje kondolencje. Wszędzie tylko nie do szwabów.
Muszę jednak powiedzieć, że mimo, iż siedzisz w jednym z najgorszych krajów na świecie, to wenę masz i rozdział podobał mi się chyba najbardziej jak dotąd.
Muszę powiedzieć, że Sai wykonał naprawdę duży krok, organizując ur naruto. Byłam zaskoczona tym posunieciem, jednak jestem tez bardzo ciekawa co moze wydarzy sie na tym przyjeciu ;)
podoba mi sie rowniez ojciec uchihy, jako szalony rockman wymiana xD
no i - uwaga cytuje - 'Przypomniał sobie wyraz oczu blondyna, gdy brał do rąk swojego Les Paula. Przypomniał sobie Naruto stojącego na skrzyżowaniu i rozdającego ulotki. I przede wszystkim przypomniał sobie poważny wyraz, jaki czasem przybierało jego spojrzenie, gdy patrzył na niego, na Sasuke. Jakby wiedział... jakby znał duszę bruneta na pamięć'. no naprawde super opis, bardzo, baaardzo mi sie podoba.
jesli chodzi o sakure i sasuke, lol, podoba mi sie to, ze kiedys byli razem, naprawde. nie podba mi sie za to opis, o taki: 'przypomniał sobie, jak Sakura wracała sama ze szkoły, jak nigdy nikogo nie było obok niej. Przypomniał sobie, jak z uśmiechem opowiadała o tym, że nikt na nią nie czeka w domu, jak zza maski tego uśmiechu spływały gorzkie łzy'.
dla mnie, moze przesadzam, jednak jest to zbyt okropne powtorzenie. wczesniej pisalas o tym jak sasuke przypominal sobie o naruto, teraz sasuke przypomina sobie o sakurze, co wedlug mnie jest powaznym zamachem na honor i godnosc uzumakiego. porownanie go z haruno to cos strasznego. znaczy to nie bylo doslowne porownanie, jednak no... sama rozumiesz. prozumiesz, prawda? ^^
jestem padnieta i ledwo pisze na klawiaturze, wiec moj komentarz moze byc bardzo chaotyczny i nie wszystko w nim mozesz zrozumiec.
wiec jesli cos byloby niejasne pisz, a ja juz lepuiej pojde spac ;)
na koniec powiem tylko, ze masz sie zmotywowac i czekam na ciag dalszy!
pozdrawiam serdecznie i wracaj szybko do naszej pieknej ojczyzny, wszedzie dobrze, ale najlepiej w koncu w domu :)
wybacz za bledy, nie ma sil ich poprawiac, ba! nawet logowac sie, zeby opublikowac w ee profilu? no nie wiem jak to sie nazywa. zeby ino bylo to pomaranczone 'b', czujesz? mam nadzieje xD
naprawde konczac:
koko ;)

Sasame pisze...

Uno - Nie wiem czemu, może przez nudne do bólu lekcje niemieckiego, wymieszane z historią, ale...Tak, jak kocham angielski( czy też precyzując, amerykański) NIE ZNOSZĘ NIEMIECKIEGO -.-'

A po tym, jakże ciekawym, wstępie, przechodzę do komentarza głównego.

Po pierwsze...Cóż...SasuSaku...(TFU! NAPISAŁAM TO?!) Sasuke, Sakura...
Cóż. Z serca, głęboko i namiętnie nienawidzę tej pary, i nie dlatego, że ubzdurałam sobie, że Sakura wchodzi między nich...Po prostu nie widzę, aby mogła go jakkolwiek zrozumieć.
W twoim opowiadaniu może zrozumieć jego samotność, ale same zestawienie cotton candy i goth, dark 'e'mo'...Po prostu wizja w mandze spaczyła moje wyobrażenie czegokolwiek o tej parze nawet w innej scenerii...Choć, paradoksalnie, wyobrażenie Itachiego, czy Saia w zestawieniu z różową, już mnie tak nie drażni. Chyba chodzi o całkowitą sprzeczność charakterów.

Idę z psem, wracam i czytam( vel komentuję ;p) dalej